Washington Wizards w składzie z Marcinem Gortatem zakończyli fazę zasadniczą tegorocznego sezonu NBA na piątym miejscu we wschodniej konferencji z bilansem 46 zwycięstw i 36 porażek. Jest to najlepszy wynik od sezonu 1978/79, kiedy to drużyna z Waszyngtonu zdobyła vice mistrzostwo ligi i zakończyła sezon z bilansem 54-28. Mimo wszystko postawa drużyny nie napawa optymizmem i kibice nie pewnie oczekują nadchodzących play-offów.
Wszystko za sprawą przeciętnej postawy zawodników ze stolicy w ostatnich miesiącach. Ale po kolei:
Wszyscy pamiętamy rewelacyjnie rozpoczęty sezon przez „czarodziei”. Drużyna, która w poprzednim roku osiągnęła niespodziewany sukces awansując do PO, z wielkim impetem weszła w nowe rozgrywki. Po 31 spotkaniach Wizards mieli bilans 22-9 i dzielnie walczyli o pierwsze miejsce w tabeli! Nawet przez 2 kolejki znajdowali się na pozycji lidera, walcząc w tamtym czasie z Toronto Raptors. W drużynie widać było świeżość, rewelacyjnie spisujący się Wall prowadził zespół do kolejnych zwycięstw. „Naszą” drużynę oglądało się z przyjemnością, lekkością. Team złożony z młodych utalentowanych graczy (Beal, Wall), świetnie współpracował z tymi bardziej doświadczonymi (Gortat, Pierce, Nene).
Niestety od końca stycznia w grze Wizards coś stanęło. Na ten fakt złożyło się na pewno kilka istotnych czynników: plaga kontuzji w drużynie, bardzo ciężki terminarz(mecze z zachodem), a także lekka „zadyszka”. Wszystko zaczęło się od przegrania „wygranego” meczu z Oklahomą 105-103. Czarodzieje prowadzili przez całe spotkanie, aby ostatecznie w dziecinny sposób przegrać pojedynek. Od tego czasu gra Wizards zdecydowanie się pogorszyła. Nastąpiły później dwa wymęczone zwycięstwa z Lakersami i Nugetsami, które już wskazywały lekki kryzys drużyny ze stolicy. Następnie byliśmy świadkami fatalnej serii przegranych meczów przez Wizards. Na 13 rozegranych wtedy spotkań czarodzieje wygrali zaledwie 2, przegrywając nawet z takimi drużynami jak Philadelphia czy Minnesota. Od tego czasu zespół Polaka grał bardzo nierówno, potrafił przegrać 5 meczu z rzędu aby zaraz potem wygrać 4 spotkania pod rząd. Podsumowując: kibice na pewno czują wielki niedosyt, patrząc przez pryzmat początku sezonu, ale z drugiej strony tak jak wyżej napisałem, że jest to najlepszy sezon Wizards od przeszło 40 lat, także na pewno trzeba być pod tym względem zadowolonym. Na nieszczęście zespołu, w 1 rundzie play-off trafiają na Toronto Raptors, które ewidentnie czarodziejom nie „leży”, bowiem przegrali z nimi wszystkie trzy spotkania w tym sezonie.
Jeśli chodzi o drużynowe statystyki, to Wizards bardzo dobrze prezentują się w następujących elementach:
- – Skuteczność (FG)- 6 miejsce: 46,2% (1 miejsce Golden State Wariors 47,8%)
- –Zbiórki– 6 miejsce:44,7 (1 miejsce Oklahoma City Thunder 47,5)
- –Asysty– 6 miejsce: 24 ( 1 miejsce Golden State Wariors 27,4)
W innych statystykach Wizards zajmowali miejsca 12-20, także jeśli chodzi o liczby to drużyna ze stolicy wypadła na prawdę przyzwoicie.
