King Szczecin na własnym parkiecie nie miał kłopotów z pokonaniem Legii Warszawa 86:66 (24:12, 22:19, 20:15, 20:20). Gospodarze wykorzystali osłabiony skład stołecznej drużyny, w której z powodu kontuzji nie zagrał Jorge Bilbao.
Pierwsze cztery minuty w wykonaniu gości nie wyglądały źle. Starali się walczyć z Kingiem jak równy z równym, jednak z biegiem czasu coraz widoczniejsze było doświadczenie gry w elicie gospodarzy. Szybko objęli dwucyfrowe prowadzenie, a pierwszą kwartę wygrali 24:12. Dzięki kontynuacji szybkiej gry w II ćwiartce spotkania podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa osiągnęli prowadzenie 40:20. Jedyne co pozostało Kingowi, to kontrolowanie spotkanie i utrzymanie pewnego prowadzenia.
Największym kłopot Legii była defensywa. Pozwoliła ona trafić rywalom aż 63% prób. Bardzo rzuciły się w oczy kłopoty jednej, jak i drugiej strony na linii rzutów osobistych. Legia trafiła 69.2% tych prób (18/26), a gospodarze zaledwie 38.5% (5/13).
King Szczecin – Legia Warszawa 86:66 (24:12, 22:19, 20:15, 20:20)
King Szczecin: Gavin 13, Kikowski 13, Jogela 11, Bartosz 10, Kowalczyk 10, Paliukenas 8, Diduszko 7, Majcherek 6, Harris 4, Desiatnikov 2, Adamkiewicz 2, Jonuska 0
Legia Warszawa: Wilkerson 14, Andrzejewski 14, Kukiełka 13, Wall 9, Robak 7, Wilczek 4, Linowski 3, Aleksandrowicz 2, Sulima 0