Washington Wizards przegrało na wyjeździe z Los Angeles Clippers 109:114, i już tylko cud musiałby sprawić, żeby drużyna Marcina Gortata awansowała do fazy play-off. Pomimo porażki Polak zagrał bardzo doby mecz, będąc najlepszym strzelcem swojej drużyny.
Gortat przebywał na parkiecie prawie 29 minut, zdobywając 21 punktów. Grał na bardzo dobrej skuteczności, trafiając 10 ze swoich 12 rzutów z gry i jeden z dwóch osobistych. Oprócz tego miał jeszcze 7 zbiórek (trzy w ataku i cztery w obronie), asystę i stratę. Jego występ mógł być jeszcze lepszy, jednak miał problemy z faulami, których zgromadził 5 w całym meczu.
Wydarzeniem wieczoru był powrót do gry gwiazdora Clippers- Blake’a Griffina, który pauzował od grudnia ubiegłego roku. Gospodarze zbudowani tym faktem szybko narzucili swój styl gry, już po pierwszej kwarcie prowadząc dwucyfrową liczbą punktów. W końcówce spotkania “Czarodziejów” próbował ratować jeszcze John Wall – po jego dwóch celnych trójkach było 107:110, jednak w kolejnej akcji rzutem trzypunktowym odpowiedział mu Chris Paul i było po meczu.
Paul był zresztą najlepszym strzelcem meczu, popularny “CP3” rzucił 27 punktów i miał 12 asyst. Dobrze wspierali go Jamal Crawford i J.J Reddick – zdobywcy odpowiednio 19 i 18 “oczek”. W ekipie z Waszyngtonu drugim strzelcem po Marcinie Gortacie był Markieff Morris z 18 punktami na koncie. John Wall uzyskał natomiast kolejne w tym sezonie double-double (15 pkt. i 13 ast.). Kompletnie zawiódł za to Bradley Beal, który nie trafił 14 z 16 rzutów z gry.
Washington Wizards po tym meczu ma 37 zwycięstw i 40 porażek, zajmujące 8. miejsce Detroit Pistons ma bilans 41-36 a do końca sezonu zostało im do rozegrania jeszcze 5 meczów. Musiałby zdarzyć się więc cud, żeby drużyna Gortata zdołała zakwalifikować się do fazy play-off.
Los Angeles Clippers – Washington Wizards 114:109 (33:23, 27:26, 24:24, 30:36)
(Paul 27, Crawford 19, Redick 18 – Gortat 21, Morris 18, Wall 15)
Obszerny skrót meczu:
https://www.youtube.com/watch?v=-4wPVzHOuwI