Washington Wizards pokonali na wyjeździe Toronto Raptors 93-86 w pierwszym meczu 1 rundy play-off. Spotkanie “rozkręciło” się dopiero w czwartej kwarcie, w której Toronto zaliczyło niesamowity “come back”, kiedy powrócili do gry ze stratą 15 punktów! Marcin Gortat był dzisiaj bardzo mało wykorzystywany przez trenera. Zagrał zaledwie 26 minut, trafił 3 rzuty z 6, 2 na 2 osobiste, miał 8 zbiórek, asystę, 3 faule i 2 straty. Wizards objęli prowadzenie w serii 1-0.
Obie drużyny na początku spotkania były niesamowicie nieskuteczne. Wizards na pierwszych 12 rzutów trafili zaledwie 2 razy, natomiast Raptors nie wiele lepiej-na 9 rzutów także 2 razy. Pierwszym który trafił dla gości był Gortat, który jednak popełnił szybko dwa bardzo kontrowersyjne faule i został zmieniony przez Goodena. Polak nie krył frustracji, gdyż przy drugim przewinieniu ewidentnie sędziowie powinni wskazać faul w ataku gospodarzy, a tego nie zrobili. Walka była twarda i bardzo wyrównana. Toronto nieznacznie wygrało pierwszą kwartę 23:19. Wizards grali źle, byli bardzo nieskuteczni więc taki wynik był dla nich nie najgorszy.
Druga kwarta także nie rozpieszczała kibiców. Ciągle niska skuteczność, mało efektowne akcje, dużo fauli nie przynosiło za wiele emocji. Na 3 minuty przed końcem Waszyngton osiągnął pierwsze prowadzenie w meczu (40:38), głównie za sprawą rewelacyjnie grającego Pierce’a, który trafił 4 rzuty pod rząd! Bardzo dobrze w obronie spisywał się Gortat, nie pozwalając zdobyć przeciwnikom punktów z “trumny”. Był także bezbłędny w ataku, trafiając dwa rzuty oraz dwa osobiste. Wizards dzięki serii 9 punktów z rzędu (34-38, 43-38) wygrali dość wyraźnie kwartę 27:19 i prowadzili w połowie meczu 46:42.
“Czarodzieje” zmotywowani prowadzeniem do przerwy, nie zwolnili tempa i dzięki coraz skuteczniejszej grze powoli odskakiwali rywalom. W pewnym momencie prowadzili już nawet jedenastoma punktami (61:50). Wizards zatrzymali Raptors na zaledwie 14 punktach w tej kwarcie, dzięki czemu po 3 partiach prowadzili 65:56.
Goście świetnie rozpoczęli ostatnią odsłonę. Fragment pierwszych 3 minut wygrali 9:3 co dało im już dość bezpieczne prowadzenie (74:59). Gospodarze nie odpuszczali jednak i niesieni dopingiem kibiców zmniejszyli nieco straty (76:69). Fatalnie zaczął prezentować się Wall, który pudłował niemal każdy swój rzut. Toronto było coraz skuteczniejsze i kiedy dwie trójki z rzędu trafił Lou Williams, gospodarze dogonili gości na zaledwie 2 punkty (77:75). O ile całe spotkanie było rozgrywane w wolnym tempie, to końcówka przyniosła nam niesamowicie dużo emocji. Każda kolejna akcja była na wagę zwycięstwa w pierwszym meczu. Bardzo ważne punkty dynamicznym wejściem pod kosz zdobył Wall, wyprowadzając na swoją drużynę na 5 punktowe prowadzenie (82:77) 1:30 przed końcem meczu. Toronto trafiło jednak bardzo ważną “trójkę” , która dała remis 82:82 na 25 sekund przed końcem. Ostatnia akcja należała do Wizards, ale po raz kolejny fatalnie zagrał Wall, który nie trafił rzutu z półdystansu. “Czarodzieje” przegrali kwartę 26:17 i tym samym zmarnowali nawet 15 punktowe prowadzenie w ostatniej partii. Byliśmy świadkami dogrywki już w pierwszym meczu play-offów.
Toronto złapało “zadyszkę” i nie mogło w żaden sposób trafić do kosza rywali. Wizards to wykorzystali rzucili 11 punktów punktów co wystarczyło do wygrania dogrywki a tym samym całego spotkania. Raptors zdobyli w doliczonym czasie zaledwie 4 “oczka”.
Najlepszym zawodnikiem spotkania był weteran Paul Pierce, który zdobył 20 punktów (FG 7/10, 3pt 4/7).
Toronto Raptors – Washington Wizards 86:93
Stan rywalizacji (do 4 zwycięstw): Toronto Raptors – Washington Wizards 0-1
Statystyki Gortata w tegorocznych play-offach:
- Minuty: 26
- Punkty: 8
- Zbiórki: 8
- Asysty: 1
- Bloki: 0
- Przechwyty: 0
- Straty: 2
- Faule:3
- FG%: 50
- FT%: 100