Sporo ofensywnej koszykówki, emocje do samego końca, efektowne akcje – mecz na szczycie spełnił oczekiwania i był wspaniałym widowiskiem. Ostatecznie MKS Dąbrowa Górnicza obronił własny parkiet, pokonując Anwil Włocławek 86:84 (28:25, 22:19, 22:26, 14:14). Kolejne double-double zanotował D.J. Shelton (22 punkty i 11 zbiórek).
Spotkanie od samego początku prowadzone było w bardzo szybkim tempie. Gospodarze zaczęli od trzech celnych trójek. Bardzo dobra gra w ataku odbywała się jednak kosztem defensywy. Włocławianie znakomicie to wykorzystywali, a nie do zatrzymania był Ivan Almeida, który w I kwarcie zdobył 14 punktów, trafiając wszystkie rzuty z gry. Na 25 oczek Anwilu, MKS odpowiedział jednak, zdobywając 28 punktów. Zawodnicy Jacka Winnickiego utrzymywali znakomitą skuteczność i trafili aż 11 z 15 rzutów z gry. W pewnym momencie MKS po serii 7-0 miał już 8 punktów przewagi, jednak goście odpowiedzieli zdobycie 9 oczek z rzędu.
II kwartę za sprawą Michała Nowakowskiego lepiej rozpoczął Anwil. Polak trafił wszystkie rzuty i w trakcie 1:30 minuty zdobył 7 punktów. Wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, jednak włocławianie nie potrafili go zbyt długo utrzymać. MKS dotrzymywał rywalowi kroku, a w trakcie przestojów podopiecznych Igora Milicicia budował przewagę. W momencie syreny kończącej pierwszą połowę MKS prowadził 50:44 i wydawało się, że w miarę kontroluje sytuacje na parkiecie, bowiem włocławianie na prowadzeniu byli jedynie przez 2:22 minuty.
Druga połowa szybko zaczęła weryfikować MKS. Po udanych akcjach Ivana Almeidy oraz Jarosława Zyskowskiego włocławianie zanotowali serię 9-4. Dobre nastroje kibiców Anwilu nie trwały jednak zbyt długo. Po walce o piłkę na boisko upadł i zwijał się z bólu Ivan Almeida. Nie był on w stanie sam zejść z parkietu, a kłopotem była lewa stopa. Oznaczało to, że włocławianie będą musieli sobie radzić bez swojego najlepszego gracza. Nie spowodowało to jednak regresu w grze gości. Dalej starali się oni wywrzeć na rywalu presję, narzucić swój styl gry, a odpowiedzialność, za zdobywanie punktów wziął na swoje barki głównie wspominany już Zyskowski.
Różnice zaledwie dwóch oczek zapowiadała walkę do ostatniej syreny. Pierwsze akcje pokazały, że obaj trenerzy postawili większy nacisk na grę w obronie. Do gry powrócił Almeida, jednak było widać, że nie jest w 100% zdrowy. Utykał, czasami nie biegał do kontry, ale w najważniejszych akcjach dawał z siebie maksimum. To jednak nie wystarczyło. Ostatnich dziesięciu minut gry nikt nie potrafił zdominować. Z dwupunktowym prowadzeniem na swoim koncie dąbrowianie rozpoczynali ostatnie akcje. Nie dziwił fakt, że gospodarze nie spieszyli się z akcjami. Próbowali ugrać tyle czasu ile mogli, dlatego tak ważna była ofensywna zbiórka Michała Gabińskiego na 40 sekund przed końcem spotkania. Co prawda Anwil miał jeszcze okazję, by doprowadzić do remisu, ale w trakcie ostatnich sekund piłkę po nieudanym podaniu Kamila Łączyńskiego przejął Aaron Broussard i MKS mógł cieszyć się z kolejnego zwycięstwa.
MKS Dąbrowa Górnicza – Anwil Włocławek 86:84 (28:25, 22:19, 22:26, 14:14)
MKS Dąbrowa Górnicza: Shelton 22 (11 zb), Wołoszyn 15, Dambrauskas 14 (9 ast), Broussard 12, Kucharek 7, Novak 6, Kowalenko 5, Pamuła 3, Gabiński 2
Anwil Włocławek: Almeida 20, Leończyk 13 (6 zb), Zyskowski 13, Łączyński 11 (6 ast), Nowakowski 10 (6 zb), Sobin 10, Szewczyk 4, Aitington 3, Delas 0