Kwalifikacje do finału mistrzostw świata nie poszły po myśli polskich tyczkarzy. Piotr Lisek i Robert Sobera zakończyli swoje zmagania na etapie kwalifikacji. Pierwszy raz w historii Lisek nie zdobędzie medalu na mistrzostwach świata, gdyż zaliczył wysokość zaledwie 5.50 m.
Lisek nie awansuje do finału
Wszyscy dobrze wiedzieli, że Polacy nie są w wybitnej formie, ale po cichu można było liczyć na awans do finału Piotra Liska. To się jednak nie udało, gdyż polski tyczkarz zaliczył wysokość jedynie 5.50 m. Polak trzy razy strącił tyczkę na wysokości 5.65m i musiał pożegnać się z występem w finale mistrzostw świata w Eugene.
To pierwsza taka impreza, na której Lisek nie zdobędzie medalu. Brązowy medalista MŚ w Doha tak skomentował swój występ – To moje pierwsze mistrzostwa świata bez medalu. Jest mi bardzo przykro, mam w sobie dużo ambicji. Nie mogę się usprawiedliwiać, fizycznie jest niby wszystko w porządku. Ale muszę się odnaleźć. Cały czas poświęcam się treningom, nie rezygnuję.
Piotr Lisek po eliminacjach:
„To moje pierwsze mistrzostwa świata bez medalu. Jest mi bardzo przykro, że tak to się potoczyło. Nie mogę się usprawiedliwiać, fizycznie jest wszystko ok. Nie zwalniam z treningami, nie zwalniam z myśleniem o wysokim skakaniu.”
— Athletics News (@Nedops) >July 23, 2022
Lisek na każdych MŚ, w których startował, zdobywał medal. Blisko 30-letni zawodnik od mistrzostw Europy w 2014 roku do igrzysk olimpijskich w Tokio zawsze znajdował się w czołowej szóstce. Każda seria musi się jednak skończyć, a Lisek ostatni raz nie przeszedł eliminacji 9 lat temu w Goeteborgu.
Swój występ w Eugene zakończył także Robert Sobera, który również trzykrotnie nie był w stanie pokonać wysokości 5.65 m. To nie był udany dzień dla polskich tyczkarzy.
W finale zameldowali się wszystkie najgłośniejsze nazwiska ostatnich lat w tym m.in. Armand Duplantis. Do walki o medale potrzebna była przeskoczyć tyczkę na wysokości 5.75 m, a Polacy nawet nie zbliżyli się do tego wyniku.