NBA: Niewiarygodne zwycięstwo Wizards! Pierce bohaterem! Bardzo dobry mecz Gortata

10 maj 2015, 14:04

Washington Wizards po fantastycznym spotkaniu pokonali na własnym terenie Atlante Hawks 103:101 w trzecim meczu 2 rundy fazy Play Off. Czarodzieje objęli tym samym prowadzenie w serii 2-1 i są jedyną drużyną w lidze, która nie przegrała meczu w play offach na własnym boisku! Gortat zagrał świetny mecz, zdobywając 14 punktów (6/7), łapiąc 8 zbiórek i 3-krotnie blokując rywali. 

Początek spotkania nie zapowiadał nam tak świetnego widowiska. Wiele nie trafionych rzutów obu ekip, twarda, brzydka gra w obronie. Wizards mimo wszystko “przebudzili” się i po trzech trafionych “koszach” pod rząd zmusili trenera Budenholzera to wzięcia pierwszego czasu przy stanie 11:4 dla gospodarzy. W drużynie ze stolicy odbudował się Nene, który w pierwszych dwóch meczach ani raz nie trafił do kosza (0/9), a dzisiaj brylował w ataku w 1 kwarcie (4/5). Wizards pewnie utrzymali przewagę i wygrali pierwszą odsłonę 28:18.

Druga kwarta to niemal odbicie lustrzane pierwszej. Po 3 minutach gry drużyny miały na koncie zdobyte zaledwie po 2 punkty. Jednak to ponownie czarodzieje pierwsi wrócili do swojej dyspozycji i po wielu wspaniałych drużynowych akcjach osiągnęli 18-punktowe prowadzenie (49:31). Kapitalnie prezentował się Gortat, trafiając wszystkie swoje rzuty (4/4) oraz aż 3-krotnie blokując rywali w pierwszej połowie! Wizards prowadzili na przerwie 56:43.

No John Wall, no problem for the Wizards” – tak brzmiały słowa jednego z amerykańskich ekspertów w studiu meczowym, Doris Burke. Brak lidera absolutnie nie był odczuwalny na boisku. Wręcz przeciwnie, drużyna wydawała się jeszcze bardziej zmobilizowana, aby udowodnić wszystkim, że Wizards to nie tylko Wall. Do przerwy wychodziło im to rewelacyjnie, a jak było potem…?

W trzeciej kwarcie mieliśmy zdecydowanie najwięcej fizycznej walki. po zaledwie 5 minutach gry oba zespoły wykorzystały już limit fauli! W pamięci pozostaną nam jednak dwie akcje, na linii Beal-Teague, kiedy to obaj panowie w dość brutalny sposób zachowali się wobec siebie w dwóch odmiennych akcjach. Poniżej prezentujemy faul Teague’a na Bealu.

Wizards systematycznie powiększali swoją przewagę, dzięki czemu na koniec 3 kwarty prowadzili 85:66 i wydawało się że wszystko jest już przesądzone.

Ale Wizards tak jak to Wizards, lubią dać swoim fanom jak najwięcej emocji. W Atlancie na parkiet wyszła druga “piątka”, która we wspaniałym stylu, trafiając niemal każdy rzut, zaliczyła serię 17-0 i w niesamowity sposób odrobiła niemal całe straty (94:91). Byliśmy świadkami niespodziewanie emocjonującej końcówki. Ważne dwa punkty zdobył Gortat (98:93), dzięki czemu czarodzieje na chwile mogli odetchnąć z ulgą. Na 1:30 przed końcem prowadzili sześcioma punktami, ale akcję 2+1 zagrał Schroder, gospodarze pogubili się w ataku, a Niemiec wykorzystał oba wolne i na tablicy wyników mieliśmy 99:98. Dwa trafione wolne Temple’a praktycznie załatwiły sprawę (101:98), ale niesamowitą trójkę na 20 sekund przed końcem trafił rezerwowy Muscala i po raz pierwszy w meczu mieliśmy remis 101:101! W takim właśnie chwilach jest potrzebny ktoś taki jak Paul Pierce. Wziął na siebie odpowiedzialność w ostatniej akcji i trafił rzut w ostatniej sekundzie meczu dzięki czemu dał upragnione zwycięstwo swojej drużynie. Wizards wygrali 103:101, rozgrywając (bez 4 kwarty) jedno z lepszych spotkań w sezonie.

A o to fantastyczny buzzer-beater w wykonaniu Paula Pierce’a, musicie to zobaczyć!

Washington Wizards – Atlanta Hawks 103:101

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA