Reprezentacja Polski koszykarzy rozpoczęła dziś zmagania na turnieju towarzyskim w austriackim Multiversum Schwechat. Podopieczni trenera Mike’a Taylora pokonali na inaugurację reprezentację Islandii 82:71.
Mecz zaczął się dobrym wejściem pod kosz Mateusza Ponitki, a po chwili celnym rzutem trzypunktowym popisał się Tomasz Gielo. Ten sam zawodnik dołożył następnie dwa punkty spod kosza, wyprowadzając drużynę na prowadzenie 7:2. Islandczycy po wykorzystanych rzutach osobistych i celnej trójce zdołali jednak szybko wyrównać na 7:7. Wyspiarze postawili niespodziewanie duży opór naszym reprezentantom w pierwszej kwarcie, często próbując rzucać za trzy i agresywnie zbierać w ataku. Po jednej z takich akcji wyszli na prowadzenie 13:12, a następnie po stracie i faulu Koszarka podwyższyli prowadzenie na 15:12. Polacy nie grzeszyli skutecznością, notując przy tym kilka strat, przez co przegrali ostatecznie tą kwartę 16:17.
Drugą ćwiartkę Islandczycy rozpoczęli od celnej trójki z dalekiego dystansu, Polacy natomiast wciąż pudłowali na potęgę – nie potrafiąc wykończyć nawet akcji z szybkiego kontrataku. Dopiero w połowie kwarty udało im się odzyskać prowadzenie – po celnym rzucie Koszarka było 23:20. Choć wynik się poprawił, to wśród naszych reprezentantów wciąż mnożyły się straty, po których przeciwnicy mogli zdobywać łatwe punkty. Po jednej z takich sytuacji Islandczycy zmniejszyli stratę na 24:26. Wtedy jednak na ratunek przyszedł Maciej Lampe, który wprowadził spokój w poczynania polskiej drużyny oraz zdobył kilka punktów spod kosza, które dały naszym przewagę ośmiu “oczek”. Dzięki temu pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 37:29 na korzyść polskiej reprezentacji.
Po przerwie podopieczni trenera Mike’a Taylora wciąż nie potrafili odzyskać swojego stylu gry, a po 4 punktach z rzędu rywali, amerykański szkoleniowiec zmuszony był poprosić o czas. Kolejny raz sprawy w swoje ręce musiał wziąć Lampe – po jego akcji dwa plus jeden było 40:33 dla Polski. W połowie kwarty straty mnożyły się z obu stron, a mecz delikatnie powiedziawszy nie zachwycał swym poziomem. Obie ekipy nie miały zbyt wielu pomysłów na grę – Islandczycy forsowali w większości rzuty za trzy punkty, natomiast Polacy szukali pod koszem Maćka Lampe, który miał wyraźną przewagę w pomalowanym nad przeciwnikami. Pomimo większego wzrostu, Polacy słabo prezentowali się w defensywie, pozwalając często swoim przeciwnikom za łatwe zbiórki i punkty spod kosza. Dopiero pod koniec kwarty po celnych trójkach Koszarka i Waczyńskiego biało-czerwoni zwiększyli prowadzenie, kończąc tą część meczu ponad 10-punktową przewagą- 58:46.
Koszarek rozpoczął również czwartą kwartę od celnej trójki, na co jednak tym samym odpowiedzieli Islandczycy. W tej części spotkania Mike Taylor postawił już bardziej na rezerwowych, wśród których najbardziej wyróżniał się Michał Sokołowski. Jego wejścia pod kosz najczęściej kończyły się faulami, gdyż przeciwnicy ie potrafili znaleźć sposobu na jego agresywny styl gry. Wyspiarze nie mieli zamiaru się jednak poddawać, a po kolejnej celnej trójce zmniejszyli stratę na 62:68. Na ostatnie trzy minuty wrócił już podstawowy skład, który potrafił zwiększyć jeszcze prowadzenie i utrzymać go do końca. 82:71
Wynik jest więc lepszy niż sama gra, która bardzo często pozostawiała wiele do życzenia. Najlepszym zawodnikiem w polskim zespole był wspomniany wcześniej Maciej Lampe, który zakończył spotkanie z dorobkiem 18 punktów. Następny mecz Polacy rozegrają już jutro, a ich przeciwnikiem będzie Słowenia.
Polska – Islandia 82:71 (16:17, 21:12, 21:17, 24:25)
Polska: Lampe 18, Gielo 13, Ponitka 11, Waczyński 10, Slaughter 9, Sokołowski 8, Koszarek 8, Hrycaniuk 3, Czyż 2, Gruszecki 0, Mokros 0
Najwięcej dla Islandii: Palsson 18, Stefansson 11