W ostatnim meczu sezonu przed własną publicznością Legia podejmowała Rosę. Radomianie na początku trochę na luzie podeszli do meczu.
Pierwsza kwarta była toczona w letniej atmosferze i poważniejszej obrony. Najefektowniejszą akcją był blok Igora Zajcewa na Chauncey Collinsie. Radomianie kilkukrotnie prowadzili różnicą trzech oczek. To nie zrażało Legii i na niespełna minutę przed końcem pierwszej kwarty warszawianie prowadzili 24:19.
Drugą kwartę stołeczny zespół zaczął od serii 6:0 i na tablicy było 30:23 dla gospodarzy. Po skutecznych akcjach Collinsa zrobiło się 34:25. I w tym momencie gracze Legii nie mieli pomysłu na strefę radomian i zaliczyli kilka błędów w powrocie do obrony. Rosa w niespełna trzy minuty zaliczyła serię 0-13. Od tego momentu obie drużyny poważniej zaczęły grać. Prowadzenie przechodziło co chwilę z rąk do rąk. Równo z syreną trafia Patrick Auda i po dwudziestu minutach był remis.
Letnia atmosfera przeciągnęła się i na trzecią kwartę. W Legii szwankowała skuteczność, ale i Rosa też w ataku nie grzeszyła. W dwudziestej szóstej minucie było 62:59 dla Legii i była to najwyższa przewaga jaką wypracowała sobie w tej kwarcie którakolwiek z ekip. Obraz gry nie specjalnie nawet się zmienił jak ponownie wpadło kilka trójek z obu stron. Rosa jak i Legia miały problem by spod samego kosza trafić. W końcówce radomianie próbowali odskoczyć. Finalnie podopieczni trenera Kamińskiego prowadzili 67:70 po trzech kwartach.
W czwartej kwarcie sporo uwag dalej można mieć do gry w obronie zwłaszcza Legii. Na pięć minut do końca Rosa prowadziła 79:84. Warszawianie sporo akcji kończyli rzutami z dystansu. W kilku sytuacjach radomianie próbowali przyśpieszyć grę w ataku. Po błędzie w obronie warszawian Rosa prowadziła na nie co ponad dwie minuty siedmiomia oczkami. Legia straciła pomysł na grę w ataku, ale zarazem i skuteczność. W końcówce przy prowadzeniu na poziomie 6-9 oczek radomianie przedłużali akcje. Na indywidualne wejścia decydował się Harrow i albo szukał partnera na obwodzie albo rzucał sam. Na trzydzieści sekund po trójce Englischa goście osiągnęli dwucyfrową przewagę, ale już wcześnie było wiadome kto wygra spotkanie.
LEGIA WARSZAWA – ROSA RADOM 89:98 (24:23, 29:30, 14:17, 22:28)