Do czterech przedłużyła się seria porażek MKS-u Dąbrowa Górnicza. Tym razem od podopiecznych Jacka Winnickiego lepszy okazał się King Szczecin, który we własnej hali zwyciężył 88: 82 (19:20, 24:26, 23:23, 22:13).
Goście rozpoczęli od twardej gry w strefie podkoszowej. Dwie pierwsze akcje zakończyły się ich zbiórkami ofensywnymi. W grze obu ekip widać było podobieństwa. W praktycznie każdej akcji piłka kierowana była w „pomalowane”, a rzuty dystansowe był rzadkością. Koszykarze decydowali się na nie tylko i wyłącznie z otwartych pozycji, a mimo to skuteczność nie była zachwycająca (1/4 King, 2/6 MKS). Druga trójka gości ustaliła wynik I kwarty, gdy Jovan Novak trafił do kosza równo z syreną końcową.
II kwarta rozpoczęła się udanymi wejściami pod kosz gospodarzy, które kończyły się faulami koszykarzy Jacka Winnickiego. Dało to 5 punktów szczecinianom, ale później MKS wyprowadził dwie szybkie akcje skończone celną trójką Macieja Kucharka oraz wsadem Witalija Kowalenki (przy obu sytuacjach asysty zaliczył Patryk Wieczorek). Zmusiło to Mindaugasa Budzinauskasa do wzięcia przerwy na żądanie. Po 2:30 minutach gry MKS wykorzystał limit fauli, co było spowodowane dynamiczną grą Kinga. Z biegiem czasu sytuacja na parkiecie się obróciła. Gospodarze nie mieli pomysłu na obronę strefą, a MKS zaczął wymuszać coraz więcej przewinień. Zaczął budować prowadzenie, ale seria 8:0 ponownie doprowadziła do remisu.
Po przerwie MKS rozpoczął od mocnego uderzenie, jakim był efektowny alley-oop w wykonaniu D.J. Sheltona. Nie wyzwoliło to jednak w dąbrowskich koszykarzach dodatkowej energii, ponieważ wynik przez długi czas utrzymywał się w okolicach remisu. Dopiero seria 9:0 i zdecydowanie lepsza defensywa (King przez 4 minuty nie zdobył punktów) pozwoliły osiągnąć dwucyfrowe prowadzenie, jednak nie została ona utrzymana zbyt długo. King znalazł sposób na obronę MKS-u, dzięki czemu po celnym rzucie Taurasa Jogeli przewaga została zniwelowana do 3 oczek.
Ostatnia ćwiartka meczu rozegrana została pod dyktando gospodarzy. Zdołali wyjść na prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania. Zadecydowała obrona (MKS rzucił tylko 13 punktów), w której prym wiódł przede wszystkim Martynas Paliukenas. Sporo kłopotów w ostatnich akcjach MKS miał przez brak możliwości twardej gry pod koszami. Z powodu 5 fauli mecz przedwcześnie skończył Witalij Kowalenko, a 4 przewinienia Bartłomieja Wołoszyna (często grał na czwórce) uniemożliwiały mu twardą obronę. Dodatkowo defensywa szczecinian wzorowa wykluczyła z gry D.J. Sheltona, który zdobył jedynie 9 punktów i miał aż 6 strat.
King Szczecin – MKS Dąbrowa Górnicza 88: 82 (19:20, 24:26, 23:23, 22:13)
King Szczecin: Jogela 17, Medlock 17, Paliukenas 16, Harris 14, Kikowski 11, Diduszko 8, Bartosz 3, Diesiatnikow 2, Kowalczyk 0
MKS Dąbrowa Górnicza: Novak 22, Kucharek 15, Broussard 11, Shelton 9 (8 zb), Wołoszyn 9, Kowalenko 9, Gabiński 6, Wieczorek 1
Pozostały mecz rozegrany w środę
GTK Gliwice – AZS Koszalin 82:73 (22:12, 19:25, 14:19, 27:17)
GTK Gliwice: Palyza 26, Salamonik 12, Morgan 11, Williams 7, Skibniewski 6, Radwański 6, Hooker 4, Piechowicz 4, Ratajczak 3, Zmarlak 3, Pieloch 0
AZS Koszalin: Baldwin 18, Dłoniak 17, Marelja 13 (7 zb), Młynarski 10, Malesević 6, Jeszke 5, Kumpys 4, Woods 0, Leńczuk 0, Kiwilisza 0