Wiązaliśmy spore nadzieje związane z biegiem na 3000 metrów z przeszkodami, w którym mieliśmy polskiego przedstawiciela – Krystiana Zalewskiego, bardzo głodnego sukcesu po kontuzji odniesionej w eliminacjach Mistrzostwach Europy w Amsterdamie. Polak z nieznanych przyczyn pobiegł bardzo słabo i został sklasyfikowany na 27. miejscu.
Pierwsze dwie serie biegów dawały bardzo spore nadzieje na awans do finału, gdyż rezultaty tam uzyskiwane były zdecydowanie w zasięgu Zalewskiego, który już kilkukrotnie biegał w okolicach 8:20,00 minuty. Przed jego startem byliśmy więc spokojni o rezultat, tym bardziej, że Polak już biegał w finałach największych imprez, ale na Igrzyskach Olimpijskich był tym razem debiutantem. Mimo to zapowiadał, że przy bardzo dobrze rozegranym biegu można tutaj walczyć nawet o medal, ale przede wszystkim o bardzo wysokie miejsce w finale.
Początek biegu odbywał się w dość wolnym tempie. Pierwszy kilometr za zawodnikami, a Zalewski dzielnie trzymał się w środku stawki. Drugi kilometr rozpoczął się podobnie, ale wraz z upływem metrów, Polak tracił coraz więcej sił, a tym samym dystansu do zawodników. Mieliśmy świadomość, że może odnowiła mu się kontuzja, ale może była to też taktyka, która jest bardzo popularna wśród polskich biegaczy. Niestety ostatni kilometr był wręcz dramatyczny, bo cała czołówka uciekła Polakowi na około 50 metrów. Czas na mecie 8:34,52 minuty i 27. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich.