Dzięki świetnemu powrotowi w czwartej kwarcie, Washington Wizards zdołali doprowadzić do dogrywki i pokonać ostatecznie Sacramento Kings 130:122. Marcin Gortat kolejny raz nie był kluczową postacią w swojej drużynie, kończąc spotkanie z niewielkim dorobkiem punktowym.
Gortat przebywał na boisku jedynie 21 minut i nie był to niestety czas, w którym “Czarodzieje” robili swój powrót w czwartej kwarcie. Zdobył zaledwie 2 punkty, trafiając jeden z trzech rzutów z gry, co jest jego najniższym wynikiem w tym sezonie. Oprócz tego miał jeszcze 9 zbiórek (1 w ataku, 8 w obronie) oraz jedną asystę. Martwić może dodatkowo fakt, że po raz kolejny lepszy mecz od niego rozegrali jego bezpośredni zmiennicy Smith i Mahinmi, którzy zagrali więcej minut i zdobyli po 9 punktów.
Przez większość czasu mecz nie układał się po myśli zawodników z Waszyngtonu. Gospodarze prowadzili grę, będąc w całym meczu na prowadzeniu aż przez 42 minuty. Dopiero w czwartej kwarcie nastąpiło przebudzenie podopiecznych Scotta Brooksa, którzy zanotowali świetny comeback, doprowadzający ich do dogrywki. Tam już bezdyskusyjnie lepsi byli przyjezdni, wygrywając ją 14:6, a całe spotkanie 130:122.
Wizards do zwycięstwa poprowadził Bradley Beal, który uzbierał aż 38 punktów, trafiając 5 z 9 oddanych rzutów za trzy. Double-double w postaci 25 pkt i 12 asyst dorzucił natomiast John Wall. Wśród pokonanych najbardziej wyróżnił się Wille Cauley-Stein- zdobywca 20 punktów i 13 zbiórek. Po 18 “oczek” dorzucili natomiast Buddy Hield i Arron Afflalo.
Po tym meczu ekipa Marcina Gortata awansowała na drugie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej, mając bilans 40 zwycięstw i 24 porażek. W kolejnym meczu również na wyjeździe “Czarodzieje” zmierzą się z Portland Trail Blazers.
Sacramento Kings – Washington Wizards 122:130 (32:28, 36:28, 29:26, 19:34, 6:14)
(Cauley-Stein 20, Afflalo 18, Hield 18, Collison 14 – Beal 38, Wall 25, Porter 18)
https://www.youtube.com/watch?v=lc8oKbVzQK0