Gracze MKS-u Dąbrowa Górnicza ponownie byli niegościnni i wygrali we własnej hali. Tym razem o sile drużyny z Zagłębia przekonał się Polfarmex Kutno, który przegrał 77:90 (16:23, 22:22, 20:25, 19:20). Najlepszym zawodnikiem spotkania został uznany Piotr Pamuła, czyli zdobywca 25 punktów.
Mecz rozpoczął się od akcji kosz za kosz. Żadna z drużyn nie potrafiła zbudować przewagi, a wynik oscylował wokół remisu. Drużyny dzieliły się piłką, co przynosiło efekty w postaci szybko zdobywanych punktów. Dąbrowianie podkręcili jednak tempo w końcówce i skończyli pierwszą ćwiartkę serią 8:0. Zdecydowaną ozdobą pierwszych dziesięciu minut był blok w kontrze Kerrona Johnsona na Jacku Jareckim, który poderwał publiczność i rozpoczął serię MKS-u. Obie drużyny miały kłopot z zastawianiem własnego kosza, co odbiło się na sporej ilości zbiórek ofensywnych. MKS miał ich cztery, a Polfarmex trzy.
W II kwarcie MKS kontynuował budowanie swojej przewagi, która w pewnym momencie osiągnęła dziesięć punktów. Później nastąpił mały zastój, który starali się wykorzystać gracze Krzysztofa Szablowskiego, ale brakowało im pomysłów na przedarcie się przez defensywę gospodarzy. Kibice mogli zobaczyć na parkiecie Laimonasa Chatkeviciusa, który przy okazji swojego drugiego występu w PLK, zdobył pierwsze punkty oraz zaprezentował się z bardzo dobrej strony.
NA początku III kwarty ponownie miała miejsce sytuacja, która w ostatnich spotkaniach jest zmorą MKS-u. Zaraz po wyjściu z przerwy, zaczęli grać bardzo słabo, co pozwoliło Polfarmeksowi odrobić stratę i wyjść na prowadzenie. Dla dąbrowian pierwsze punkty zdobył po 3:20 minutach Jeremiah Wilson, po czym nastąpił… zastój Polfarmexu, który do końca kwarty zdołał zdobyć jedynie dziewięć punktów. W trakcie trwania tej części spotkania na parkiecie wytworzył się prawdziwy pojedynek strzelecki między Piotrem Pamułą a całą drużyną kutnian. Goście oddali 8 rzutów i trafili czterokrotnie, natomiast kapitan MKS-u był bezbłędny. Trafił trzy rzuty, a raz dokonał tego z faulem. Kibice ponownie mogli oglądać kilka widowiskowych akcji. Do takich na pewno należał wsad Jakuba Parzeńskiego ponad Michaelem Fraserem. Niestety bardzo dobry obraz meczu zepsuła końcówka, w trakcie której Kerron Johnson zdobył 4 punkty z linii rzutów osobistych. Trzy z nich oddał z racji faulu w trakcie próby zza łuku, natomiast jedenbył pokłosiem odgwizdania Sebastianowi Kowalczykowi niesportowego przewinienia za kłótnie z arbitrem. Po tej całej sytuacji bardzo zawrzało w obozie kutnian, a swoje niezadowolenie najbardziej wyrażał Grzegorz Grochowski, który długo dyskutował z arbitrami.
Cztery punkty zdobyte w ostatniej sekundzie III kwarty uspokoiły grę MKS-u, ponieważ wydawało się, że 12 oczek, to bezpieczna przewaga. Zaczęli oni jednak grać bardzo niefrasobliwie, czego dowodem były niecelne rzuty z otwartych pozycji spod kosza. Bardzo denerwowało to Drażena Anzulovicia, który mimo dwucyfrowego prowadzenia zdecydował się wziąć przerwę na żądanie. Po niej gra dąbrowian nie uległa wielkiej zmianie, co wciąż irytowało Chorwata, jednak przewaga była na tyle bezpieczna, że gospodarze kontrolowali wynik.
