Na początek trzeciej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki byliśmy świadkami starcia MKS-u Dąbrowa Górnicza z Anwilem Włocławek. Mecz przez większość czasu przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy wygrali 70-56 (19-17, 17-8, 18-11, 16-20), a najlepszym zawodnikiem spotkania uznano Piotra Pamułę.
Spotkanie rozpoczęło się od bardzo agresywnej gry Anwilu. Goście próbowali wywalczyć przewagę głównie siłową walką pod koszami. Przełożyło się to na dwie zbiórki ofensywne. Dodatkowo ‘Rottweilery’ często próbowały swoich umiejętności w rzutach zza łuku, jednak nie przynosiło to upragnionych rezultatów. W trakcie pierwszej kwarty Anwil rzucał za trzy 9 razy, ale tylko raz trafił. Gospodarze sprawiali wrażenie drużyny, która odbijała się od defensywy Anwilu, stąd wzięło się aż 6 strat. Mimo to MKS nie pozwolił uciec swoim rywalom i pewnie trafiał swoje rzuty. Przez pierwsze 10 minut trafili 7 na 12 prób z gry, z czego 3 na 6 za trzy.
Obraz I kwarty nie zapowiadał jednak tego, co zaprezentowały obie drużyny w trakcie następnej odsłony. Zdobywały one zdecydowanie mniej punktów, bardzo często brakowało dobrego pomysłu na akcje ofensywne. Obie drużyny miały kłopot, by trafić zza łuku. Skuteczność MKS-u w tym aspekcie spadła po II kwarcie do 30,8% (4/13), a Anwilu zatrzymała się na 14,3% (2/14). Zawodnicy starali się zatem rozgrzać publiczność wykorzystując atletyczność i wejścia pod kosz. Akcje wsadami kończyli Toney McCray, Przemysław Szymański, a Piotr Pamuła z Jeremiahem Wilsonem wykonali efektownego alley-oopa. W tej części spotkania zadebiutował na polskich parkietach wracający po kontuzji Kendall Gray. Środkowy MKS-u wystąpił na parkiecie jedynie przez 1:10 minuty, zaliczył stratę i dwa faule. Kwarta zakończyła się zderzeniem Jeremiaha Wilsona z Michałem Chylińskimi. Obaj zawodnicy ucierpieli i mieli kłopot, by podnieść się z parkietu, jednak na szczęście obyło się bez urazów.
Początek 2. połowy zdecydowanie należał do gospodarzy. Grali oni pewnie w ataku, co przełożyło się na serię 10-0. Anwil nie potrafił zdobywać punktów z gry. Pierwszy celny rzut, który nie był z linii rzutów osobistych, oddał Fiodor Dmitriew 4:37 minut po rozpoczęciu się tej części gry. MKS oprócz ofensywy zachwycał też defensywą. Szczególnie dobrze wyglądał obrona w pomalowanym, gdzie Anwil próbował przeprowadzać swoje akcje. Dąbrowianie zaliczyli 2 bloki i skutecznie zatrzymali Josipa Sobina. Warto dodać, że środkowy Anwilu oddał już w tym sezonie 7 rzutów osobistych i ani jednego nie trafił. Niestety nie wszyscy zawodnicy wytrzymali presję tego spotkania. Toney McCray sfaulował przez odepchnięcie, będącego bez piłki Bartłomieja Wołoszyna co musiało się skończyć faulem technicznym. Po tej sytuacji powstało bardzo duże zamieszenia i mało brakowało, a taką samą karę dostałby Drażen Anzulović, ponieważ tuż po faulu został oddany celny rzut przez graczy MKS-u, jednak sędziowie słusznie go nie zaliczyli.
Przed rozpoczęciem ostatniej części meczu prowadzenie gospodarzy wynosiło 18 punktów, ale ‘Rottweilery’ nie zamierzały się poddawać. Zdecydowali się na wysoką obronę na całym parkiecie, z czym bardzo duże kłopoty miał MKS, notując sporo strat (aż 8 w tej kwarcie). Anwil dodatkowo zaczął trafiać zza łuku. W IV kwarcie na 11 prób, 5 zakończyło się sukcesem. Autorami tych celnych rzutów byli Kacper Młynarski (dwa razy), Tyler Haws (dwa razy) i Kamil Łączyński (jeden raz). Po serii 8-0 w wykonaniu gości, którą samodzielnie przeprowadził Kacper Młynarski, trafiając dwa razy za trzy i raz za dwa, przewaga zmalała do 8 punktów, jednak MKS zdołał dowieźć prowadzenie do końca. Wydawało się, że spotkanie zakończy się wynikiem 68-56, ponieważ MKS miał posiadanie piłki, a zegar odliczał ostatnie sekundy spotkania, jednak trener Drażen Anzulović wydał wyraźne polecenie, by nie czekać, jak mecz się skończy, tylko wyprowadzić jeszcze jedną akcję. Na rzut zza łuku zdecydował się Kerron Johnson, a jako że był faulowany, stanął na linii rzutów osobistych.
