Za nami piętnasty tydzień obserwacji zmagań na zapleczu PLK. W bieżącej kolejce, po raz ostatni w tym roku oglądaliśmy drużyny występujące w I lidze. Następną okazję będziemy mieli dopiero siódmego stycznia, kiedy to mecz w Poznaniu otworzy II rundę rozgrywek.
Biofarm Basket Poznań – Astoria Bydgoszcz 87:59 (20:11, 20:13, 22:20, 25:15)
Faworytem tego meczu był Biofarm, który znajduje się obecnie na ósmym miejscu w tabeli. Podopieczni Przemysława Szurka, jak dotąd przegrali w swojej hali tylko dwa z sześciu spotkań, a w dodatku znani są z dobrej obrony. Astoria do Poznania przyjechała jednak z zamiarem zwycięstwa. Wygrała bowiem dwa ostatnie mecze z rzędu i mogła być tym faktem mocno podbudowana. Pojedynek od samego początku przebiegał jednak po myśli gospodarzy, którzy świetnie spisywali się w defensywie. Bydgoszczanie mieli natomiast spore problemy ze skutecznością, a po pierwszej połowie przegrywali już 24:40. Po przerwie sytuacja podopiecznych Jerzego Chudeusza wyglądała jeszcze gorzej, gdyż Poznaniacy serią celnych rzutów powiększyli swoją przewagę, na co Astoria do końca meczu nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Biofarm zdominował to spotkanie praktycznie w każdym aspekcie i wygrał, 87:59. W szeregach gospodarzy najlepiej spisywał się Adam Matelski, który zaliczył double-double (21 punktów, 10 zbiórek). Na uwagę zasługuje również Piotr Wieloch ( 17 pkt). W zespole z Bydgoszczy najwięcej punktów zdobył Paweł Krefft (12 pkt).
GTK Gliwice – Spójnia Stargard 82:73 (23:17, 18:22, 29:12, 12:22)
Na ostatni mecz w 2016 roku, Spójnia udała się do Gliwic. Pojedynek można było okrzyknąć mianem spotkania starych znajomych, gdyż w zespole GTK występuje dobrze znany z gry w Stargardzie, Damian Pieloch. Goście z Pomorza musieli podejść do tego meczu bardzo skoncentrowani, gdyż gliwiczanie na własnym parkiecie są dość niebezpieczni. Najlepiej świadczy o tym fakt, że przegrali u siebie tylko jeden z ośmiu rozgrywanych meczy. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla gospodarzy, którzy po pierwszej kwarcie prowadzili, 23:17. Siłą gliwiczan były między innymi rzuty z dystansu, które celnie wykonywał Kacper Radwański. W drugiej ćwiartce goście zdołali zniwelować przewagę GTK, a po pierwszej połowie śląski zespół prowadzili już nieznacznie, 41:39. Po przerwie podopieczni Pawła Turkiewicza wyszli na boisko mocno zmobiliziwani, grali bardzo skutecznie i dobrze bronili, dzięki czemu po trzeciej kwarcie wygrywali już 70:51. Stargardzianie starali się jednak odrabiać starty i polepszyć swój wynik, ostatecznie to jednak team z Gliwic zwyciężył, 82:73. Najlepszym zawodnikiem wśród gospodarzy był Kacper Radwański (23 pkt) natomiast na uwagę zasługuje również Marcin Salomonik (19 pkt). W szeregach gości dobrze spisywał się Karol Pytyś (19 pkt).
