Niedziela obfitowała w trzy spotkania. Przyniosły one sporo emocji i niespodzianek. Za każdym razem zwycięsko z pojedynków wychodzili gospodarze, a pierwsze porażki w nowym sezonie muszą zapisać sobie dwaj medaliści zeszłorocznych rozgrywek.
Czarni Słupsk – TBV Start Lublin 89:88 (21:22, 24:22, 17:18, 27:26)
Pierwszy game-winner sezonu miał miejsce w słupskiej Gryfii, a jego autorem był Dominic Artis. Rzut, który dał Czarnym wygraną, był idealnym podsumowaniem znakomitej dyspozycji Amerykanina. Wraz z C.J. Aikenem był liderem prowadzącym swoją drużynę do wygranej. We dwójkę zdobył 55 punktów, trafiając z gry aż 70,3% rzutów! Wygrana nie przyszła jednak łatwo, ponieważ lublinianie postawili twarde warunki. Ponownie brylował duet Lewis-Washington, ale kroku dotrzymywał, pomagający jak tylko mógł, Uros Mirković. Zabrakło jednak jednego oczka oraz centra z prawdziwego zdarzenia, ponieważ Darryl Reynolds jak na razie brutalnie odbija się od zawodowej koszykówki.
Czarni Słupsk: Artis 31 (9 ast), Aiken 24 (12 zb), Cesnauskis 15, Watts 6, Wall 3, Bonarek 3, Seweryn 3, Stelmach 2, Blaus 2
TBV Start Lublin: Lewis 21 (10 zb), Washington 18 (7 ast), Mirković 16, Szymański 10, Gospodarek 8, Dutkiewicz 8, Dziemba 4, Czerlonko 2, Reynolds 1, Ciechociński 0, Pelczar 0
PGE Turów Zgorzelec – BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 80:76 (16:21, 22:17, 20:12, 22:26)
Po brutalnej lekcji, jaką Turów otrzymał w Zielonej Górze, zgorzelczanie chcieli zmazać złe wrażenie. Udało się to w starciu z brązowym medalistom minionych rozgrywek. Po słabszych pierwszych występach coraz lepiej gra Stefan Balmazović. Wchodzi w buty czołowego strzelca drużyny i robi to z dobrą skutecznością. Kroku starał się mu dotrzymać Jure Skifić. Nie trafił tylko po jednym rzucie z gry (7/8) i z linii osobistych (1/2) co dało mu 17 punktów. Ten, który miał być punktowym liderem drużyny, zawiódł. Duane Notice trafił zaledwie trzy z czternastu prób z gry. Uratowała go umiejętność wymuszania fauli. Na linii rzutów osobistych stał dwanaście razy i dziesięciokrotnie trafiał do kosza.
PGE Turów Zgorzelec: Balmazović 20, Ayres 17, Waldow 14, Borowski 11, Han 8, Mack 4, Petrukonis 2, Bochno 2, Patoka 2, Jarecki 0
BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski: Skifić 17, Notice 17, Surmacz 16 (8 zb), Łapeta 12, Johnson 6 (7 ast), Ochońko 6, Łukasiak 2, Majewski 0, Kulka 0, Kostrzwski 0
King Szczecin – Stelmet BC Zielona Góra 74:62 (17:16, 18:13, 17:19, 22:14)
Mecz zagadka. Z jednej strony King Szczecin, który w ostatnim spotkaniu wysoko przegrał z Polpharmą, a z drugiej Stelmet, który cztery dni temu rozbił Turów. W tej rywalizacji wszystko wyglądało jednak inaczej. To King był stroną przeważającą, która kontrolowała przebieg gry. Goście na prowadzeniu byli tylko przez 6:48 minut i to w całości w I kwarcie. Co prawda przed ostatnimi dziesięcioma minutami podopieczni Artura Gronka mogli jeszcze liczyć na korzystny obrót wydarzeń na parkiecie, ale seria 9-0 na początku IV ćwiartki pozwoliła Kingowi osiągnąć dwucyfrową przewagę.
King Szczecin: Jogela 16, Kowalczyk 15, Kikowski 12, Paliukenas 10 (5 ast), Diduszko 8, Harris 6 (15 zb), Desiatnikov 4, Gavin 3, Bartosz 0
Stelmet BC Zielona Góra: Dragicević 16 (8 zb), Zamojski 12, Hrycaniuk 7, Koszarek 7, Florence 6, Matczak 5, Mokros 4, Moore 4, Kelati 1