Nie wszyscy gracze pokazali się w Dąbrowie Górniczej z dobrej strony. Zganić za to spotkanie na pewno trzeba Michała Chylińskiego, którego skuteczność wyniosła 9,1% (1 celny rzut na 11 prób) oraz Jeremiaha Wilsona. Miał co prawda 6 punktów i zbiórek, ale na jego koncie znalazło się też 6 strat.
MKS Dąbrowa Górnicza 70-56 Anwil Włocławek (19-17, 17-8, 18-11, 16-20)
MKS Dąbrowa Górnicza: Pamuła 14 (5 ast), Kowalenko 12, Johnson 12 (6 zb), Szymański 11, Parzeński 6, Wilson 6 (6 zb), Wołoszyn 6 (6 zb), Kucharek 3, Piechowicz i Gray po 0
Anwil Włocławek: Haws 15, Młynarski 9, Dmitriew 9, McCray 8, Sobin 6 (5 zb), Leończyk 4, Łączyński 3 (7 ast), Chyliński 2, Skibniewski 0
Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:
Igor Milicić – trener Anwilu: Wiedzieliśmy, że w Dąbrowie będzie trudno i byliśmy na to gotowi. Byliśmy gotowi też na to, że będą mocno zmotywowani. Niestety nie odpowiedzieliśmy tym samym. Gratuluję zespołowi z Dąbrowy zwycięstwa, bo zasłużyli na nie. Nie może być tak, że przegrywamy tak wysoko na desce, czyli aż dziewięcioma zbiórkami. Zaczęliśmy grać dopiero jak przegrywaliśmy dwudziestoma punktami. Nie mieliśmy jak wrócić i to nie pierwsza taka sytuacja. Na pewno nasza gra na wyjazdach nie odpowiada temu, co chcemy grać i nad tym też musimy się zastanowić.
Fiodor Dmitriew: Dobre spotkanie Dąbrowy. Był to trudny mecz. Niestety zaczęliśmy zbyt późno grać naszą koszykówkę. Powinniśmy się zastanowić co zrobić, żeby grać tak, jak w IV kwarcie.
Drażen Anzulović – trener MKS-u: Gratuluję zespołowi. Bardzo ważna wygrana z bardzo dobrą drużyną, jednymi z faworytów w tym sezonie. Dobra druga i trzecia kwarta, ale nie zagraliśmy wystarczająco skupieni w czwartej, by ją wygrać i zdobyć dużo punktów. Niebawem do pełnego zdrowia wróci Kendall Gray i będzie jeszcze nowy gracz z USA, dzięki czemu będzie większa rotacja na każdej pozycji, dzięki czemu będziemy wyglądać jeszcze lepiej.
Witalij Kowalenko: Bardzo mocno nastawiliśmy się na to spotkanie. Wiedzieliśmy, że Anwil to groźny przeciwnik. Mieliśmy niemrawy początek, ale na szczęście później wszystko wyglądało lepiej. Powinniśmy to wygrać więcej, ale cieszymy się i jesteśmy zadowoleni ze swojej postawy.
Ponownie, tak samo, jak w spotkaniu z Asseco, mieliście kłopoty w IV kwarcie i ta gra nie wyglądał już tak dobrze. Co jest tego przyczyną? Zbyt duża dekoncentracja?
Trudno mi to teraz na świeżo po meczu określić. Jutro będziemy oglądać wideo z tego spotkania i na pewno będziemy analizować tę sytuację.
Mieliście w tym spotkaniu sporo strat. Wynikało to z agresywnej obrony Anwilu, czy raczej z braku zgrania na początku sezonu?
Dużo strat było pod koniec, kiedy Anwil grał dziwną obroną, otwartą strefą. Byliśmy zaskoczeni tym, że mieliśmy sporo możliwość wejść pod kosz oraz sporo czystych pozycji i te piłki nam wypadały.