MKS Dąbrowa Górnicza w pierwszym spotkaniu sezonu 2016/17 bardzo pewnie pokonali Asseco Gdynię. Mecz zakończył się wynikiem 91-68 (28-12, 17-13, 31-21, 15-22), a najlepszym graczem spotkania był Jeremiah Wilson, który zdobył 27 punktów i 5 zbiórek.
Spotkanie zaczęło się dosyć chaotycznie. Drużyny nie potrafiły trafić do koszy, odbijając się od solidnej obrony rywali. Pierwsze punkty trafił dopiero po 1:38 Bartłomiej Wołoszyn. W trakcie trwania I kwarty przewaga MKS-u cały czas rosła. Ta część zakończyła się wynikiem 28-12, ale gospodarze prowadzili już w pewnym momencie dwudziestoma punktami. Asseco swoje kłopoty spowodowało kłopotami ze skutecznością. Przez pierwsze 10 minut trafili zaledwie 27,8% przy 61,1% MKS-u. Działo się tak głównie dlatego, że gdynianie forsowali rzuty z dystansu. Oddali ich dziesięć trafiając zaledwie dwa. Goście mieli dodatkowo kłopot z celnością podań. Zaliczyli aż sześć strat. Warto zwrócić uwagę jeszcze na zespołową grę dąbrowian. Na jedenaście celnych rzutów dziewięć było poprzedzonych asystą.
II kwarta była kontynuacją przewagi MKS-u. Tę część gospodarze wygrali 17-13. Kontynuowali doskonałą grę w obronie, zmuszając rywali do kolejnych sześciu strat. U gości ponownie zawodziła skuteczność. Przed przerwą między połowami Asseco miało 30% celnych rzutów (9/30), a zza łuku trafili zaledwie 20% (3/15). Swojego szczęścia z tej odległości próbowało ośmiu zawodników, ale trafił tylko Filip Matczak i Mariusz Konopatzki. Do przerwy tylko jeden zawodnik przekroczył granicę dziesięciu punktów i był to Jeremiah Wilson, który miał ich 14.
Po przerwie między połowami najlepiej wrócił do gry Jakub Parzeński. W szybkim czasie zaskoczył rywali celną trójką i rzutem z głębokiego pół-dystansu. Środkowy MKS-u musiał jednak opuścić parkiet z powodu bólu. Kiedy schodził, widać było na jego twarzy grymas bólu, po czym długo leżał obok ławki rezerwowych, a fizjoterapeuta zajmował się jego lewą nogą. Wszelkie akcje gospodarzy były nakręcane przez Jeremiaha Wilsona i Kerrona Johnsona. Ta dwójka zdobyła dla swojego zespołu 16 punktów. Mieli taką okazję, ponieważ często stawali na linii rzutów osobistych. Rozgrywający trafił 7 na 8 rzutów, a Wilson był bezbłędny, trafiając 5 prób. W tej części spotkania widoczny stał się jeszcze jeden kłopot gdynian. Były nimi faule techniczne, które dostali Marcel Ponitka i Piotr Szczotka. Dla tego drugiego był to drugie takie przewinienie, więc musiał przedwcześnie zakończyć spotkanie.
Ostatnia kwarta spotkania zaczęła się wyjątkowo spokojnie. Dąbrowianie wydawali się już zbyt pewni siebie. W defensywie dalej grali pewnie, ale mieli poważne kłopoty w ataku. Pierwsze punkty zdobył po prawie trzech minutach Marcin Piechowicz. Nie był to jednak jedyny problem drużyny Drażena Anzulovicia. Po walce o piłkę na parkiet upadł Przemysław Szymański, który długo trzymał się za plecy.
Ofensywne poczynania MKS-u można podzielić na dwie połowy. W trakcie I i II kwarty królowali oni rzutami za trzy, natomiast w drugiej połowie grali oni głównie tyłem do kosza, na czym zyskali dużą ilość rzutów osobistych i akcji 2+1. Po pewnym zwycięstwie dąbrowianie za tydzień zmierzą się ze Startem Lublin, który ligę zacznie jutro meczem z King Szczecin, natomiast Asseco okazje na zrehabilitowanie się będą mieli przeciwko beniaminkowi PLK.
MKS Dąbrowa Górnicza 91-68 Asseco Gdynia (28-12, 17-13, 31-21, 15-22)
MKS Dąbrowa Górnicza: Wilson 27, Johnson 16, Kowalenko 12, Parzeński 9, Wołoszyn 9 (7 zbiórek), Kucharek 7, Pamuła 6 (7 asyst), Piechowicz 2, Wieczorek 0
Asseco Gdynia: Żołnierewicz 15, Czerlonko 10, Matczak 10 (6 asyst), Witliński 8, Szubarga 6, Konopatzki 5, Jankowski 5, Put 5, Szczotka 2, Frąckiewicz 2, Szymański 0 (7 zbiórek), Ponitka 0
Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:
Przemysław Frasunkiewicz – trener Asseco: Można krótko powiedzieć, że popełnialiśmy najprostsze błędy. Coś, co przez całe przygotowania nie spełniało kłopotów, dzisiaj było nie do osiągnięcia. Przyznam, że jestem zdziwiony, bo w sezonie przygotowawczym przegrywaliśmy po dobrej grze, a dzisiaj trafił się najsłabszy mecz od początku wspólnych treningów. Mamy nad czym pracować głównie, ponieważ był to problem mentalny.
Filip Matczak: To nie był nasz dzień, nie wyglądało to, jak chcieliśmy. Musimy dużo poprawić i zmienić podejście. Musimy zagrać swoją koszykówkę i to jest najważniejsze.
Drażen Anzulović – trener MKS-u: Po pierwsze gratuluję zespołowi. Początek sezonu, pierwszy mecz, zawsze jest trudny, nigdy nie wiadomo jak się zareaguję. Byliśmy jednak dobrze przygotowani i wiedzieliśmy że, wygramy. Byliśmy stawiani w roli faworyta, ale musieliśmy to udowodnić. Przez dłuższy czas dobrze wyglądaliśmy, ale mieliśmy kłopot z szybką reakcją, szczególnie z zawodnikami, którzy wchodzili i nie kontynuowaliśmy dobrej gry. Jednak rozumiem to i potrafię to jeszcze na tym etapie przyjąć, ponieważ był o pierwszy mecz, więc trzeba to poprawić i być coraz lepszymi.
Kerron Johnson: Myślę, że zaczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie. Jesteśmy szczęśliwi z tego zwycięstwa. Byliśmy w 100% skoncentrowani i gotowi na wygranie. Jeśli chcemy odnieść sukcesy, to nie możemy dopuszczać do zastojów w naszej grze