Dziś na parkietach rozegrano trzy spotkania Energa Basket Ligi. Dwa z nich mogą mieć ogromne znaczenie dla układu kto awansuje do play off.
Paweł Kikowski w pierwszych minutach pokazywał świetną formę strzelecką i dzięki jego akcjom szczecinianie prowadzili 11:6. Polpharma starała się jednak korzystać z szybkiego ataku i wygrywać indywidualne pojedynki. Po efektownym alley-oopie wykończonym przez Adama Kempa zdobyła minimalną przewagę. Starogardzianie w pewnym momencie zanotowali nawet serię 14:0 i po 10 minutach prowadzili 28:19. Drugą kwartę King rozpoczął od serii 7:0, a po trójce Pawła Kikowskiego znacznie odrobił straty. Późniejsze trafienie tego samego zawodnika doprowadziło do wyrównania, natomiast akcja Jakuba Schenka oznaczała przewagę ekipy trenera Łukasza Bieli. Goście minuta po minucie budowali swoje prowadzenie – po trójce Schenka po pierwszej połowie było już 55:43.
Polpharma weszła w trzecią kwartę serią 7:0 i po trafieniu Pawła Dzierżaka przegrywała już tylko zaledwie pięcioma punktami. Na parkiecie chwilę później pojawił się Justin Bibbins, a dzięki jego akcji 2+1 mieliśmy remis. Ekipa trenera Artura Gronka potrafiła wychodzić nawet na prowadzenie po trójce Filipa Struskiego, ale taką samą bronią odpowiadał Łukasz Diduszko. Po 30 minutach było 73:70 dla przyjezdnych. W czwartej kwarcie King robił wszystko, aby utrzymać przewagę, a pod koszami nieźle spisywał się Martynas Sajus. Gospodarze ciągle byli dość blisko, ale to drużyna ze Szczecina miała ofensywną inicjatywę głównie za sprawą najlepszego dziś na boisku Kikowskiego.
POLPHARMA STAROGARD GDAŃSKI – KING WILKI MORSKIE SZCZECIN 84:99 (28:19, 15:36, 27:18, 14:26)
ANWIL WŁOCŁAWEK – MIASTO SZKŁA KROSNO 104:76 (28:24, 20:12, 30:18, 26:22)
Legia mimo trafień Jakuba Karolaka nie umiała w pierwszej kwarcie zbudować przewagi, która dawała jakąkolwiek przewagę nad radomianami. W ekipie Hydrotrucka trafiali bowiem Carl Lindbom i Duda Sanadze. Dopiero w drugiej kwarcie stołeczny zespół minimalnie odskoczył rywalom. Po dwudziestu minutach gry Legia prowadziła 43:36. Po zmianie stron swoje kolejne trafienia zaliczali Keanu Pinder i Filipa Matczak co powiększało przewagę nawet do 12 punktów. Po 30 minutach było 72:59. Czwartą kwartę gospodarze rozpoczęli od serii 9:2 i już całkowicie kontrolowali sytuację na parkiecie. Ekipa trenera Roberta Witki nie zanotowała już żadnego ofensywnego zrywu. Na boisku pojawił się też debiutujący w tym sezonie Jorge Bilbao i powracający do Legii zarezem skrzydłowy rodem z Hiszpanii.
LEGIA WARSZAWA – HYDROTRUCK RADOM 94:72 (23:21, 20:15, 29:23, 22:13)