W ćwierćfinale Pucharu Polski zespół Budowlani Łódź podejmował u siebie MKS Dąbrowę Górniczą. Tym razem stawką rywalizacji będzie awans do najlepszej czwórki. Obie ekipy były bardzo zdeterminowane, ale tym razem lepszą grę pokazały miejscowe, które wygrały całe spotkanie 3:0 i jako pierwsze zagwarantowały sobie awans do turnieju finałowego w Kaliszu.
Mecz rozpoczęła atakiem Pavan, a po długiej wymianie przyjezdne prowadziły już dwoma „oczkami” (0:2). Lepiej prezentowały się dąbrowianki i powiększały swoją przewagę (2:5). Zaczęły jednak popełniać błędy, a po ataku w taśmę Dziękiewicz różnica została praktycznie zniwelowana. Gra obu drużyn była nierówna, ale to gospodyniom udało się wyjść na minimalne prowadzenie (7:6). Wynik zmieniał się bardzo szybko i na pierwszej przerwie technicznej to MKS miał niewielki zapas. Łodzianki nie były w stanie „odjechać”, a Różycka popisała się sprytną kiwką. Kontry wykorzystywała także Muresan i to miejscowe ugrały dwupunktową przewagę (13:11). O przerwę poprosił trener MKSu. To jednak mało pomogło, gdyż Budowlane stały się nie do zatrzymania. Polańska z Brzezińską popisywały się blokami, a asa serwisowego dołożyła Pycia (17:13). Goście byli bezradni – kapitalny atak ze środka wykonała Polańska (21:16). Różnica była zbyt duża i łodzianki pewnie wygrały seta (25:18).
Od błędnej zagrywki gości zaczęła się druga partia. Natomiast dobry atak wykonała Brzezińska (2:1). Gra stała się zażarta, ale efektowną akcją zabłysnęła Polańska. Po chwili z trudnej piłki punkt zdobyła Muresan (6:3). Na pierwszym czasie technicznym miejscowe prowadziły trzema „oczkami” (8:5). Gra dąbrowianek nie układała się i o czas poprosił ich trener (10:6). Tuż po time-oucie zablokowana została Pavan i za nią weszła Kaliszuk. Po drugiej stronie siatki także pojawił się błąd – autowy atak wykonała Beier. Różnica stawała się nie do odrobienia, dodatkowo MKS miał problem z przyjęciem. Tuż przed drugą przerwą techniczną Ganszczyk nie skończyła krótkiej (16:8). Miejscowe grały w tym meczu jak z nut, a Różycka zaserwowała w aut (18:12). Tymczasem walkę podjęły przyjezdne i ugrały kilka punktów – Dziękiewicz zablokowała Polańską i o czas poprosił trener Budowlanych. Tuż po nim zły atak wykonała Muresan, a dwie kiwki skończyła Beier (23:18). Seta zakończyła blokiem Pycia (25:19).
Udanie otworzyły trzecią partię dąbrowianki, które po dwóch atakach Dziękiewicz były na prowadzeniu (0:2). Przyjezdne nie pozwoliły jednak „odjechać” rywalkom i szybko zremisowały. Rywalizacja była wyrównana, lecz przewagę zyskały miejscowe po błędzie Różyckiej (5:4). Tymczasem kolejny punkt dla swojej drużyna zdobyła Kaliszuk. Na pierwszej przerwie technicznej prowadziły łodzianki – ze środka skończyła Polańska (8:7). Akcje stawały się dłuższe i po akcji Dziękiewicz to MKS miał niewielki zapas (9:11). Przerwę wziął trener Pasiński, a dzięki temu miejscowe odetchnęły i doprowadziły do remisu – głównie dzięki Heike Beier. Obie drużyny były zdeterminowane i grały punkt za punkt. Gościom znów udało się zbudować przewagę, ale Muresan wyrównała (15:15). Zdecydowanie ten set był najbardziej zacięty do tej pory. Liderką w ekipie Budowlanych była Beier, która wykorzystała kontrę (18:16). O time-out poprosił trener MKSu. To pomogło i jego zawodniczki wyszły na prowadzenie. Bliżej wygrania tej partii były dąbrowianki, ale w siatkę zagrała McClendon i to się zemściło, gdyż jednopunktową przewagę ugrały łodzianki (22:21). Beier zdobyła piłkę meczową, a Muresan zakończyła mecz (25:23).
Budowlani Łódź – Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:0 (25:18, 25:19, 25:23)
Budowlani Łódź: Beier, Brzezińska, Grajber, Gromadowska, Liniarska, Medyńska, Muresan Polańska, Pycia, Tobiasz, Twardowska, Vincourova
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza: Dziękiewicz, Ganszczyk, Hancock, McClendon, Pavan, Różycka, Strasz, Bałucka, Drabek, Kaliszuk, Piekarczyk, Staniucha-Szczurek, Urban