Zetkama Doral Nysa Kłodzko – KSK Noteć Inowrocław 65:71 (24:19, 16:16, 10:18, 15:18)
W ostatnim czasie sytuacja Noteci nie jest zbyt stabilna. Klub z Inowrocławia zmaga się z wieloma problemami, które niewątpliwie mają wpływ na funkcjonowanie drużyny. Zespół z Kłodzka w zeszłym tygodniu poległ w starciu z Legią, jednak wygrana z goścmi z Kujaw była bardziej prawdopodobna. Podopieczni Radosława Hyżego dobrze weszli w to spotkanie, a po pierwszej kwarcie prowadzili, 24:19. W kolejnej ćwiartce gra kłodzczan nieco zwolniła, jednak mimo wszystko po pierwszej połowie to oni prowadzili, 40:35. Po wyjściu z szatni znacznie lepiej radziła sobie drużyna gości, którzy dominowali zwłaszcza pod koszem. Zetkama kompletnie nie radziła sobie w ataku, ponadto Noteć znalazła sposób na świetnie dysponowanego zwłaszcza w I kwarcie Aleksandra Leńczuka, który w dalszej części meczu był odcinany od gry. Ostatecznie lepszy okazał się Inowocław, który przerwał serię porażek i wygrał z Kłodzkiem, 71:65. Najlepszym graczem wsród gospodarzy był Aleksander Leńczuk (21 pkt), który w samej premierowej odsłonie zdobył dwanaście punktów. W szeregach gości dobrze spisywał się Bartosz Pochocki (16 pkt).
ACK UTH Rosa Radom – Max Elektro Sokół Łańcut 87:81 (22:17, 22:20, 19:22, 24:22)
Wskazanie faworyta tego spotkania nie należało do najtrudniejszych. Max Elektro Sokół Łańcut jest obecnie liderem tabeli, a do czasu spotkania z Rosą przegrał zaledwie raz. Podopieczni Karola Gutkowskiego potrafili już wcześniej pokonać Spójnię i pokazali, że nie należy ich lekceważyć. W sobotnim pojednymu ponownie udowodnili, że są drużyną nieobiliczalną i wygrali z najwyżej notowanym w tabeli Sokołem. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, a łańcucianie nie potrafili znaleźć sposobu na wyprowadzenie bezpiecznej przewagi. Zespół Dariusza Kaszowskiego schodził do szatni przegrywając, 37:44. Po przerwie rozpoczęła się walka, w której gra toczyła się punkt za punkt, zwycięsko wyszedł z niej Sokół prowadząc w końcówce trzeciej ćwiartki, 63: 59. W czwartej odsłonie, jak i w całym meczu dobrze spisywał się jednak Filip Zegzuła, którego postawa zdecydowała o wyniku tego spotkania. Pod koniec ostatniej kwarty wciąż istniała szansa na dogrywkę, ale goście nie zdołali opanować nerwów i przegrali z Rosą, 81:87. Wśród gospodarzy najlepiej spisywał się Filip Zegzuła (23 pkt), natomiast w drużynie Sokoła dobrze prezentował się Marcin Sroka (22 pkt).
Znicz Basket Pruszków – Kotwica Kołobrzeg 80:75 (22:13, 25:25, 10:19, 23:18)
Pruszków zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w tabeli i co ciekawe, znacznie lepiej radzi sobie na wyjazdach, niż na własnym parkiecie. Sobotni pojedynek odbywał się właśnie w hali Znicza, gdzie w pierwszej połowie dobrze radzili sobie gospodarze. W ciągu dwudziestu minut pruszkowianie zdobyli 47 punktów i do przerwy, prowadzili 47:38. Beniaminek wyszedł z szatni mocno zmobilizowany i wykorzystał przestój Znicza, który spowodował, że Kotwica szybko odrobiła swoje straty. Czwarta ćwiartka była dość wyrównana, gra toczyła się punkt za punkt, a wynik spotkania wciąż pozostawał niewiadomą. Podopieczni Marka Zapałowskiego potrafili jednak opanować nerwy i w bardzo emcjonującej końcówce, pokonali waleczny zespół z Pomorza, 80:75. Najlepszym graczem wśród gospodarzy był Damian Cechniak (15 pkt), natomiast wśród gości wyróżniał się Łukasz Bodych, również (15 pkt).
Meritumkredyt Pogoń Prudnik – Jamalex Polonia 1912 Leszno 82:74 (21:14, 16:19, 17:19, 28:22)
Zespół z Prudnika w 14. kolejce przegrał spotkanie z liderem rozgrywek w Łańcucie. W sobotę do popularnej hali “Obuwnik” zawitał natomiast beniaminek z Leszna, stąd też Pogoń miała szansę się zrehabilitować. Podopieczni Łukasza Grudniewskiego dobrze radzą sobie jednak w rozgrywakach i zajmują obecnie szóste miejsce w tabeli, co zwiastowało bardzo ciekawy pojedynek. Tak też było, gdyż mecz rozstrzygnięty został dopiero w ostatniej ćwiartce. W spotkanie znacznie lepiej weszli lesznianie, jednak już po chwili gospodarze opanowali sytuację i zakończyli pierwszą ćwiartkę prowadząc, 21:14. Beniaminek nie zamierzał się poddawać i brylował zwłaszcza pod koszem, na przerwę schodził jednak przegrywając, 33:37. W trzeciej kwarcie lesznianie wciąż starali się dogonić rywala, jednak Pogoń nie pozwoliła im na wyprowadzenie przewagi i wygrała, 82:74. W szeregach Prudnika dobrze dysponowany był Tomasz Nowakowski (18 pkt), natomiast wśród gości najwięcej punktów zdobył Maciej Rostalski ( 15 pkt).
AZS AGH Kraków – Legia Warszawa 53:84 (18:28, 17:19, 10:18, 8:19)
Mecz w Krakowie, był jednostronnym pojedynkiem, choć wiele osób liczyło na dobre widowisko. Krakowski beniaminek gra bowiem bardzo walecznie i często potrafi zaskakoczyć. Legia jest natomiast pretendentem do złota i to po jej stronie, leżała presja odniesienia zwycięstwa, którą zdołała zresztą dźwignąć. Warszawiacy dominowali od początku spotkania, w którym narzucali szybkie tempo gry i wygrali wszystkie kwarty. Legioniści bardzo dobrze radzili sobie z obroną beniaminka, która nie wyglądała wczoraj najlepiej. Krakowianie starali się walczyć, jednak to Legia schodziła na przerwę prowadząc, 47:35. Po wyjściu z Szatni podopieczni Piotra Bakuna wciąż powiększali swoją przewagę, a gospodarzy gubiła spora liczba strat. Team trenera Wojciecha Bychawskiego musiał uznać wyższość rywala, który rozegrał wczoraj świente zawody i wygrał, 84:53. Najlepszym graczem w szeregach krakowian był Marek Szumełda-Krzycki (15 pkt), natomiast wśród gości dobrze spisywał się Tomasz Andrzejewski (20 pkt).
GKS Tychy – SKK Siedlce 94:49 (18:19, 27:10, 23:9, 22:11)
SKK jest jednym z trzech zespołów w lidze, które od początku sezonu jeszcze ani razu nie wygrały meczu na wyjeździe. Tyszanie zajmują natomiast siódmą pozycję w tabeli i od początku byli faworytem niedzielnego spotkania. Pierwsza kwarta zakończyła się jednopunkotwym prowadzeniem gości, jednak kolejna ćwiartka odkryła słabe strony drużyny z Siedlec, która zdobyła w niej zaledwie 10 punktów. Gospodarze prowadzili po pierwszej połowie, 45:29. Początek trzeciej kwarty to gra punkt za punkt, w której lepsi okazali się tyszanie. GKS dominował zwłaszcza w zbiórkach, ale też grał zespołowo i dzielił się piłką, dzięki czemu już w trzeciej ćwiartce zapewnił sobie zwycięstwo, prowadząc na jej koniec 68:38. Ostatnia ćwiartka była już tylko formalnością. Tychy były dziś lepsze w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła i spektakularnie zwyciężyły, 90:49. Najlepszym graczem wśród gospodarzy był Hubert Mazur (20 pkt), natomiast w szeregach siedlczan dobrze prezentował się Marcin Pławucki (13 pkt).