W rozgrywanych w ciągu tygodnia spotkaniach 20. kolejki na zapleczu ekstraklasy, doszło do wielu zaskakujących pojedynków. Lider tabeli poległ w Krakowie, natomiast Zetkama wysoko pokonała Pogoń, na własnym parkiecie.
AGH Kraków – Sokół Łańcut 65:64 (19:16, 18:13, 13:21, 15:14)
Mecz, który miał być dla lidera tabeli przysłowiowym „spacerkiem”, zakończył się dla niego porażką. Już pierwsza kwarta spotkania rozgrywanego pod Wawelem pokazała, że goście z Łańcuta nie będą mieli łatwo z walecznym beniaminkiem. W premierowej odsłonie dobrze dysponowany był Maciej Maj, a jego drużyna wygrywała po tej części meczu, 19:16. W drugiej ćwiartce krakowianie prezentowali się bardzo dobrze, a zawodnicy Sokoła popełniali zbyt wiele błędów. Ostatecznie pierwsza połowa spotkania zakończyła się prowadzeniem beniaminka, 37:29. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego wyszli z szatni mocno zmobilizowani i znacznie poprawili swoją grę, jednak po trzeciej kwarcie na tablicy widniał remis, 50:50. Decydująca odsłona była bardzo zacięta, a wynik pojedynku, mógł ulec zmanie jeszcze w ostatnich sekudnach. Ostatecznie Sokół boleśnie przegrał w Krakowie, 64:65. Najlepszym graczem wśród gospodarzy był Bartosz Wróbel (16 pkt), zaś po stronie gości dobrze spisywał się Alan Czujkowski (22 pkt).
Zetkama Doral Nysa Kłodzko – Meritumkredyt Pogoń Prudnik 100:83 (25:24, 26:22, 30:24, 19:13)
Wynik spotkania rozgrywanego w Kłodzku, to jedno z największych zaskoczeń w tej kolejce. Pierwsza kwarta była bardzo zacięta, ale już od początku zarysowywała się w niej przewaga gospodarzy. Do przerwy Zetkama prowadziła 51:46, jednak po wyjściu z szatni jej zwycięstwo było już właściwie przesądzone. O wygranej zadecydowała między innymi solidna gra w defensywie oraz dość dobra skuteczność. Kłodzczanie dominowali również w zbiórkach, natomiast Pogoń popełniła w tym meczu zbyt wiele strat. Ostatnia kwarta w wykonaniu gości była fatalna, prudniczanie zdołali w niej zdobyć zaledwie 13 punktów. Ostatecznie podopieczni trenera Tomasza Michalaka wrócili do Prudnika na tarczy. W drużynie gospodarzy brylowali zwłaszcza Marcin Bluma (21 pkt), a kroku dotrzymywał mu również Aleksander Leńczuk (20 pkt). Najwięcej punktów dla gości zdobył zaś Grzegorz Mordzak (17 pkt).
Legia Warszawa – SKK Siedlce 92:82 (19:21, 19:17, 25:23, 29:21)
Mało brakło, a i w Warszawie losy meczu mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Początek pierwszej ćwiartki to szybki run siedlaczan, 11:0, którego nie spodziewał się chyba nikt. Podopieczni trenera Teohara Mollov’a grali we wtorek na dobrej skuteczności, co pozwalało im rywalizować z Legionistami, jak równy z równym. Pierwsza połowa pojedynku była bardzo zacięta, a obie drużyny schodziły do szatni przy remisie, 38:38. W trzeciej ćwiartce sytuacja wyglądała podobnie, a żadna z ekip nie mogła uzyskać znaczącej przewagi. Dopiero w decydującej odsłonie doszło do rozstrzygnięcia wyniku tego starcia. Ostatecznie to Legia okazała się być lepsza i wygrała, 92:82. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli Mateusz Jarmakowicz (21 pkt), oraz Grzegorz Kukiełka z taką samą zdobyczą. W szeregach SKK dobrze spisywał się natomiast Rafał Sobiło (18 pkt), zaś na uwagę zasługuje także rozgrywający, Marcin Pławucki ( 14 pkt).
KSK Noteć Inowrocław – Jamalex Polonia 1912 Leszno 73:71 (21:15, 21:21, 16:21, 15:14)
Beniaminek przyjechał do Inowrocławia w roli faworyta, jednak szybko zorientował się, że nie będzie mu tutaj łatwo. Gospodarze po pierwszej ćwiartce wygrywali, 21:15. Druga kwarta była nieco bardziej wyrównana, jednak to Noteć schodziła na przerwę prowadząc, 42:36. Lesznianie wyszli z szatni mocno zmobilizowani, co widać było w ich grze. Po trzeciej ćwiarcte wszystko było tak naprawdę możliwe, gdyż na tablicy widniał wynik 58:57, dla gospodarzy. W decydującej odsłonie losy meczy rozstrzygnęły się na korzyść drużyny z Kujaw. Najlepszym graczem w ekipie Noteci był Bartosz Pochocki (24 pkt), natomiast wśród gości dobrze spisywał się Jakub Koelner (18 pkt).
