TBL: MKS wygrywa mecz stojący pod znakiem kontrowersji

Aktualizacja: 14 kwi 2016, 07:22
13 kwi 2016, 23:22

W hali w Dąbrowie Górniczej doszło do niespodzianki. Walczący o pierwszą 4 przed play-offami  zawodnicy Energi Czarnych Słupsk przegrali 76:89 z MKS Dąbrowa Górnicza. Mimo wysokiego zwycięstwa nie od początku gospodarze mogli czuć się pewnie. Tak wysokie prowadzenie zyskali bowiem dopiero w IV kwarcie.

Początek spotkania był bardzo szybki w wykonaniu dwóch zespołów. Przy pierwszej przerwie wziętej przez trenera Donaldasa Kairysa był wynik 16:10 dla gospodarzy. Zdobywali dla nich punkty głównie Broadus i Pasalić, natomiast z drugiej strony dobrze w spotkanie wszedł Seweryn, którego dwie pierwsze próby zza łuku okazały się skuteczne. Kilka minut później zawodnikom MKS-u przypomniał o swojej obecności Justin Jackson. Po jednej z kontr gospodarzy na czysty kosz wychodził Przemysław Szymański jednak zza pleców wyskoczył mu środkowy Energi i dopisał sobie kolejną 'czapę’. Jednak pierwsza ćwiartka miała też nie najlepsze fragmenty. Bardzo duże problemy z wprowadzeniem się do gry miał Dominik Mavra. Miał kłopoty ze znajdywaniem pozycji do rzutów oraz zaliczył kilka dość prostych strat. Drugim minusem, który trzeba do tego widowiska niestety dopisać byli sędziowie. Już w pierwszych 10 minutach podejmowali sporo kontrowersyjnych decyzji, które troszkę psuły widowisko.

Druga kwarta zaczęła się po myśli faworytów spotkania. Gdy po 5 minutach o czas prosił Drażen Anzulović na tablicy wyników widniał wynik 34:29 dla gości. Zbudować taką przewagę Energi pozwoliły kłopoty w obronie MKS-u, która nie nadążała za szybkimi atakami rywali oraz bolączka gospodarzy już od kilku spotkań, czyli straty. Swoją okazję w tej kwarcie dostał też młody zawodnik dąbrowian – Patryk Wieczorek. Ponownie jednak ukazał się kłopot tego dziewiętnastolatka. Zbyt długo zwlekał z rzutami i często tracił czyste pozycje. Jednak na 2:38 do końca kwarty gdy o czas prosił trener gości przewaga stopniała do 2 punktów. Stało się to, ponieważ Energa zaliczyła kilka prostych błędów, a piłka po ich rzutach nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. Na uwagę w tej kwarcie zasługują na pewno jeszcze dwie akcje. W pierwszej z nich głównym bohaterem jest Eric Williams, którego walka z Justinem Jacksonem oraz Cheikhem Modj była ozdobą spotkania, z miejsca zrobił wsad na próbującym zablokować go Jacksonem. Natomiast z drugiej strony parkietu równo z syreną końcową dobrą drużynową akcją popisał się Mantas Cesnauskis i Jackson. Ten pierwszy podawał, a drugi wykończył alley-oopa. Co prawda nie wsadem, ale równo z syreną końcową.

Po powrocie na parkiet po przerwie między połowami większe zacięcie do gry i wolę walki widać było po graczach gospodarzy. Ponownie we znaki gościom dał się Eric Williams. Tym razem jego ofiarą stał się Cheikh Mbodj, który skończył tak jak w poprzedniej części Jackson – również został zrobiony nad nim wsad. Obok Williamsa bardzo dobrze prezentował się Dominik Mavra. Zaczął zdobywać punkty i widać było, że spora liczba ataków przechodzi właśnie przez niego. Ponownie jednak sędziowie troszkę namieszali. Bardzo dużo decyzji, przy których trzeba postawić znak zapytania. Gwizdali tam gdzie nic nie było, a w wielu wejściach pod kosz czy to z jednej, czy to z drugiej strony gwizdek arbitrów milczał. Takiej sytuacji nie wytrzymał Drażen Anzulović, który znany jest ze swojej ekspresywności w wyrażaniu niezadowolenia. Sędziowie znosili jego uwagi przez 30 minut, jednak w końcu odgwizdali faul techniczny.

Rzut osobisty z tej okazji miał miejsce przy rozpoczęciu kwarty numer IV. Okazał się on jednak niecelny. Była to idealna okazja dla Energi, by dobrze wejść w ostatnią odsłonę przed którą tracili do rywala zaledwie 4 punkty. Szansa nie została wykorzystana i to MKS zaczął zdobywać punkty i powiększać przewagę. Kilka punktów zdobył Mavra, ale to nie on był głównym aktorem w grze gospodarzy. Doskonale radził sobie Eric Williams, który do wspomnianych już 2 wsadów w tej kwarcie dorzucił jeszcze 4! Na taką grę rywala 'Pantery’ nie były w stanie odpowiedzieć. Widać u nich było brak pomysłu na grę oraz trochę pecha, ponieważ spora ilość rzutów po prostu nie wpadała. Dodatkowo aż trójka graczy Energi musiała opuścić parkiet wcześniej z powodu nadmiernej ilości fauli. Byli nimi Blassingame, Jackson i Mbodj.

MKS Dąbrowa Górnicza 89:76 Energa Czarni Słupsk (23:21, 14:22, 20:10, 32:23)

MKS Dąbrowa Górnicza: Broadus 22 (9 zb, 6 ast), Mavra 15, Williams 15, Dziemba 14, Zmarlak 10, Pasalić 7, Szymański 4, Pamuła 2, Wieczorek, Szczypiński i Załucki 0

Energa Czarni Słupsk: Cesnauskis 16, Seweryn 13, Campbell 12, Blassingame 8 (5 ast), Harper 8, Surmacz 7, Mbodj 6 (7 zb), Jackson 6

Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:

Trener Energi (Donaldas Kairys): Bardzo źle zagraliśmy. Ponownie na wyjeździe nie znajdujemy energii pod koniec. Mieliśmy bardzo słabą obronę, przez co przeciwnicy zdobyli dużo łatwych punktów. Mieli też dużo zbiórek. Gratulacje dla MKS-u.

Mantas Cesnauskis: Chce pogratulować rywalom, zasłużenie wygrali. Wyszliśmy zbyt zaspani na III kwartę. Dąbrowa poczuła wiatr w żagle i odskoczyła.

Trener MKS-u (Drażen Anzulović): Dziękuję zawodnikom, którzy zagrali bardzo dobry mecz. Wiedzieliśmy co chcieliśmy osiągnąć, jak chcieliśmy zagrać. Jest to dla nas bardzo ważne zwycięstwo, szczególnie wobec tego, że Energa walczy o topowe miejsca.
Sam Dower najprawdopodobniej nie wróci już w tym sezonie do gry. Miał dzisiaj kontrolę i wciąż czuje ból po operacji.

Paweł Zmarlak: Wygraliśmy mecz z drużyną z topu. Bardzo się z tego cieszymy. Zadecydowała nasza zespołowa gra i obrona. Byliśmy dobrze przygotowani i walczyliśmy od początku tego spotkania.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA