Korona Kielce pokonała 1:0 Wisłę Kraków w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Zwycięskie trafienie w doliczonym czasie gry zdobył Elhadji Pape Diaw. Wisła przez ponad godzinę grała w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Jakuba Żubrowskiego.
Spotkanie rozpoczęło się od spokojnej wymiany podań w środkowej strefie i choć pierwsze dośrodkowanie w pole karne Wisły Kraków nie było najlepszą reklamą rozgrywek Pucharu Polski, to w szóstej minucie było gorąco pod bramką Korony. Denys Bałaniuk był bardzo bliski strzelenia bramki dla Wisły, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez jednego z defensorów gospodarzy. Z każdą akcją Biała Gwiazda grała coraz pewniej i zwiększała swoją przewagę. W 13. minucie bliski groźnego strzału był Kamil Wojtkowski. Prawy pomocnik gości źle przyjął piłkę w polu karnym i z akcji nic nie wynikło. Dopiero po 30 minutach gry w Kielcach pierwsze uderzenie Scyzorów, obok słupka z ostrego kąta przymierzył Jacek Kiełb. Trzy minuty później Wisła mogła poczuć się jeszcze pewniej, kiedy to drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Jakub Żubrowski za faul w środkowej strefie. Minutę przed końcem pierwszej połowy próbował jeszcze Maciej Sadlok, ale jego agresywna wrzutka poleciała prosto do koszyczka Macieja Gostomskiego.
Drugie 45 minut ponownie pod dyktando grającej w przewadze jednego zawodnika Wisły, Korona jedynie oddalała grę od własnego pola karnego tak jakby czekała już na rzuty karne. W 52. minucie wreszcie ładny strzał w tym meczu, Kamil Wojtkowski spróbował technicznie i był bardzo bliski trafienia na 1:0. Futbolówka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Macieja Gostomskiego. Trzy minuty później odpowiedź Złocisto-Krwistych, a konkretnie Krystiana Misia. Piłka po jego strzale poleciała niestety dla gospodarzy obok bramki. W 57. minucie kolejna wymiana ciosów, w tej sytuacji naprawdę powinno być 1:0 dla Wisły Kraków, Rafał Boguski będąc kilka metrów od bramki strzelił tak słabo, że spokojnie obronił to Maciej Gostomski. Nie tak powinna wyglądać ta próba weterana Białej Gwiazdy. W 74. minucie desperackie rozwiązanie Ivana Gonzaleza. Jego strzał wylądował na górnych sektorach za bramką. Podobnie wyglądała odpowiedź z dystansu w wykonaniu Michaela Gardawskiego. Osiem minut przed końcem regulaminowego czasu gry znów Kamil Wojtkowski. Tym razem było celnie, ale była też świetna interwencja golkipera Korony. Minutę później z 16 metrów przymierzył Ivan Jukić z Wisły, tym razem też niecelnie. W doliczonym czasie gry też było gorąco, ładnie wrzucił w pole karne Michael Gardawski i jedynie dobra interwencja Tomasza Cywki zapobiegła utracie bramki na wagę awansu dla Korony. Ostatni strzał w doliczonym czasie gry oddał Tibor Halilović i nie sprawił on problemu bramkarzowi gospodarzy, czekała nas więc dogrywka.
Mimo że przez ponad 90 minut nie oglądaliśmy żadnego trafienia, to po rozpoczęciu dogrywki musieliśmy poczekać zaledwie dwie minuty na prowadzenie dla gospodarzy. Bramkę dla Korony zdobył Elhadji Pape Diaw. Po dośrodkowaniu w pole karne Wisły z rzutu wolnego Bartosz Rymaniak dograł idealnie przed bramkę do ustawionego Diawa, a ten wpakował futbolówkę do siatki. Krakowianie od razu chcieli wyrównać wynik, wiedząc że grają z przewagą zawodnika ruszyli do huraganowych ataków. W 102. minucie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Goran Cvijanović. Tuz przed zakończeniem pierwszej części dogrywki Wisła po zamieszaniu w polu karnym Scyzorów miała okazje, ale wybrnął z tego Maciej Gostomski łapiąc piłkę.
Po wznowieniu gry ruszyła Wisła, minimalnie obok słupka z daleka strzelił w 106. minucie Jesus Imaz. Wisła była bardzo bliska wyrównania w tej sytuacji. Dwie minuty później znowu ciekawa wrzutka Macieja Sadloka, ostatecznie futbolówka opuściła boisko. Kolejne dwie minuty i Biała Gwiazda miała szansę z rzutu wolnego z około 20 metrów. Na bramkę uderzył Kamil Wojtkowski i sprawił niemałe problemy Maciejowi Gostomskiemu. Piłka po drodze jeszcze odbiła się od muru i finalnie to bramkarz Złocisto-Krwistych był górą. Wisła atakowała ale nie mogła przedrzeć się przez znakomicie grającą obronę gospodarzy. W 115. minucie z dystansu Jesus Imaz, co z tego skoro była to bardzo niecelna próba. Ostatecznie to Korona mogła cieszyć się z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski, Wisła mimo gry w przewadze nie potrafiła przedrzeć się przez defensywę Złocisto-Krwistych.