Właśnie zakończył się ostatni mecz ERGO Supercup, w którym to nasza reprezentacja podejmowała rywali z Łotwy. Nasi rodacy po dramatycznej końcówce ulegli rywalom 80-81.
Trener Mike Taylor niespodziewanie wystawił w wyjściowym składzie Łukasza Koszarka, który mimo, że w ostatnim meczu występował z ławki zdołał uzbierać osiem punktów.
W tym wypadku A.J. Slaughter musiał wyjść na pozycji rzucającego obrońcy. Nasi zawodnicy zaczęli od dwóch celnych osobistych Waczyńskiego. Rywale po długiej akcji skontrowali trójką, lecz Marcin Gortat błyskawicznie odpowiedział łatwym rzutem z 3 metra. Radość Polaka nie trwała długo, gdyż w następnej akcji został solidnie zablokowany przez Łotewskiego centra. Na szczęście Marcin zrewanżował się swojemu obrońcy w następnej akcji zdobywając łatwe punkty prawym hakiem. W kolejnej akcji Adam Waczyński popisał się piękną trójką z 45 stopni. Po 4 minutach na tablicy widniał wynik 11-7, po dwóch celnych osobistych „Wacy”. Adam długim podaniem znalazł Gortata w kontrze, który wykorzystał łatwe 2 punkty i mieliśmy już 13-9. Po pierwszej kwarcie mogliśmy poszczycić się dodatnim bilansem 24-16. Bardzo dobrze funkcjonowała ofensywa i wreszcie pod koszem coś zaczęło się dziać. 13 punktów i 2 zbiórki dla Polaków zdobył Marcin Gortat.
Drugą kwartę zaczęliśmy z kopyta. Po celnym rzucie Kuliga, Olek Czyż popisał się ekwilibrystycznym wsadem w kontrze i nasi odskoczyli na 12 punktów przewagi. Gortat wciąż punktuje i z 15 oczkami jest najlepszym snajperem Polaków, po drugiej stronie rywale dysponują świetnym Kasparsem Berzinsem, który uzbierał o dwa „oczka” więcej. Równie dobrze spisuję się „Waca”, który na swoim koncie ma już 9 punktów. Pierwszą połowę rozegraliśmy bardzo dobrze, choć przewaga nie dawała nam należytej swobody. Wynik: 41-33 i Polacy z podniesionymi głowami schodzili do szatni.
W trzeciej ćwiartce znów pewnie rozpoczęliśmy, najpierw od punktów Gortata tyłem do kosza, a następnie cieszyliśmy się „trójką” Waczyńskiego. Przewaga Polaków stopniała błyskawicznie do 4 punktów po tym jak Janis Blumsa wykorzystał dwa rzuty zza łuku. Trener Mike Taylor błyskawicznie poprosił o czas, kiedy kolejna „trójka” przedziurawiła naszą siatkę. „Mamy czas” – krzyczał do swoich zawodników trener naszej reprezentacji podczas przerwy na żądanie. Ci wzięli sobie rady szkoleniowca do serca, lecz nie na długo, gdyż kolejny daleki rzut dał remis naszym rywalom. Polacy utrzymywali się przy „życiu” dzięki stratom ekipy z Łotwy, ci jednak na każdy nasz kolejny rzut odpowiadali przerwaniem siatki. Trzecią cześć spotkania wygrali, aż ośmioma punktami. Nasza reprezentacja nie mogła poradzić sobie z kanonadą trzypunktową przeciwników, i do przerwy mieliśmy niepewny remis.
Na ostatnią kwartę wychodziliśmy z bojowym nastawieniem, lecz dwa rzuty wolne chybił Damian Kulig. Zawodnik przełknął jednak gorzką ślinę i z zimną krwią zaaplikował rywalom „trójkę”. Po fatalnych błędach w obronie nasi rywale wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Czwarta partia meczu to rywalizacja niemal łeb w łeb, ale omyłki w obronie i nie wykorzystanie łatwych sytuacji kosztowało nas wiele cennych punktów. Na szczęście w naszym obozie jest Damian Kulig, który po akcji dwójkowej z Aaronem Celem doprowadził Polaków do bezpiecznego remisu. Na posterunku czai się również Waczyński, który ponownie przerzucił szalę na naszą stroną celną „trójką”. Skutecznym rzutem z półdystansu przypomniał o sobie A.J. Slaughter, który w następnej akcji stracił piłkę i Polakom zabrakło czasu na skonstruowanie akcji. Trafione osobiste Gortata i Polacy odskakują na 5 punktów. Popisy Polish Hammera , który na swoim koncie ma już 23 punkty, trwają w najlepsze. Jeden osobisty Kuliga 30 sekund przed końcem spotkania uspokoił szkoleniowca naszej reprezentacji. Nie na długo. Gortat niepotrzebnie sfaulował Kristapsa Janicenoksa przy próbie rzutu i zdenerwowany Mike Taylor był zmuszony do wzięcia czasu. Łotysz wykorzystał oba osobiste. Tym samym odegrał się Waczyński. Teraz jedynym zadaniem Polaków było utrzymać przewagę i nie faulować. Nie udało się. Sekundę przed końcem spotkania akcję 2+1 wykorzystał Daris Bertans. Wściekłość malowała się na twarzy Taylora, który po starannym rozrysowaniu akcji zobaczył tylko niecelny rzut A.J. Slaughtera. Łotysze świętują zwycięstwo, a Polacy z opuszczonymi głowami schodzą z parkietu.
To druga porażka Polaków w Hamburgu. Do rozegrania pozostały jeszcze tylko trzy mecze przed Eurobasketem. Czy silna grupa w ME da Polskiej drużynie szansę na zwycięstwa. O tym przekonamy się już 5 września. Życzmy zatem Polakom powodzenia, bo tegoroczne zmagania na pewno nie będą dla nas łatwe.