To nie był dzień polskich zespołów w europejskich pucharach. Anwil przegrał na wyjeździe Banvit Bandirma. Po zaciętej końcówce z porażką wracają zawodnicy Stelmetu, którzy musieli uznać wyższość Kalevu Tallin. Przed własną publicznością jedynie grała Arka Gdynia.
W spotkaniu Stelmetu pierwsze skrzypce grał Michał Sokołowski, dobrze wspierany przez skutecznego (7/7 z gry) Darko Planicica. Wśród rywali brylowali rozgrywający Branko Mirković, który zanotował 18 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst czy znany z naszych parkietów Chavaughn Lewis (15 punktów i 9 zbiórek). Wspomniani dwaj zawodnicy zielonogórzan to za mało na ekipę Talevu. Zwłaszcza że na niecałe 3 minuty przed końcem Stelmet prowadził jeszcze 75:69, ale seria strat (18 w całym meczu) i głupich wręcz błędów dała możliwość ekipie z Tallina serię jedenastu oczek z rzędu. I tu było po meczu.
BV KALEV/CRAM TALLIN – STELMET ENEA ZIELONA GÓRA 80:77 (16:21, 25:19, 22:21, 17:16)
BC: Branko Mirković 18, Chavaughn Lewis 15, Landen Lucas 14, Reggie Lynch 13, Maksim Salash 7, Kristjan Kangur 6, Kristjan Kitsing 4, Janari Joesaar 2, Tanel Sokk 1.
Stelmet Enea BC: Markel Starks 17, Darko Planinić 17, Michał Sokołowski 11, Zeljko Sakić 8, Przemysław Zamojski 6, Gabe DeVoe 6, Boris Savović 5, Adam Hrycaniuk 5, Łukasz Koszarek 2.
Od samego początku trochę lepiej prezentowała się ekipa gospodarzy, która po trafieniu Jordana Morgana prowadziła 10:4. Później zaczęła się pogoń włocławian. Mistrzowie Polski potrafili zmniejszyć straty i dzięki zwłaszcza trafieniom Walerija Lichodieja wyjść na prowadzenie (34:31) p dwudziestu minutach. W trzeciej kwarcie Banvit krok po kroku odrabiał straty, a po trójce Tolgi Gecima wrócił na prowadzenie. Zespół trenera Igora Milicicia starał się ciągle być blisko, ale w końcówce tej części gry Turcy całkowicie przejęli inicjatywę, a atak włocławian zatrzymał się. Po wsadzie Devina Olivera było już 58:48. Anwil się nie poddawał i w czwartej kwarcie po trudnych rzutach Zyskowskiego i Sobina doprowadził do remisu. W końcówce Banvit znowu odskoczył na cztery oczka. Anwil Włocławek miał szansę na korzystny wynik, ale na 24 sekundy do końca meczu kluczową trójkę trafił dla Banvitu Alex Perez.
BANVIT BC – ANWIL WŁOCŁAWEK 75:68 (20:15, 11:19, 27:14, 17:20)
Banvit: Moore 19, Morgan 13, Perez 8, Oncel 8, Gecim 8, Oliver 8, Cem Ulusoy 7, Atar 2, Hazer 1, Osmani 1, Akyel 0.
Anwil: Michalak 15, Sobin 15, Zyskowski 15, Likhodei 12, Kostrzewski 4, Łączyński 2, Simon 2, Szewczyk 2, Marković 1, Parzeński 0.
Pierwsza kwarta była bardzo ofensywa. Gdynianie po dziesięciu minutach prowadzili 32:28. W drugiej kwarcie gdynianie prowadzili sześcioma oczkami, ale w tym momencie ekipa z Bursy zacieśnili obronę i na koniec połowy prowadzili już dziewięcioma oczkami. Od początku trzeciej kwarty zespół z Energa Basket Ligi gonił wynik. W połowie tej części gry po efektownym wsadzie Roberta Upshawa doprowadzili do wyrównania. Rywale ponownie jednak uciekali i dzięki trafieniu Kenny’ego Kadjiego po 30 minutach prowadzili 68:62. W czwartej części meczu Arka ciągle starała się być blisko przeciwników, ale ci kontrolowali sytuację. W kluczowym momencie trójkę trafił Sammy Mejia co przypieczętowało sukces przyjezdnych.
Arka Gdynia – Tofas Bursa 77:87
Arka: Bostic 21, Upshaw 21, Dulkys 15, Florence 7, Wyka 7, Szubarga 5, Łapeta 1, Ponitka 0, Garbacz 0
Tofas: Mejia 22, Garrett 21, Kadji 17, Withey 11, Weems 6, Durmaz 4, Harper 4, Arslan 2