W weekend polscy koszykarze pokonali 83:73 Turcję, przegrali 69:82 z Niemcami, ulegli też 80:81 Łotwie. Z Niemiec nasi reprezentanci powinni wrócić z bilansem przeciwnym, 2-1. Oglądając każdy mecz notowałem sobie w notesiku spostrzeżenia. Oto część z nich.
– Mateusz Ponitka jest (mówiąc kolokwialnie) kotem, chłopak widzi wszystko. Pamiętam jego mecze w Gdyni, przed wyjazdem do Belgii. Bano się na niego stawiać, nie pozwalano mu kreować akcji. Dziś jest zupełnie innym zawodnikiem, z wyszlifowanym rzutem z dystansu, czy też po koźle. Umiejętność mijania zawodników i czucie piłki zdecydowanie przydadzą nam się na EuroBaskecie. Energia jaką wnosi do drużyny jest bezcenna.
– Jestem wręcz szczęśliwy, że trener Taylor tak nalegał na naturalizowanie AJ Slaughtera. Chłopak jest wielkim talentem, lecz oczywiście nie wystrzega się błędów. W ataku jest bezcennym zawodnikiem, lecz nie dostaje wolnej ręki. To jest naszym wielkim problemem. AJ jest świetnym strzelcem dystansowym, lecz nie rzuca za dużo. Zazwyczaj (tyczy to się naszych wszystkich rozgrywających) po przejściu połowy oddaje piłkę. Nie kreuje akcji, nie ustawia kolegów. Tak samo gra Koszarek, tak samo gra każdy polski rozgrywający! Jeśli Amerykanin jest naszym trenerem, zagrajmy po amerykańsku.
– Nie widzę Damiana Kuliga w pierwszej piątce. Jest bardzo dobrym koszykarzem, co udowadniał niejeden raz z Turowem Zgorzelec, lecz po prostu nie nadaje się na grę na „czwórce”, jako silny skrzydłowy. Rywale miotają nim jak chcą bo grają… small balla, grają to co grać powinniśmy my.
– Na „czwórce” widzę Olka Czyża. Dlaczego? Na parkiecie potrzeba zwinności i szybkiego doskakiwania. Czyż, jak nikt inny na pozycji 4/5 potrafi to zrealizować. Prócz tego jego energia, efektowna gra, jak i świetna obrona dają tej drużynie to, czego ona potrzebuje. Olek bardzo dobrze wygląda na parkiecie z Marcinem Gortatem, wykorzystajmy to.
– Łotwę ogralibyśmy wczoraj bez większego problemu, gdyby na parkiecie przebywał Karol Gruszecki. Zaryzykuję stwierdzenie, że zmagający się z drobnym urazem nowy nabytek mistrza Polski jest najlepszym obrońcą w naszej kadrze. Jest wysoki, silny, nie boi się grać twardo przeciwko wyższym i silniejszym. Do tego podszlifował rzuty z dystansu, szczególnie rzuty za trzy – ZDROWIA GRUSZNIC! Wracaj do nas szybko i pokaż co potrafisz!
– Nie potrafimy grać z Gortatem. Gdy Marcin przebywa na parkiecie, nasi zawodnicy mają w głowie tylko jedno rozwiązanie – PODAĆ DO GORTATA. Nie, jednak nie wszyscy, nie AJ Slaughter. Dobre 70 % naszych akcji (jak nie więcej, nie jestem aż tak dobry z matmy) przechodzi przez podkoszowego Washington Wizards. Jest to wielki błąd! Czasami warto skorzystać z zasłony od Marcina, czy też po prostu nie podać mu. Obrońcy i tak będą skupieni głównie na nim, co najmniej dwóch. Wystarczy przyspieszyć i wykorzystamy Polish Hammera w inny sposób.
– Pasywność przy zbiórkach w wykonaniu naszego jedynaka z NBA nie powinna mieć miejsca. W trakcie turnieju w Hamburgu zebrał UWAGA 3 piłki w ofensywie! W związku z tym, że zagrał w dwóch meczach daje to średnią 1,5 ofensywnej zbiórki na mecz. Sorry, ale zawodnik występujący na co dzień w najlepszej lidze świata jako starter powinien miażdżyć pod koszem europejskich rywali.
– Nie potrafimy bronić zasłon, zero komunikacji pomiędzy zawodnikami. Zasłony rywali, zarówno te pick & rollowe, jak i te bez piłki niszczą naszą defensywę. Właśnie dzięki temu Łotysze pokonali nas dwukrotnie, wcale nie byli lepsi. Po prostu stwarzali masę wolnego miejsca dla zawodników na obwodzie.
– Wciąż tracimy za dużo piłek. W meczu z Niemcami gubiliśmy piłkę w najważniejszych momentach, przez głupie, BANALNE błędy. Czasami zdaje mi się, że cała drużyna nie nadążą za szybko (i mądrze) myślącym Mateuszem Ponitką.
– Z niektórych zawodników musi zejść presja, mam teraz na myśli głównie Przemka Karnowskiego. Podkoszowy Gonzagi jest chaotyczny w ataku, zamiast kończyć akcje w typowy dla siebie sposób (wsadem), kończył je rzucając od tablicy – zazwyczaj niecelnie. Twierdzę, że jest cieniem samego siebie, ale tylko w ofensywie. Pod naszym kosze m nie daje rywalom zebrać piłki, przepycha zawodników (na papierze) lepszych od siebie.
– Zdawało mi się, że z formy wypadł nam Adam Waczyński. Byłem jednak w błędzie, co pokazał nam reprezentant Polski meczem z Łotwą. Jest zawsze tam, gdzie potrzebuje go drużyna, rzuci trójkę. Szkoda tego nietrafionego osobistego, ale cóż. W całym meczu trafił 7/8 rzutów wolnych, dlatego o ten jeden nie można mieć do niego pretensji.
– Grę naszej reprezentacji miał rozciągać Aaron Cel, jednak jak się okazuje – nie robi tego tak często, jak się od niego oczekuje (przynajmniej jak ja tego oczekuję). W ofensywie zdecydowanie za dużo siedzi pod koszem, zamiast uciec i rzucić z półdystansu – oj, to potrafi. Trzeba go częściej wykorzystywać.
– Szkoda, że naszą kadrę opuszcza Dardan Berisha. Rzucający obrońca zdecydowanie marnował się na rozegraniu. Jeśli trener Taylor potrzebował trzech rozgrywających, lepiej do domu byłoby odesłać Przemka Zamojskiego.
A na koniec, coś przyjemnego od Olka Czyża: