W pierwszym spotkaniu nowego sezonu NBA Washington Wizards u siebie podejmowało Philadelphię 76ers. Solidne spotkanie zaliczył Marcin Gortata, który skończył je z double-double.
Stołeczna drużyna od pierwszych minut starała się przejąć prowadzenie w meczu. Przez większość pierwszej kwarty byli na prowadzeniu oscylującym w okolicach 7-9 punktów. Druga należała już do gości. 76ers wzięli się do odrabiania strat i zdołali nawet osiągnąć prowadzenie, z którym schodzili na przerwę. Po celnym rzucie Joela Embiida z pół-dystansu strata Czarodziejów wynosiła 3 oczka.
Druga połowa gry wciąż była wyrównana, ale Wizards zdołali zbudować sobie przewagę i utrzymać ją do końca spotkania. Co prawda na minutę i 18 sekund do końca meczu przewaga wynosiła tylko dwa punkty, to trzy oczka Bradleya Beala i dwa Marcina Gortata pozwoliły wygrać ten mecz.
W odniesieniu tego sukcesu bardzo ważne było rozsądne rozgrywanie piłki. Philadelphia zaliczyła 17, przy zaledwie 9 rywala. Przełożyło się to na większą ilość rzutów. Co prawda z gry gospodarze mieli słabszą skuteczność i zdobyli mniej punktów, to decydująca była ilość rzutów osobistych. Czarodzieje trafili ich 30 (na 38 prób), a goście 14 (19 prób).
Pod względem indywidualnego występu należy pochwalić naszego jedynaka w NBA. Uzyskał double-double, na które złożyło się 16 punktów (7/12 z gry, 2/3 z linii rzutów osobistych) oraz 17 zbiórek. Dołożył do tego 3 bloki. Liderem drużyny był jednak John Wall, który mecz skończył z 28 punktami. Po drugiej stronie dobry mecz rozegrał Robert Covington – autor 29 punktów (7 celnych trójek).
Washington Wizards – Philadelphia 76ers 120:115 (32:23, 24:26, 34:23, 30:33)
Washington Wizards: Wall 28 (8 ast), Beal 25, Gortat 16 (17 zb), Oubre jr. 14, Meeks 14, Porter jr. 10, Scott 7, Mahinmi , Frazier 0, Smith 0
Philadelphia 76ers: Covington 29, Embiid 18 (13 zb), Simmons 18 (10zb), Bayless 13, Redick 12, Fultz 10, Luwawu-Cabarrot 5, Johnson 5, Sarić 3, McConnell 2