MKS Dąbrowa Górnicza – Polfarmex Kutno 90:77 (23:16, 22:22, 25:20, 20:19)
MKS Dąbrowa Górnicza: Pamuła 25, Wesley 21 (4 ast), Johnson 10, Wołoszyn 8, Wilson 7 (7 zb), Chatkevicius 5, Parzeński 5, Kowalenko 5, Szymański 4, Wieczorek 0
Polfarmex Kutno: Wallace 20, Kowalczyk 12, Bartosz 10 (7 zb), Thompson 9 (6 ast), Fraser 7 (7 zb), Jarecki 7, Gabiński 5, Grochowski 4, Kobus 3, Sałasz 0
Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:
Krzysztof Szablowski – trener Polfarmexu: Przede wszystkim gratulacje dla gospodarzy i trenera Anzulovicia, ponieważ bardzo dobrze przygotowali się do tego spotkania i atakowali nasze słabe punkty. Próbowaliśmy sobie z tym radzić zmienną obroną, ale nie wszystko w niej wychodziło. Zadowolony jestem z tego, że funkcjonujemy coraz lepiej w ataku i poprawiliśmy skuteczność, ale to, że skupiliśmy się na pracy nad ofensywą, po raz kolejny spowodowało sporo kłopotów w defensywie. Mam nadzieję, że cały najbliższy tydzień do następnego meczu, będziemy mogli dobrze przepracować i będziemy lepsi również w tym elemencie. Kluczowa dla meczu była końcówka trzeciej kwarty. Zagotowały się nam głowy i moi zawodnicy zaczęli reagować zbyt emocjonalnie na sytuacje i różnymi decyzje arbitrów. Nie chcę ich bronić, bo wiem, że nie powinni tego robić, ale to miało wpływ na nasze granie, bo nie powinniśmy się zajmować tym, na co nie mamy za bardzo wpływu. Miało to natomiast spory wpływ na zbudowanie przewagi przez Dąbrowę, ale musimy patrzeć przede wszystkim na to co my robimy i tak będziemy podchodzić do naszej pracy, tak będę z zawodnikami i sztabem funkcjonował.
Wiadomo, że odszedł Dardan Berisha. Czy klub będzie poszukiwał kogoś w jego miejsce, jakiegoś strzelca, czy raczej do końca sezonu skład nie będzie ulegał zmianie?
Nie mogę zapewnić, że do końca sezonu nic się zmieni, ale na ten moment nie szukamy żadnego nowego zawodnika.
Devante Wallace: Nie zagraliśmy zbyt dobrze przez pierwsze trzy kwarty, ale wiem, że stać nas na lepszą grę. Nasz trener jest bardzo dobry i jestem pewny, że pod jego wodzą zaczniemy wygrywać. Do tej pory mieliśmy sporo kłopotów zdrowotnych, które nam przeszkadzały, ale wiem, że teraz pokażemy, że potrafimy dobrze grać.
Drażen Anzulović – trener MKS-u: Przede wszystkim gratuluję moim zawodnikom zwycięstwa, ponieważ to jest dla nas najważniejsze po tym spotkaniu. Nie graliśmy jednak dobrze drużynowo. Z wyjątkiem Pamuły i Wesleya brakowało jakości na parkiecie i nie jestem w stanie powiedzieć czemu. Oczywiście wpływ na to mógł mieć kłopot z energią, ponieważ dużo zawodników było chorych i nie są teraz w dobrej kondycji, ale nie potrafię zrozumieć nietrafionych otwartych rzutów spod kosza. Jeśli chcemy osiągnąć planowany przez nas poziom, powinniśmy grać zdecydowanie lepiej.
Ponownie MKS miał najgorszy fragment meczu na początku trzeciej kwarty. Gdzie leży problem?
To jest dobre pytanie, o którym będę ze sztabem szkoleniowym rozmawiać. Bardzo trudno jest mi to teraz wyjaśnić w kilku słowach. Nasz rozgrywający – Kerron Johnson, po wyjściu z szatni jest bez energii. Kiedy on ma kłopot z energią, reszta zespołu patrzy się na niego i czeka, co zrobi. To może być jeden z problemów, ponieważ nie po raz pierwszy mamy kłopoty na początku drugiej połowy. Zaczęło się to przeciwko Miastu Szkła Krosno, wtedy pięciu zawodników miało grypę, później w Koszalinie, dziewięciu graczy nie było gotowych do gry. Być może na początku trzeciej kwarty zawodnicy zaczynają kalkulować i chcą zatrzymać trochę sił na czwartą kwartę. Trudno jest mi to na razie wyjaśnić. Taką samą sytuację mieliśmy też w ostatnim meczu w Słupsku. Energa wyszła na dziesięciopunktowe prowadzenie, a my później tę stratę odrabialiśmy i wracaliśmy do gry. Jest to więc czwarty mecz z rzędu, kiedy nie zaczynamy dobrze drugiej połowy.
Byron Wesley: Myślę, że graliśmy dzisiaj twardo, ale nie ominęły nas błędy, w szczególności w końcówce trzeciej kwarty. Trener mocno nas motywował przed tym meczem, zwracał uwagę na to, żebyśmy byli skoncentrowani, grali konsekwentnie. Mimo wszystko cieszę się z tej wygranej i mam nadzieję, że będziemy funkcjonować na takim poziomie i będziemy wygrywać kolejne mecze.