PGE Turów Zgorzelec nie miał zbyt wielkich szans w starciu z Lietuvosem Rytas Wilno, przegrywając 86:98 w pierwszym meczu fazy Last32 Pucharu Europy.
Mistrzowie Polski wygrali z zespołem z Litwy ostatnie 4 z 5 spotkań. Najlepsza polska ekipa znów zawiodła w defensywie, a na nic zdał się świetny mecz Mardy’ego Collinsa, który miał 20 punktów, 11 zbiórek i dziewięć asyst! Damian Kulig pytany po meczu stwierdził, że należy poprawić grę w defensywie jeśli ma się zamiar coś w Europie zawojować.
Pierwsza kwarta w wykonaniu polskiego zespoły była fatalna, przegrywali już 24:12. Gospodarze przeważali, trafiali większość swoich rzutów (obojętnie skąd). Ich liderem na samym początku gry był reprezentant Litwy (zawodnik mający korzenie polskie). W zaledwie 19 minut zdobył 22 punkty. Ostatecznie okazał się najlepszym strzelcem swojego zespołu.
Do przerwy zespół z Wilna trafił aż 8 trójek (wiele z zespołów NBA (wiele zespołów z NBA nie może pochwalić się takim wynikiem). Turów przegrywał 52-34. Wynik ten pokazywał bardzo niski poziom polskiej drużyny, poziom niezadowalający jak na Mistrza Polski.
PGE Turów tylko raz zniwelował straty do kilkunastu oczek, a tak przewaga oscylowała lub przekraczała 20 punktów. W końcówce było nawet 89:66, choć ostatecznie skończyło się “jedynie” na 12-punktowej porażce. PGE Turów tym samym rozpoczął Puchar Europy od wyraźnej porażki i jeśli nie poprawi gry w obronie, to może mieć duży problem z uzyskaniem awansu do dalszej części turnieju.