15 maja miał miejsce historyczny moment w polskim speedwayu. Starty w Żużlowej Reprezentacji Polski zakończył najlepszy zawodnik w historii „czarnego sportu” nad Wisłą – Tomasz Gollob. W jakim miejscu zostawia rodzimy żużel oraz jak potoczą się losy drużyny narodowej bez jej wieloletniego kapitana?
Tomasza Golloba kibicom sportowym w Polsce przedstawiać nie trzeba. To m.in. dzięki niemu drużyna narodowa zdominowała w ostatnich latach rozgrywki międzynarodowe, a speedway jest dziś w kraju tak popularny. Jednak każda kariera sportowa w pewnym momencie dobiega końca i ten moment w przypadku startów Golloba w kadrze nadszedł tym sezonie. Rekordowa na meczu żużlowym publiczność owacyjnie żegnała Indywidualnego Mistrza Świata z 2010 roku. Był to wzruszający moment dla samego Tomasza, wtedy też nastąpiła symboliczna „zmiana warty”. Popularny „Chudy” przekazał własne rękawiczki żużlowe Bartoszowi Zmarzlikowi – swojemu „żużlowemu synowi” i zawodnikowi, w którym polski speedway pokłada chyba największe nadzieje. Automatycznie zrodziło sie więc pytane – co dalej?
Samo spotkanie Polska – Reszta Świata pokazało, że mamy liczne grono utalentowanych młodych zawodników, którzy za kilka lat mogą stanowić o sile ukochanej dyscypliny wielu Polaków. Widać było, że mamy być może najlepszą młodzież na świecie, jednak w starciu z bardziej doświadczonymi rywalami wywalczenie każdego punktu okupione zostało naprawdę dużym wysiłkiem. Marek Cieślak mocno odmłodził skład (w pierwszej drużynie wystartowali juniorzy – wspomniany Zmarzlik, oraz Paweł Przedpełski i Maksym Drabik), ponieważ uznał, że to są najlepsi obecnie żużlowcy w kraju.
Ich występy na torach krajowych i zagranicznych przekonują, że jest to z pewnością właściwa droga rozwoju. Poza wspomnianą trójką na PGE Narodowym pokazali się jeszcze Maciej Janowski, Patryk Dudek i Piotr Pawlicki. Wszyscy w swoich – zarówno polskich, jak i zagranicznych – klubach są postaciami wiodącymi i na nich w dużej mierze spoczywa odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Już w minionym sezonie, po heroicznej walce, biało – czerwoni wywalczyli brązowe medale Drużynowego Pucharu Świata na trudnym terenie w duńskim Vojens. Są to osiągnięcia znaczące, które pokazują, że zmiana pokoleniowa w naszym kraju nie musi nieść za sobą poważnych konsekwencji. Wszyscy kadrowicze rywalizują na światowych torach już od kilku sezonów, zatem umieją radzić sobie z presją. Udowodnili, że potrafią bez kompleksów walczyć z czołówką oraz stworzyć widowisko, które fani śledzą z zapartym tchem.
Jedynym minusem jest brak doświadczenia. Nasi zawodnicy dopiero uczą się speedwaya na najwyższym światowym poziomie, poznają stadiony i tory w wielu miejscach świata. Obierając taki model prowadzenia drużyny narodowej, na jaki zdecydował się trener Cieślak, nie sposób jednak od tego uciec. Jego podopieczni nie muszą na tym etapie kariery wygrywać każdych zawodów za wszelką cenę. Już udowodnili, że w niedalekiej przyszłości mogą mieć olbrzymią przewagę nad rówieśnikami z innych krajów, jedna obecnie mają prawo do popełniania błędów. Najważniejsze jest to, by mogli harmonijnie rozwijać swoje umiejętności i systematycznie pracować nad sobą, a tym samym „uczyć się” światowego speedwaya. A wtedy, jak wielokrotnie podkreślał Tomasz Gollob, dobre wyniki pojawią się samoczynnie.