Washington Wizards przegrali na wyjeździe z Charlotte Hornets . Było to arcyważne spotkanie w kontekście awansu do fazy play off. Marcin Gortat zaliczył kolejne double-double (11pkt, 12zb), dołożył do tego 2 asysty i blok. Porażka dla drużyny Polaka bardzo utrudnia im drogę do walki o czołową ósemkę, zwłaszcza że przegrali mecz z drużyną wyprzedzającą ich w tabeli o jedną pozycję.
Czarodzieje lepiej weszli w spotkanie od gospodarzy. Po udanej trójce Dudley prowadzili już 14:6. Szerszenie jednak prowadzeni przez świetnie dysponowanego Williamsa zdołali (8pkt) na koniec kwarty wyrównać 25:25. Polak w tym czasie zdobył 4 punkty i zebrał aż 5 piłek.
Druga partia już zdecydowanie należała do gości. Od samego początku byli bardzo skuteczni, a prawdziwi popis dał Otto Porter, który sam zdobył 17 punktów w tej kwarcie. Do gry włączył się wchodzący z ławki Bradley Beal i Czarodzieje prowadzili w połowie meczu 58:48.
3 kwarta to niestety pokaz słabości drużyny ze stolicy, który już nie raz mieliśmy okazję oglądać w tym sezonie. Totalny przestój – fatalna skuteczność, banalnie proste błędy, nagły brak pomysły na grę. Czarodzieje zostali zmiażdżeni 30:17 i z 10-punktowego prowadzenia mieli już 3-punkty straty.
Po 5 minutach ostatniej partii wydawało się, że wszystko jest już rozstrzygnięte. Szerszenie wskoczyli na niebywale wysoki poziom, trafiając rzut za rzutem. Jednak wtedy sprawy w swoje ręce wziął Beal, który dwoma trójkami z rzędu nieco zniwelował straty, trafioną trójkę dodał Wall, akcję 2+1 Sessions i to Wizards ze stanu 87:95 wyszli na prowadzenie 97:95. Jednak goście po raz kolejny nie potrafili zatrzymać graczy z Charlotte, i po udanej akcji Lina, to gospodarze na 1:25 przed końcem prowadzili 98:101. Mimo że końcówka była bardzo wyrównana, to gospodarze pewnie kontrolowali przebieg wydarzeń ostatnich akcji i wygrali spotkanie 108:104.
Charlotte Hornets – Washington Wizards 108:104 (25:25, 23:33, 30:17, 30:29)