Marcin Gortat- jedyny polski gracz w NBA, który w dodatku od kilku lat gra na bardzo wysokim poziomie. Wizards na pewno nie osiągnęli by tak dobrego wyniku, gdyby nie nasz „Polish Hammer”. Łodzianin miał ogromny wpływ na grę w defensywie, ale przede wszystkim był niezwykle skuteczny w tym sezonie. No właśnie, skuteczny- Gortat dokonał rzeczy niemal niemożliwej. Bowiem po raz pierwszy w historii polski koszykarz zajął miejsce w TOP 3 w jednej z indywidualnych statystyk! I nie są to zbiórki czy bloki, jak na rasowego obrońcę przystało. Ta statystyka to… skuteczność! Polak trafiał do kosza ze skutecznością 56,6% co dało 3 wynik w lidze. Przegrał jedynie z niekwestionowanym liderem DeAndre Jordanem-71%, oraz Litwinem Jonasem Valanciunasem-57,2%. Polak był lepszy takich od gwiazd jak LeBron James, Stephen Curry czy James Harden. Niektórzy z was powiedzą że dobra, ale jest centrem i oddaje mniej rzutów. Tylko, że takich centrów jak Marcin jest w lidze koło 60, nie włączając w to wysokich skrzydłowych, którzy momentami pełnią podobną rolę. Gortat osiągnął rzecz wielką, której raczej długo żaden Polak nie poprawi.
Popatrzy zatem także na inne statystyki Marcina i porównajmy je z poprzednim sezonem, a także z najlepszym w dotychczasowej karierze. Najciekawszą z nich jest bez wątpienia ilość rozegranych spotkań. Z całej ligi liczącej grubo ponad 300 koszykarzy, tylko 17 rozegrało wszystkie 82 spotkania sezonu zasadniczego. Jednym z nich jest właśnie Gortat! Polak rozpoczął wszystkie spotkania w pierwszej piątce. Widać także tym samym jak bardzo jest on potrzebny drużynie. Przyjrzyjmy się w takim razie statystykom indywidualnym:
- Sezon: 2014/2015 2013/2014 2011/2012(najlepszy)
- Minuty: 29,9 32,8 32
- Punkty: 12,2 13,2 15,4
- Zbiórki: 8,7 9,5 10
- Asysty: 1,2 1,7 0,9
- Bloki: 1,3 1,5 1,5
- Przechwyty:0,6 0,5 0,7
- Straty: 1,2 1,6 1,4
- Faule: 2,3 2,5 2,2
- Double-double:22 37 31
- FG%: 56,6 54,2 55,5
- FT%: 70,3 68,6 64,9
- Ilość meczy: 82 81 66
Gołym okiem patrząc na te liczby, jedna rzecz wyraźnie rzuca się w oczy: Gortat miał w tym sezonie zdecydowanie mniejszy wpływ na grę w ataku swojego zespołu. Świadczą o tym przede wszystkim skuteczność rzutowa jak i rzuty wolne (FT), w których także poprawił najlepsze życiowe osiągnięcie. Mimo tych świetnych statystyk rzucał średnio 12 punktów na mecz, co jest przeciętnym wynikiem. Jeśli chodzi o zbiórki, a zarazem dobule- duble to odpowiedź jest prosta. W Wizards nie istnieje zasada, że wolna piłka jest zostawiana centrowi. Polak musi walczyć nie raz o piłkę w obronie ze swoimi partnerami, co na pewno nie sprzyja nie kiedy atmosferze w zespole.
Myślę jednak, że polscy fani Wizards, a przede wszystkim Marcina Gortata, mogą być zadowoleni z obecnego sezonu, ale z obawą patrzeć na play-offy. Tam bowiem mierzymy się z Toronto Raptors, z którymi jak już wspomniałem mamy fatalny bilans w tym sezonie (0-3) i psychicznie na pewno to drużyna z Kanady jest w lepszym położeniu, ponadto przysługuje im przywilej własnego parkietu w pierwszych spotkaniach. Warto zarywać najbliższe nocki, gdyż rywalizacja na Wschodzie nie stoi na najwyższym poziomie, a w dodatku nie ma zdecydowanego faworyta jakim było Miami w ostatnich latach czy wcześniej Boston. Pierwsze spotkanie 1 rundy play-off zostanie rozegranie w sobotę o godz. 18:30 czasu polskiego w Toronto, bądźmy wszyscy przed telewizorami i dopingujmy drużynę naszego rodaka!
Umiesz czytać kolego? Chodziło o początek sezonu, w którym prezentowali świetną koszykówkę 🙂 pozdrawiam 😉
„ogładało sie z lekkościa” ? wtf? ….czules sie lekko gdy ogladales Wizards?