TBV Start Lublin podejmował wczoraj we własnej hali MKS Dąbrowę Górniczą i wygrał z nią jednym punktem [LINK]. Punkty na wagę wygranej zdobył w ostatniej sekundzie Nick Covington. Z powtórek spotkania wynika jednak, że punkty zostały zdobyte za późno i nie powinny być zaliczone.
Przypomnijmy sobie całą tą sytuację. MKS prowadził 77:76, a piłkę w ręce trzymał Doug Wiggins. Amerykanin oddał rzut, piłka do kosza nie wpadła, zebrał ją Nick Covington i celną dobitką ustalił wynik spotkania. I właśnie z tą dobitką związane są wspominane kontrowersje. W trakcie rozpoczęcia akcji lublinian, różnica między zegar 24 sekund, a czasem końcowym wynosiła około sekundy, zatem gospodarze nie mieli prawa grać do końca. Otrzymali by je tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy po rzucie Wigginsa piłka dotknęła obręczy, ale tak się nie stało. Powoduje to, że rzut Nicka Covingtona został oddany po czasie przeznaczonym na akcję i widać to na poniższym obrazku:
Do porażki odniosła się już oficjalna strony dąbrowskiej drużyny (całości TUTAJ), która głośno wyraziła swoje niezadowolenie zaistniałą sytuacją, oraz zapowiedziała, że czeka na oficjalne stanowisko PLK.
Cała sytuacja na pewno długo będzie odbijać się w mediach oraz społeczności około koszykarskiej, ale także może mieć poważniejsze konsekwencje w przypadku MKS-u Dąbrowa Górnicza. Graczom Drażena Anzulovicia wyczerpał się już limit błędów i pecha w kontekście walki o fazę play-off. Zajmują obecnie ósmą lokatę w tabeli i mają taki sam bilans jak dziewiąta Polpharma Starogard Gdański i dziesiąte Miasto Szkła Krosno. Start Lublin dzięki tej wygranej utrzymanie w Polskiej Lidze Koszykówki ma na wyciągnięcie ręki.
Czy to zdarzenie będzie miało jakieś dalsze konsekwencje? Jak na razie trwa jedynie wielka dyskusja na Twitterze, w której praca arbitrów jest krytykowana. Cały czas nie ma oficjalnego stanowiska PLK, na które oczekuje coraz więcej osób.
Dla osób, które nie widziały wspominanej sytuacji, przedstawiamy wideo:
