Na początek 7. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki, doszło do hitowego starcia pomiędzy obecnym mistrzem Polski Stelmetem BC Zielona Góra, a brązowym medalistą z ubiegłego sezonu – Czarnymi Słupsk. Po niespodziewanie jednostronnym spotkaniu gospodarze odnieśli przekonujące zwycięstwo 68:51.
Słupszczanie musieli radzić sobie bez swojego pierwszego rozgrywającego, a zarazem lidera – Jerela Blassingame’a. Amerykanin został bowiem zawieszony przez Komisję Ligi za niesportowe zachowanie w meczu z Turowem Zgorzelec. Pomimo tego osłabienia, spotkanie rozpoczęło się dla gospodarzy niezwykle korzystnie, bowiem już po pierwszych czterech minutach i znakomitej akcji w kontrze prowadzili już 10:2
Mistrzowie Polski zupełnie jakby nie wyszli skoncentrowani na ten mecz, nie wychodził im praktycznie żaden element koszykarskiego rzemiosła i pierwszą kwartę przegrali 10:20.
Od początku drugiej kwarty zawodniczy Czarnych poszli za ciosem i rozpoczęli powiększanie swojego prowadzenia. Szczególnie na parkiecie wyróżniał się Lewis, który między innymi w tak efektowny sposób kończył akcje swojej drużyny:
Powiedzieć, że gra gości wyglądała tragicznie, to tak jakby nic nie powiedzieć. Fatalna skuteczność z gry, straty, mała ilość zbiórek – to główne grzechy zielonogórzan. Najlepszym podsumowaniem ich poczynań niech będzie fakt, że pierwsze punkty w tej części gry zdobyli dopiero po upływie ponad 6 minut! Dopiero pod koniec kwarty, gdy zaczęli grać agresywniej na całym boisku, udało im się zniwelować część strat, przez co na przerwę schodzili przegrywając “tylko” 21:32.
O ile dwie pierwsze kwarty w wykonaniu Stelmetu były katastrofalne, to brak chyba odpowiedniego słowa, by opisać to, co wydarzyło się na początku drugiej połowy. Zagubieni niczym dzieci we mgle zawodnicy z Zielonej Góry, rozpoczęli kwartę od 0-15! Słupszczanie bez skrupułów wykorzystywali każdy błąd rywali, grając niezwykle skutecznie i efektownie.
Wsad po pick&rollu? Nie ma problemu!
Ostatecznie przed ostatnią częścią meczu Czarni prowadzili 51:34 i nic nie wskazywało na to, żeby mieli roztrwonić swoją przewagę.
Teoretycznie gracze Stelmetu powinni rzucić się do odrabiania strat, jednak nic takiego nie nastąpiło. Ale gdy jednak wskaźnik asyst do strat gości w całym meczu wyniósł 8 do 23, to nic takiego nie mogło mieć prawa bytu. Jedyne pytanie jakie można było zacząć sobie zadawać – jakkolwiek kuriozalnie by ono nie brzmiało – co czy mistrzowie Polski zdołają przekroczyć 50 zdobytych punktów w meczu?! Tymczasem Słupszczanie bawili się w najlepsze, a pod koszami rządził Kravish:
Ostatecznie po fatalnym spotkaniu Stelmet BC Zielona Góra przegrał z Czarnymi Słupsk 51:68.
Najlepszy na parkiecie był Chavaguhn Lewis, który zakończył spotkanie z imponującą linijką 19 punktów, 11 asyst i 5 zbiórek. Double-double na poziomie 17 punktów i 12 zbiórek dołożył David Kravish. Wśród pokonanych natomiast ciężko kogokolwiek wyróżnić – żaden z zawodników nie przekroczył nawet granicy 10 punktów.
Energa Czarni Słupsk – Stelmet BC Zielona Góra 68:51 (20:10, 12:11, 19:13, 17:17)
Energa Czarni: Lewis 19, Kravish 17, Seweryn 13, Surmacz 7, Ginyard 7, Cesnauskis 3, Jackson 2, Mokros 0, Fuks 0, Dąbrowski 0.
Stelmet BC: Florence 9, Moore 8, Hrycaniuk 7, Koszarek 6, Djurisić 6, Zamojski 4, Zajcew 4, Kelati 4, Gruszecki 3, Vaughn 0.