PP: Spokojna wygrana Legii z Wisłą

Aktualizacja: 13 lut 2023, 12:43
8 sie 2017, 20:04

Legia Warszawa w łatwy sposób pokonała Wisłę Puławy 4-1 w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Bramki strzelali Krzysztof Mączyński, Armando Sadiku oraz Dominik Nagy dla Legii i Robert Hirsz dla Wisły a samobójcze trafienie zanotował Tomasz Sedlewski.

Legioniści od razu rozpoczęli silnie atakując, priorytetem dla drużyny z Warszawy było szybkie objęcie prowadzenia i kontrola wyniku do końca spotkania. Wisła natomiast grała głęboko ustawiona w defensywie, z początku robiła to udanie i Legia miała problemy z przedarciem się pod pole karne gospodarzy, ale z czasem brakowało dokładności. Co ciekawe to puławianie jako pierwsi zagrozili w tym meczu, już w 5. minucie mogło być sensacyjne prowadzenie dla Wisły. Po zamieszaniu w polu karnym na strzał zdecydował się Piotr Darmochwał a piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek. Goście szybko otrząsnęli się i zaatakowali jeszcze większą liczbą zawodników. W 9. minucie Legioniści po raz pierwszy oddali strzał na bramkę gospodarzy i od razu była to bramka na 1:0. Na listę strzelców wpisał się Krzysztof Mączyński. Fatalnie zachowali się defensorzy Wisły, Arkadiusz Maksymiuk nastrzelił Iwana Litwiniuka i momentalnie do futbolówki doszedł Daniel Chima Chukwu, który następnie wyłożył ją do Mączyńskiego a ten spokojnie zamienił to na bramkę dla Legii. Nie trzeba było długo czekać na kolejne trafienie dla mistrzów Polski. Już w 11. minucie goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie a pomógł im w tym zawodnik Wisły Puławy – Tomasz Sedlewski. Bramka padła po kolejnym fatalnym błędzie defensywy, Sedlewski chciał przeciąć podanie od Łukasza Brozia ale zrobił to tak nieudolnie, że zamiast wybić piłkę jak najdalej od własnej bramki to głową przelobował swojego bramkarza. Bramka piękna ale nie ma się co dziwić, że lokalni kibice nie byli zachwyceni. Wiślacy wyglądali na przestraszonych po dwóch wielkich błędach, w defensywie grała prawie cała jedenastka, Legia w pełni kontrolowała wszystko co działo się na boisku. W 24. minucie po wrzutce z lewego skrzydła dobrą okazję w polu karnym miał Daniel Chima Chukwu, niestety zawodnik przyjezdnych nie do końca opanował futbolówkę w polu karnym i przejęli ją obrońcy gospodarzy. Minutę później mogli odpowiedzieć Wiślacy ale oba mocne strzały zostały zablokowane. Kolejny kwadrans to dobra okazja do snu, na murawie nie działo się nic ciekawego. Dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy jeszcze raz zaatakowali warszawianie, po strzale z dystansu Macieja Dąbrowskiego piłka leciała z dziwną rotacją i mogła zaskoczyć bramkarza puławian, na szczęście dla gospodarzy Nazarowi Penkowecowi udało się zatrzymać futbolówkę.

 

Na drugie 45 minut odważnie wyszli zawodnicy Wisły, ambitnie atakowali już od pierwszego gwizdka. W 51. minucie dośrodkowywał Konrad Szczotka ale zrobił to za mocno i podanie przejął Radosław Cierzniak. Minutę później naprawdę powinna być bramka kontaktowa dla Wisły, z prawego skrzydła bardzo dobrze dośrodkował Jakub Smektała, ale zamykający akcję Robert Hirsz nie sięgnął piłki. Było bardzo blisko bramki na 1-2. Legia widząc okazje dla przeciwników szybko przejęła inicjatywę i zatrzymała huraganowe ataki gospodarzy. W 58. minucie to Legioniści mieli niesamowitą okazję na gola, po świetnym podaniu od Guilherme akcję zamykał Daniel Chima Chukwu, jednak fatalnie się pomylił i skiksował na 10 metrze. Cztery minuty później znów Chukwu i ponownie przestrzelił, tym razem głową nie trafił w bramkę z ostrego kąta. W 64. minucie Legia wreszcie strzeliła i było to już 3-0 dla aktualnych mistrzów Polski. Asystą Chukwu zrehabilitował się za fatalne dwie akcje przed kilkoma minutami. Nigeryjczyk wystawił piłkę dokładnie na środku pola karnego a dobiegł do niej Dominik Nagy, bramkarz nie miał szans przy precyzyjnym strzale obok słupka. Przez kolejne minuty robiło się coraz nudniej ale to była cisza przed burzą. W końcówce oba zespoły jeszcze raz ruszyły do ataku. W 84. minucie znakomitą okazję miał Michał Kopczyński, po jego silnym strzale z ostrego kąta z problemami wybronił Nazar Penkowec, po chwili Arkadiusz Maksymiuk musiał jeszcze wybić futbolówkę z linii pola karnego i tym samym uratował swój zespół przed kolejną straconą bramką. Równo w 90. minucie honorowe trafienie dla Wisły Puławy, jedyną bramkę tego wieczoru dla swojego zespołu strzelił Robert Hirsz. Jakub Smektała dośrodkował miękko spod końcowej linii i z najbliższej odległości głową do siatki trafił Hirsz. 

Legia jednak bardzo szybko odpowiedziała i już minutę później było 4:1 dla gości, kolejne trafienie padło łupek Armando Sadiku. Albańczyk po podaniu od Hildeberto Pereira zbiegł z boku pola karnego na jego środek i pokonał golkipera gospodarzy mocnym strzałem. W ostatniej akcji spotkania szansę miał jeszcze Chukwu ale ponownie nie dał rady pokonać Penkoweca, który dobrze skrócił kąt i spokojnie obronił.

Wisła Puławy – Legia Warszawa 1:4 (0:2)

Bramki: Mączyński 9′, Sedlewski (sam.) 11′, Nagy 63′, Hirsz 90′, Sadiku 90+1′.

Składy:

Wisła: Penkowec – Sedlewski (68′ Kusal), Maksymiuk, Poznański, Litwiniuk – Popiołek, Szczotka – Smektała, Meskhia (72′ Ploj), Darmochwał (67′ Pożak) – Hirsz.

Legia: Cierzniak – Broź, Czerwiński (30′ Jędrzejczyk), Dąbrowski, Moneta – Kopczyński, Mączyński – Kucharczyk (67′ Hildeberto), Guilherme (64′ Sadiku), Nagy – Chukwu.

Żółte kartki: Wisła: Meshia, Szczotka.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA