Start Lublin podejmował na własnej hali King Szczecin. Gospodarze pewnie zwyciężyli 88-65 i plasują się obecnie na 3. pozycji w tabeli.
Pierwsza kwarta rozpoczęła się zaskakująco dobrze dla przyjezdnych ze Szczecina. Pod wrażeniem musieli być również zawodnicy Startu Lublin, gdyż przez pierwsze minuty prowadzili twardą grę z Wilkami Morskimi. Po pięciu minutach było 9-11 za sprawą rzutu Cartera. Potem jednak Szczecin ponownie trafił do kosza, tym razem za trzy. Dołożyli jeszcze jedną dwójkę i lublinianie musieli gonić. Po pierwszej części spotkania było 14-17.
Druga kwarta nie miała lepszego początku. Jeszke nie trafił dwóch osobistych. Na szczęście dla Lubelskich Koziołków faulowany był Lemar, jednak nie wykorzystał 2 z 3 rzutów osobistych. Po dwóch minutach lublinianie zdołali wyrównać, a dwa punkty dołożył szybko Dziemba. Chwila nieuwagi i King wykorzystując błędy w ofensywie gospodarzy po 5 minutach wyszedł na czteropunktowe prowadzenie. To jednak nie zachwiało czujności lublinian. Zaczęły funkcjonować trójki i dzięki nim to oni prowadzili 44-39.
Po powrocie na parkiet szczecinianie mieli sporo argumentów w ręku, aby wyrównać. Lublinianie bowiem popełniali zbyt wiele błędów. Jednak przewaga własnej hali zrobiła swoje. Na 3 minuty przed końcem trzeciej odsłony spotkania prowadzili już 7 punktami. Udało im się jeszcze powiększyć przewagę. Przed decydująca kwartą było 63-54.
Czwarta część gry nie różniła się od pozostałych. Co prawda dwa razy z rzędu zapunktował Bartosz, ale czerwono-czarni nadal prowadzili. Efektowny wsad zaliczył Romański. Przy wyniku 72-60 trener przyjezdnych poprosił o czas na żądanie. Lublin jednak zdominował całą rozgrywkę.
Start Lublin – King Szczecin 88-65 (14-17, 30-22, 19-15, 25-11)
Start Lublin: Lemar, Taylor, Borowski, Laksa, Carter, Jeszke, Dziemba, Jarecki, Pelczar, Obarek, Grochowski, Szymański
King Szczecin: Davis, Melvin, Ware, Wilczek, Łapeta, Kobel, Kikowski, Majcherek, Bartosz, Kucharek, Mccualey
