Real Madryt zmiażdżył FC Barcelonę w finale Superpucharu Hiszpanii [BRAMKI]. To koniec Xaviego?

Aktualizacja: 15 sty 2024, 09:34
14 sty 2024, 21:54

Real Madryt rozegrał doskonałe spotkanie w Rijadzie przeciwko FC Barcelonie i Królewscy sięgnęli po Superpuchar Hiszpanii. Drużyna prowadzona przez Xaviego nie była w stanie poważnie zagrozić rywalom. Dla Carlo Ancelottiego jest to 11 trofeum zdobyte z Realem Madryt, dzięki czemu Włoch zrównał się pod tym względem z Zinedinem Zidanem.



Przed finałem Superpucharu Hiszpanii Xavi zapowiadał, że jego piłkarze zdominują Real Madryt posiadaniem piłki i przejęciem kontroli nad grą w środku boiska. Hiszpański szkoleniowiec mówił również o wyeliminowaniu błędów indywidualnych w tercji obronnej. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, jak zwykle ostatnio dla FC Barcelony – był chaos w defensywie oraz brak pomysłu na grę w ofensywie przeciwko zespołowi Carlo Ancelottiego.

Wśród fanów Barcelony wzmagają się głosy o konieczności zwolnienia Xaviego. Warto w tym miejscu przypomnieć publikację dokładnie sprzed miesiąca, w której informowaliśmy, że zgodnie z doniesieniami katalońskiego „Sportu” Xavi ma miesiąc na poprawę stylu gry. Nie trzeba być ekspertem piłkarskim, aby widzieć, że od tamtego czasu nie zmieniło się nic.

Fantastyczna pierwsza połowa El Clasico w finale Superpucharu Hiszpanii

W efekcie to Real od pierwszego gwizdka stwarzał większe zagrożenie i po 10 minutach gry, Królewscy prowadzili już 2:0 po dwóch golach Viniciusa. Przy pierwszym trafieniu w 7. minucie doskonałym podaniem za linię obrony popisał się Bellingham. Źle ustawiony Kounde nie był w stanie nadążyć za Brazylijczykiem, który po wyminięciu broniącego Inakiego Peni wpakował piłkę do pustej bramki.

Zawodnicy z Madrytu atakowali dalej i po niespełna 3 minutach równie świetnym podaniem co Bellingham, popisał się Carvajal. Piłkę za linią obrony przejął Rodrygo, który asystował przy drugim golu Viniciusa w 10. minucie meczu. Chwilę później Barcelona była bliska bramki kontaktowej, najpierw strzał w poprzeczkę oddał Ferran Torres, a następnie piłka spadła pod nogi Lewandowskiego. Reprezentant Polski oddał mocny strzał pod poprzeczkę, ale Łunin popisał się bardzo dobrą interwencją.

Lewandowski wpisał się na listę strzelców w 33. minucie, trafiając do bramki po bardzo dobrym i silnym strzale z pierwszej piłki na granicy pola karnego Realu. Piłka szczęśliwie znalazła się pod jego stopą po niefortunnej wybiciu piłki Tchouameniego.



Zawodnicy Realu Madryt nie chcieli czekać na przerwę i jeszcze przed końcem pierwszej połowie zamierzali odzyskać dwubramkową przewagę. Być może ta misja zakończyłaby się niepowiedzeniem, gdyby nie faul Araujo na Viniciusie we własnym w polu karnym. Nie był to faul ewidentny, ale urugwajski obrońca położył rękę na ramieniu napastnika Realu, ten upadł i nie dał sędziemu innego wyboru. Jedenastkę na gola zamienił Vinicius, który zanotował klasycznego hat-tricka w pierwszych 45 minutach.

Druga połowa obfitowała w mniej emocji oraz bramek

Od początku drugiej połowy zdecydowaniej do ataku ruszyła Barcelona, do czego Katalończycy zdążyli już przyzwyczaić swoich fanów. Brakowało jednak elementu zaskoczenia w ich grze, a także szybkości, dzięki czemu Królewscy bardzo łatwo potrafili przewidywać ich pomysły. Receptą na to miały być zmiany, których Xavi dokonał w 61. minucie – weszli Yamal, Joao Felix oraz Fermin Lopez, zeszli Pedri, Ferran Torres i Sergi Roberto.

Pozytywny efekt zmian jednak się nie pojawił. Zamiast tego to Królewscy kolejny raz zaimponowali koncertową organizacją akcji ofensywnych, którą na gola w 64. minucie zamienił Rodrygo. Jeśli po tym trafieniu ktoś wierzył jeszcze w widowiskową remontadę Barcelony, to w 71. minucie wszelkie nadzieje na to zaprzepaścił Ronald Araujo. Obrońca Barcy zobaczył drugą żółtą kartkę za kolejny na faul na Viniciusie i musiał opuścić boisko.

W ostatnich kilkunastu minutach spotkania piłkarze Realu mieli jeszcze kilka okazji, a najbliżej strzelenia gola był Brahim Diaz. Swoją okazję miał również Joao Felix, ale w obu tych przypadkach bardzo dobrze interweniowali bramkarze – Pena oraz Łunin.



Lewandowski krytykowany po 17. miejscu w plebiscycie Przeglądu Sportowego. Ale dlaczego?

Źródło:Polski-Sport.pl

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA