W ostatnim spotkaniu przed własną publicznością w 2016 roku MKS Dąbrowa Górnicza pokonała Polpharmę Starogard Gdański 78:66 (27:26, 17:11, 17:14, 17:15). W spotkaniu dominowała walka fizyczna oraz sporo strat. Obie drużyny grały osłabionym składem z powodu urazów, a fani gospodarzy mogli pierwszy raz ujrzeć w akcji Byrona Wesleya.
Urazy oraz choroby najbardziej przeszkadzały obydwu drużynom w przygotowaniach do tego spotkania. Z tych właśnie powodów w składzie MKS-u nie znaleźli się Piotr Pamuła oraz Jakub Parzeński, natomiast Polpharma była osłabiona brakiem Urosa Mirkovicia, Michael Hicks i Anthony Miles dalej odbywali karę nałożoną przez PLK, natomiast Marcin Flieger walczył też z anginą. Nie wszystko nastrajało jednak pesymistycznie. W składzie goście do gry powrócił Martynas Sajus, a w barwach gospodarzy, zadebiutował Byron Wesley.
Obie drużyny rozpoczęły spotkanie, grając przede wszystkim bardzo twardo w obronie, ale również skutecznie w ataku. Szczególnie agresywnie grał Jakub Schenk, który nie pozwalał nabrać wiatru w żagle Kerronowi Johnsonowi. Po jednym ze starć tych dwóch zawodników, Amerykanin z grymasem bólu podniósł się z parkietu. Do końca spotkania lekko utykał, trzymając się często za kolano, ale kibice dąbrowskiej drużyny nie mają powodów do zmartwień, ponieważ Johnson po spotkaniu powiedział, że z kolanem wszystko jest w porządku. Schenka uspokoił trochę Mindaugas Budzinauskas oraz sędziowie, którzy po jednej jego interwencji odgwizdali faul techniczny. Wobec braków kadrów, ofensywa gości opierała się raczej na prostych zagrywkach, w których dominowały rzuty zza łuku oraz walki pod koszami. Trafili oni 3 rzuty zza łuku (na 7 prób), a także mieli 4 zbiórki w ofensywie (przy dwóch MKS-u). Arbitrzy tego spotkania, szczególnie w trakcie pierwszych dziesięciu minut, mieli sporo pracy również z trenerami. Bardzo często ich upominali, a szkoleniowiec Polpharmy w II kwarcie został ukarany przewinieniem technicznym.
II kwarta rozpoczęła się bardzo dobrze w wykonaniu gospodarzy, którzy zdołali wyjść na siedmiopunktowe prowadzenie. Później nastąpił jednak spory zastój, zaczęły się pojawiać straty, co wykorzystali goście, którzy doprowadzili nawet do remisu. W trakcie tej ćwiartki spotkania, widoczna była zmiana w grze jednych, jak i drugich. Spadła ilość oddawanych, a także i skuteczność rzutów zza łuku, ponieważ MKS trafił 1 próbę z 2, a Polpharma szczęścia próbowała pięciokrotnie, ale ani razu nie trafiła. Dodatkowo po jednej i drugiej stronie sporym problemem było skupienie oraz celność podań. Po dwóch kwartach ilość strat wynosiła 12 po stronie gości, a podopieczni Drażena Anzulovicia mieli ich 13. Z powodu trudnej sytuacji kadrowej, obaj trenerzy byli zmuszeni do dużej rotacji składem, a niektórzy zawodnicy musieli grać na pozycjach, które nie są ich naturalnymi. Szczególnie widoczne było to w ekipie MKS-u, kiedy to w jednym momencie na parkiecie byli Kerron Johnson, Patryk Wieczorek oraz Marcin Piechowicz, czyli nominalni rozgrywający. W trakcie II kwarty doszło jeszcze do niecodziennej sytuacji, a w roli głównej byli… kibice. W trakcie przerwy w grze, jeden z fanów drużyny przyjezdnej wrzucił na boisko butelkę. Na szczęście nikt nie ucierpiał, a osoba odpowiedzialna za zamieszanie została wyprowadzona z boiska.
Obraz gry po przerwie napawał optymizmem kibiców gospodarzy. MKS uzyskał 11 punktów przewagi, jednak później ponownie nastąpił zastój, po którym Polpharma odrobiła stratę do 6 punktów. W ekipie Drażena Anzulovicia rozszalał się Kerron Johnson, który w tej części spotkania zdobył 6 punktów, wjeżdżając w swoim stylu pod kosz. Widać było, że twarda defensywa rywali rozdrażniła Amerykanina, czego potwierdzenie kibice mogli zobaczyć, gdy po niecelnym rzucie osobistym Johnson… zebrał piłkę. Fani zgromadzeni w hali dalej oglądali festiwal błędów i strat, ale tym razem jednym z powodów były faule ofensywne.
