Washington Wizards przegrali na wyjeździe z Sacramento Kings 109:89. Drużyna ze stolicy zagrała bardzo słabo w obronie, pozwalając rzucić rywalom aż 109 punktów! Marcin Gortat był niewidoczny na boisku.Grał przez 23 minuty i oddał w tym czasie zaledwie 5 rzutów z czego 3 trafił co dało łącznie 6 punktów, miał 7 zbiórek, 2 asysty, przechwyt i 3 faule. Dla Wizards była to druga porażka z rzędu, co komplikuje nieco im walkę o 3 lokatę na wschodzie.
Początek meczu był bardzo wyrównany. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi i gra toczyła się na przestrzeni 3-5 punktów. Gortat rywalizował po raz kolejny z potężnym Cousinem, przez co podobnie jak w poprzednim spotkaniu szybko popełnił dwa faule nie potrafiąc upilnować lidera Kingsów. Marcin schodząc na ławkę bardzo ekspresywnie wykazał swoje niezadowolenie wobec decyzji trenera. Jego dorobek po pierwszej kwarcie wynosił zaledwie 2 punkty i 3 zbiórki, a Wizards przegrali 29:34.
W drugiej odsłonie Polak wszedł tylko na ostatnie 2 minuty i “dopisał” do swojego dorobku 2 punkty. Partia miała podobny przebieg do poprzedniej. Gospodarze utrzymywali zdobytą wcześniej przewagę i dzięki świetnej grze Rudy Gay’a ( 15pkt, 6/11), a także bardzo słabej skuteczności “czarodziei” to właśnie gracze Sacramento prowadzili w połowie meczu 57:50. Trzeba też dodać, że gdyby nie bardzo dobra gra Bradleya Beal’a (17pkt, 7/10) to strata przyjezdnych była by zdecydowanie większa.
Trzecia kwarta była fatalna dla gości.”Czarodzieje” grali bardzo słabo w obronie, popełniali niewymuszone błędy, przez co fragment pierwszych 4 minut przegrali 18-6! Wizards starali się gonić wynik, ale strata była już bardzo duża (83:64), a do końca meczu pozostało coraz mniej czasu. Polak całą trzecią kwartę spędził na boisku, ale nie był w ataku wykorzystywany przez kolegów-oddał zaledwie 2 rzuty w tej części gry(jeden trafił), oraz zebrał z tablicy 4 piłki. Ostatecznie Wizards przegrali 33:20 i w całym spotkaniu tracili do gospodarzy już 20 punktów (70:90).
Czwarta kwarta nie przyniosła za wiele emocji. Przez pierwsze 6 minut obie drużyny były niesamowicie nieskuteczne, o czym świadczy fakt, że w połowie partii mieliśmy wynik 8:6 dla Kings! “Czarodzieje” stracili nadzieję na wygraną, o czym świadczyły zmiany trenera Wittmana, który desygnował do gry najgłębsze rezerwy jakie posiadał. Ostatecznie zespół Polaka przegrał kwartę 19-16 i całe spotkanie 109-89.
Po raz kolejny gra Wizards była przede wszystkim uzależniona od dwóch liderów tego zespołu: Walla i Pierce’a. Utalentowany rozgrywający zawiódł dzisiaj swój zespół, zdobywając zaledwie 9 punktów(3/10) i popełniając aż 4 straty. “Weteran” Pierce zdobył tylko 4 punkty (2/6) i miał 4 faule przez co szybko musiał opuścić parkiet.
Kolejne spotkanie Wizards(40-30)zagrają na wyjeździe przeciwko najlepszej drużynie w lidze-Golden State Wariors(56-13). Do końca sezonu “czarodziejom” pozostało do rozegrania 11 spotkań i wciąż mają realne na szanse na wyprzedzenie Toronto Raptors(42-28) i zajęcie 3 miejsca w Konferecji Wschodniej, ale aby to osiągnąć muszą się wspiąć na wyżyny swoich możliwości i ograć zdecydowanego faworyta jakim jest GSW.
Sacramento Kings – Washington Wizards 109:89