Zagłębie Lubin pokonało Cracovię 3:0 w ramach 1/8 rozgrywek o Puchar Polski. Gospodarze wszystkie trzy bramki stracili w pierwszej połowie i odpadli z rozgrywek.
Spotkanie to już przed pierwszym gwizdkiem zapowiadało się na jednostronne widowisko, grały bowiem trzecia z piętnastą drużyną Lotto Ekstraklasy. Liczyliśmy jednak na to, że Puchar Polski będzie rządził się własnymi prawami i obejrzymy ciekawe widowisko w Krakowie. Kiedy tylko rozpoczęliśmy spotkanie od razu można było zauważyć dużą przewagę Zagłębia, już po kilkunastu sekundach Patryk Tuszyński sprawił swoim strzałem problemy stojącemu w bramce gospodarzy – Michalowi Peskoviciowi. W 4. minucie oprócz różnicy klas pojawił się również pech, rzut karny dla Miedziowych podyktował arbiter, a to za sprawą faulu Michala Siplaka. Do futbolówki podszedł Jakub Świerczok i bardzo precyzyjnym strzałem trafił do bramki, nie dając szans bramkarzowi Pasów. Golkiper mimo dobrego wyczucia nie zdołał wybronić świetnego uderzenia. W 8. minucie po raz pierwszy zagrozili bramce gości krakowianie, Adam Deja z dystansu narobił kłopotów Martinowi Polackowi, ostatecznie obyło się jednak bez bramki wyrównującej. Zagłębie mimo prowadzenia nie cofnęło się do defensywy i była to jak się później okazało kluczowa decyzja, w 25. minucie goście podwyższyli prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Bartłomiej Pawłowski. Znakomicie w tej akcji zachował się Tuszyński, który rozegrał piłkę z Pawłowskim, a ten technicznym uderzeniem trafił na 2:0. Dwie minut później mogło być kolejne trafienie dla Miedziowych, ponownie zagroził Peskoviciowi Jakub Świerczok, ale tym razem górą był Słowak. Brak pomysłu na grę podopiecznych Michała Probierza doprowadził do nokautu, jakim była bramka na 3:0 dla lubinian. Kolejną bramkę dla Zagłębia strzelił Bartosz Kopacz. Błysnął także Pawłowski, który chirurgicznym zagraniem z rogu boiska wrzucił idealnie na głowę Kopacza, a ten bez problemów trafił do bramki. Tak jednostronnego meczu drużyn, które grają w Ekstraklasie dawno oglądać nie mogliśmy. Była to totalna dominacja podopiecznych Piotra Stokowca. Minutę przed końcem pierwszej połowy jedną z nielicznych okazji miał Michał Helik, to zagranie głową nie było jednak celne. W doliczonym czasie gry mogło być nawet 4:0, Świerczok z pola karnego strzelił jedynie w słupek i tak zakończyła się pierwsza połowa.
Na sporym luzie grali w drugiej części Miedziowi, nie ma się co dziwić. Cracovia jedyne o co mogła jeszcze powalczyć w drugich 45 minutach to uniknięcie kompromitacji, o ile 3:0 jeszcze taką nie było. W 51. minucie bliski honorowego trafienia był Krzysztof Piątek, strzelił całkiem dobrze i minimalnie pomylił się z celnością. Zagłębie słusznie nie forsowało tempa, grali głównie w obronie ale nie unikali groźnych kontrataków. W 59. minucie jeszcze pogorszyli swoją sytuację krakowianie, czerwony kartonik za bardzo ostry faul na Jarosławie Kubickim zobaczył Ołeksij Dytiatjew. Widowisko nie było już tym, co oglądać mogliśmy w pierwszej połowie, Zagłębie nie atakowało, a Cracovia nie wiedziała jak to zrobić. Jakub Wójcicki próbował zagrozić bramce Polacka, ale wykonanie tego strzału było fatalne, golkiper gości z uśmiechem na ustach złapał futbolówkę. Trzy minuty później podobnie nieudana próba Mateusza Szczepaniaka, ten strzał nie był nawet celny. Ostatnią okazję miał Adam Buksa, jego uderzenie głową spokojnie obronił Michal Pesković i tak zakończyło się to spotkanie w Krakowie. Cracovia odpadła z rozgrywek Pucharu Polski, a Zagłębie w pełni zasłużenie zagra w ćwierćfinale.