Przed ostatnią kwartą przewaga MKS-u wynosiła 10 punktów. Ponownie, tak jak miało to miejsce przy okazji II i III ćwiartki, gospodarze szybko zbudowali przewagę. Tym razem odskoczyli rywalom na 19 punktów. Polpharma pierwsze punkty z gry trafiła dopiero po 5:33 minutach, kiedy zza łuku trafił Paliukenas. Po tym rzucie nastąpił kolejny przestój w ofensywie MKS-u, który spowodował, że strata zmalała do 10 oczek. Pod koniec ważne rzuty trafili jednak Kerron Johnson oraz Bartłomiej Wołoszyn, co pozwoliło dowieźć zwycięstwo do końca.
MKS Dąbrowa Górnicza – Polpharma Starogard Gdański 78:66 (27:26, 17:11, 17:14, 17:15)
MKS Dąbrowa Górnicza: Johnson 21 (4 ast), Wołoszyn 20 (4 ast), Kowalenko 12, Szymański 10, Wilson 10 (6 zb), Kucharek 4 (6 zb), Piechowicz 1, Wesley 0, Wieczorek 0
Polpharma Starogard Gdański: Flieger 16, Paliukenas 15, Schenk 12, Sajus 12 (10 zb), Diduszko 8, Długosz 2, Davis 1 (4 ast), Michałek 0
Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się
Mindaugas Budzinauskas – trener Polpharmy: Jak wszyscy wiedzą, przed meczem mieliśmy trudną sytuację kadrową, ale liczyliśmy na wygraną. Na początku zagraliśmy co prawda nieźle w ataku, ale niestety też słabo w obronie. Pozwoliliśmy na zbyt dużo łatwych punktów i kontr. Próbowaliśmy ich złapać, dogonić, ale nie udało się niestety wrócić do gry. Można to na pewno tłumaczyć tym, że brakowało kilku zawodników, ale to była szansa dla graczy, którzy mniej do tej pory grali i szkoda, że jej nie wykorzystali. Następnym razem, kiedy dojdzie do takiej sytuacji, muszą oni pokazać się z lepszej strony, dać impuls z ławki. Podsumowując, staraliśmy się wrócić do meczu i wygrać, ale silniejszy był zespół z Dąbrowy.
Łukasz Diduszko: Przyjechaliśmy bez dwóch podstawowych graczy, a Mirković przyjechał z urazem. Pokazaliśmy jednak charakter i sporo energii. Staraliśmy się wygrać ten mecz, ale przez nasze błędy, przez brak wykonywania założeń taktycznych, pozwoliliśmy drużynie z Dąbrowy, która straciła najlepszego strzelca, czyli Pamułę, rzucić dużo punktów spod kosza, mimo że trener nas uczulał, że to będzie ich mocna strona. Walczyliśmy z całych sił, pokazaliśmy charakter. Możemy mieć pretensje tylko do siebie o poszczególne błędy i o przegrany mecz, ponieważ momentami było widać, że brak trzech podstawowych zawodników, w ogóle nam nie przeszkadzał. Gratulację dla Dąbrowy Górniczej, ponieważ zagrali konsekwentniej. My zaspaliśmy w pewnym momencie, a jest to zbyt klasowy zespół, żeby mógł oddać zwycięstwo w końcówce.
Kerron Johnson: Tak jak trener powiedział, najważniejsze jest to, że udało nam się zwyciężyć. Popełniliśmy jednak bardzo dużo prostych błędów, było 21 strat, sporo nierozsądnych fauli. W trakcie tygodnia postaramy się wyciągnąć wnioski, by w kolejnym meczu zaprezentować się lepiej.
Drażen Anzulović – trener MKS-u: Z uwagi na sytuację z urazami jest to bardzo cenne zwycięstwo. Szczerze, nie mogę być szczęśliwy z wykonania, z tego, jak się prezentowaliśmy, ale szczególnie w drugiej połowie, dzięki pracy całego zespołu to pozwoliło nam wygrać i to końcowy rezultat jest najważniejszy, ale mimo wszystko w następnych meczach musimy grać, ponieważ jest dla mnie sporym zaskoczeniem, że udało nam się wygrać, mimo uzbierania 21 strat.