Enea Astoria Bydgoszcz – Spójnia Stargard Szczeciński 94:83 (27:16, 27:30, 25:19, 15:18)
Początek spotkania to run Astorii, który zwiastował dobre spotkanie w wykonaniu bydgoskiej drużyny. Pierwsza ćwiartka zakończyła się znacznym prowadzeniem gospodarzy, 27:16. Druga kwarta była już dużo bardziej wyrównana. Podopieczni trenera Jerzego Hudeusza stracili koncentrację w końcówce, przez co schodzili na przerwę prowadząc nieznacznie, 54:46. Skupienie wróciło jednak wraz z powrotem na boisko w drugiej połowie, gdzie trzecia ćwiartka zapowiadała spokojną ostatnią część meczu. Bydgoszczanie bardzo dobrze radzili sobie za równo w obronie, jak i w ataku. W decydującej odsłonie Spójnia starała się wrócić do gry, jednak ekipa z Kujaw nie odpuściła do końca i wygrała we własnej hali, 94:83. Wśród gospdarzy, aż dwóch zawodników zanotowało na swoim koncie double-double. Byli to Michael Gospodarek ( 25 punktów i 10 asyst) oraz Mateusz Fatz (14 punktów i 10 zbiórek). Na uwagę zasługuje również postawa Mateusza Bierwagena ( 21 pkt). Wśród gości dobrze spisywał się natomiast Wojciech Fraś ( 16 pkt).
GKS Tychy – ACK UTH Rosa Radom 82:74 (22:15, 26:16, 22:20, 12:23)
Faworytem tego spotkania był zespół z Tych, jednak Rosa sprawiła w tym sezonie już kilka niespodzianek, przez co tyszanie musieli być skoncentrowani od początku do końca. Tym razem radomianie przyjechali na Śląsk osłabieni, co widoczne było w ich grze. Mimo wszystko zespół trenera Karola Gutkowskiego starał się dzielnie walczyć z silniejszym GKS-em. Do przerwy team z Radomia przegrywał, 31:48. Wysokie prowadzenie spowodowało, że podopieczni trenera Tomasza Jagiełki poczuli się zbyt pewnie, przez co losy meczu ważyły się w samej końcówce. Ostatecznie zdecydowało doświadczenie tyskiego zespołu, który zachował zimną krew i wygrał to spotkanie, 82:74. Najlepszym graczem wśród miejscowych był Hubert Mazur (19 pkt), lecz na uwagę zasługuje także gra Marcina Kowalewskiego (18 pkt). Najwięcej punktów dla gości zdobył zaś Karol Obarek (17 pkt).
Znicz Basket Pruszków – GTK Gliwice 74:72 (15:24, 18:17, 19:16, 22:15)
W mecz znacznie lepiej weszli gliwiczanie, którzy kontynuowali świetną passę aż do przerwy. W drugiej kwarcie prowadzili już nawet kilkunastoma punktami. Do szatni oba zespoły udawały się przy stanie, 41:33 dla Gliwic. Pruszkowainie wyszli jednak na boisko mocno zmobilizowani i dobrze wykorzystali słabszy moment drużyny ze Śląska. Przewaga gości z czasem zmalała, a podopieczni trenera Marka Zapałowskiego dogonili rywala. Gra zaczęła toczyć się punkt za punkt, ale śwetna postawa miejscowych w czwartej kwarcie sprawiła, że to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Najlepszym graczem w szeregach Pruszkowa był Damian Cechniak (18 pkt), któremu w końcówce nie zadrżała ręka, dzięki czemu Znicz wygrał bez dogrywki. Najwięcej punktów dla gości zdobył zaś Łukasz Ratajczak (19 pkt).
Biofarm Basket Poznań – Kotwica Kołobrzeg 65:59 (16:11, 9:20, 15:10, 25:18)
W mecz znacznie lepiej weszli poznaniacy, którzy szybko zaliczyli run, 14:4. W drugiej ćwiartce znacznie lepiej prezentowali się natomiast goście, którzy prowadzili do przerwy, 31:25. Po zmianie stron Biofarm szybko zaczął odrabiać straty, a gra zaczęła toczyć się cios za cios. W decydującej odsłonie wszystko mogło się tak naprawdę wydarzyć, jednak to gospodarze lepiej opanowali nerwy i wygrali przed własną publicznością, 65:59. Najlepszym graczem wśród gospodarzy był Filip Struski (17 pkt), zaś najwięcej punktów dla gości z Pomorza zdobył Patryk Przyborowski (17 pkt).