Do dużej niespodzianki doszło na gali w Ełku. Rafał Jackiewicz pokonał przez nokaut Michała Syrowatkę. Zgodnie z planem wygrali za to Maciej Miszkiń i Dariusz Sęk.
Na rozpoczęcie gali w Ełku, debiutujący na zawodowym ringu, Paweł Podłucki pokonał na punkty Dmitrijsa Ovsjanikovsa. Łotysz nie postawił za wysoko poprzeczki. Polak był dużo lepszy, kontrolował walkę i pewnie wypunktował swojego rywala.
Druga walka na gali to starcie Paweł Stępień – Przemysław Pikulik. Stępień od początku zaczął trafiać seriami zarówno na tułów jak i na głowę przeciwnika, widać było jego duże doświadczenie w boksie amatorskim. Pikulk nie był w stanie w żaden sposób odpowiedzieć a pod koniec rundy trzy razy znalazł się na deskach, zanim sędzia przerwał ten nierówny pojedynek.
Kolejną walką było starcie Macieja Miszkinia z Matiouze Royerem. Był to pojedynek bez historii. Royer dużo przyjmował, ale długo przeciwstawiał się Polakowi. W końcu, w czwartej rundzie Miszkiniowi udało się powalić rywala. Nie dał rady jednak skończyć walki przed czasem, ale na punkty wygrał bezapelacyjnie.
Potem do ringu weszli Dariusz Sęk i Marko Benzon. Sęk od początku narzucił swój styl walki, dzięki dużej przewadze zasięgu kontrolował dystans zadając dużo prawych prostych. Benzon próbował tylko pojedynczych sierpowych, jednak w większości nie dochodziły one do celu. W trzeciej rundzie Sęk podkręcił tempo, trafiając mocnymi lewymi sierpami. Chorwat próbował wyprowadzić Polaka z równowagi, opuszczając ręce i zachęcając do bójki prowokującymi gestami. Sęk jednak konsekwentnie realizował swoje założenia taktyczne, wygrywając pewnie na punkty wszystkie rundy do końca tego pojedynku.
Wiele emocji przyniosła walka wieczoru, w której zmierzyli się Michał Syrowatka i Rafał Jackiewicz. Walka świetnie rozpoczęła się dla ełczanina. Syrowatka lewym sierpowym posłał rywala na deski. Jackiewicz jednak podniósł się, przetrwał kryzys i nie pozwolił o 10 lat młodszemu pięściarzowi skończyć walki przed czasem. Sam też nie pozostawał dłużny, odrodził się i przejął inicjatywę w ringu. Syrowatka nie potrafił znaleźć recepty na dobrze dysponowanego Jackiewicza, miał duże luki w obronie i w czwartej rundzie dał się zaskoczyć. Były mistrz Europy trafił lewym sierpowym, potem poprawił prawym i Syrowatka padł na liny. Próbował się jeszcze podnieść, ale chwiał się na nogach, był bardzo zamroczony i sędzia zakończył pojedynek.