Za nami wielkie piłkarskie święto, którym od kilku już lat jest finał Pucharu Polski. Trofeum pozostało w rękach triumfatora zeszłorocznego finału – Legii Warszawa, która okazała się minimalnie lepsza od Lacha Poznań. Bohaterem “Wojskowych” okazał się Aleksandar Prijović, który trafił do siatki w 69. minucie.
To goście z Poznania jako pierwsi byli bliscy objęcia prowadzenia. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Gergo Lovrencsicsa wybita z pola karnego futbolówka znalazła się pod nogami Szymona Pawłowskiego, który oddał groźny strzał. Miał jednak pecha, trafiając zaledwie w słupek. Legia w 12. minucie odpowiedziała nie mniej groźnym strzałem Nemanji Nikolicia. Reprezentant Węgier oddał celne uderzenie z dystansu, ale ze swoich zadań bezbłędnie wywiązał się Jasmin Burić, który wybił piłkę na rzut rożny.
Nie minął kwadrans od pierwszego gwizdka, a Lech miał drugą świetną szansę na zdobycie bramki. Ponownie z dobrej strony pokazał się Pawłowski, który przytomnie przerzucił ciężar gry na prawą stronę, gdzie do piłki dopadł Levrencsics. Potężny strzał Węgra w ostatniej chwili zablokował jednak Michał Pazdan i lechici musieli zadowolić się rzutem rożnym, który mógł im przynieść upragnione trafienie. Instynktem strzeleckim nie zaimponował tym razem Marcin Kamiński, z około 6 metrów oddając mocny strzał, który poszybował wysoko nad poprzeczką.
W 32. minucie szarża niedoświadczonego Dawida Kownackiego zakończyła się stratą piłki na rzecz Pazdana, co mogło się “zemścić” 5 minut później. Znowu swoich sił zza pola karnego spróbował Nikolić, lecz tym razem nie trafił on nawet w bramkę. Jedną z najlepszych okazji przeważającej w posiadaniu piłki Legii zmarnował w końcówce pierwszej połowy Aleksandar Prijović. Do piłki zagranej z rzutu rożnego dopadł Ariel Borysiuk i oddał płaski strzał z dystansu. Piłka po drodze odbiła się od jednego z piłkarzy i trafiła pod nogi Prijovicia. Wyraźnie jednak zeszła mu z nogi i nie był w stanie oddać celnego uderzenia.
Po zmianie stron ponownie jako pierwsi groźną sytuację stworzyli sobie obecni jeszcze mistrzowie Polski. W 51. minucie Lovrencsics zgrał piłkę głową do Karola Linettego i ruszył za akcją. Reprezentant Polski po rajdzie prawą flanką płasko dośrodkował do reprezentanta Węgier, a ten oddał strzał. Znakomicie jednak intencje rywali przeczytał Arkadiusz Malarz, odważnie rzucając się w kierunku piłki, co uchroniło Legię Warszawa przed stratą bramki.
Znakomicie dysponowany w dzisiejszym meczu Paulus Arajuuri w 68. minucie pozwolił uciec lewym skrzydłem Michałowi Kucharczykowi. Polski skrzydłowy dośrodkował w pole karna, a tam w ostatniej chwili sprzed nóg Prijovicia wybił ją za końcową linię Marcin Kamiński. Ten atak miał jednak kluczowe znaczenie w kontekście końcowego wyniku, ponieważ piłkarze Legii wypracowali sobie w ten sposób rzut rożny. Pierwsze dośrodkowanie nie przyniosło skutku i zostało wybite, lecz po drugim kolejnym kornerze lider Ekstraklasy objął prowadzenie. Gracze Lecha nieumiejętnie starali się oddalić zagrożenie, lecz w końcowym rozrachunku Karol Linetty przy próbie wybicia, kopnął futbolówkę wprost pod nogi czyhającego pod bramką Aleksandara Prijovicia. Szwajcarowi nie pozostało nic innego, jak z bliskiej odległości pokonać Jasmina Buricia, czym wprawił w ekstazę kibiców Legii.
Z czasem piękna oprawa meczu przerodziła się w kibolską ingerencję w przebieg spotkania. W wyniku odpalenia wielu rac, rzucania ich na boisko i sporego zadymienia Stadionu Narodowego Szymon Marciniak zmuszony był przerwać spotkanie. Gdy większość rac wygasła, arbiter mógł wznowić spotkanie. Niestety nie na długo… W 89. minucie Arkadiusz Malarz, za którego plecami znajdowali się kibice Lecha Poznań musiał na chwilę odsunąć się od własnej bramki, gdyż w jego kierunku ponownie zaczęły spadać race. Skutkiem tych ekscesów było doliczenie przez naszego najlepszego sędziego aż 12 minut do regulaminowego czasu gry.
W końcówce szczęścia próbował jeszcze między innymi wprowadzony z ławki Maciej Gajos, czy nieskuteczny Marcin Kamiński, lecz bez zarzutu spisywała się obrona Legii. W siódmej doliczonej minucie Malarz został trafiony racą w nogę i mieliśmy kolejny krótki przestój w grze. Nie bez kłopotów, ale ponownie udało się wznowić widowisko, w którym więcej zagrożenia bramkarzowi Legii stwarzali nie piłkarze Lecha, a kibice tego klubu i puchar powędrował w ręce obrońców tego trofeum – Legii Warszawa.
Puchar Polski – Finał
Lech Poznań – Legia Warszawa 0:1 (0:0)
Prijović 69
Sędzia: Szymon Marciniak
Widzów: 48 563
Żółte kartki: Pawłowski, Trałka – Prijović, Pazdan, Guilherme
Lech Poznań: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamás Kádár – Gergő Lovrencsics (90, Kamil Jóźwiak), Łukasz Trałka (79, Maciej Gajos), Abdul Aziz Tetteh, Karol Linetty, Szymon Pawłowski – Dawid Kownacki (87, Darko Jevtić)
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz – Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hloušek – Ondrej Duda (67, Guilherme), Tomasz Jodłowiec, Ariel Borysiuk, Nemanja Nikolić (83, Michaił Aleksandrow), Michał Kucharczyk – Aleksandar Prijović (90, Kasper Hämäläinen)