Studium przypadku, czyli w Ekstraklasie strzelać każdy może „Podsumowanie 22. kolejki”

16 lut 2016, 16:54

Każdy kiedyś po raz pierwszy jadł krewetki, leciał samolotem, był nad morzem, a ja pierwszy raz mogę napisać własny felieton. Felieton to może zbyt duże słowo, bo mam nadzieję, że drogi czytelniku wybaczysz mi mało górnolotny język, lapsusy językowe, czy inne pomyłki. Nie jest to zamierzone, jednak bądźmy szczerzy- jestem takim samym człowiekiem jak Wy. Takim samym kibicem, który irytuje się na porażki czy ekscytuje zwycięstwami. Kilka słów o mnie. Mam na imię Michał, studiuję, pracuję, mam żonę i miłość do piłki nożnej. Zwłaszcza naszej- polskiej.

Od okresu przedświątecznego wyczekiwałem 12 lutego. W tamtym czasie czułem, że nie tylko piłkarze mają przerwę, ale również ja odnosiłem wrażenie, że weekend bez dawki polskiej piłki to weekend stracony. Jednak wytrzymali wszyscy kibice, to wytrzymałem też i ja! Oto 12 lutego w piątek o godz. 18:00 wszystko zaczęło nabierać innych barw…

Ruch Chorzów- Zagłębie Lubin Ci oto wybrańcy PZPN-u rozpoczęli 22. kolejkę i nie zawiedli oczekiwań. Zagrali na typowe „zero z przodu”. Obie nazwy drużyn nie wzbudzają specjalnych emocji i taki był ten mecz. Bez porywających sytuacji, bez goli, ogólnie czuć było po nim niedosyt. Może delikatnie przeważało Zagłębie, jednak ciężko nazwać to jakąś wielką przewagą. W Ruchu Surma z Iwańskim grali słabiutko, Zagłębie dobrze grało skrzydłami to i częściej zatrudniany do roboty był Putnocky. Długimi momentami wiało nudą. 0:0

Śląsk Wrocław- Wisła Kraków Po niemrawym pierwszym spotkaniu, gdzie nawet nie można było parsknąć śmiechem z powodu jakiegoś kiksu, to piłkarze z Wrocławia i Krakowa zadbali o to by kibicom na stadionie i przed telewizorami się nie nudziło i zafundowali nam „babola”. Poza pierwszym golem w tym roku strzelonym przez Tomasza Hołotę po kuriozalnej główce Macieja Sadloka (owy babol), nie widzieliśmy dobrego futbolu ani u jednych, ani u drugich. Meczem rządził przypadek, nawet bramka była przypadkowa, bo Hołota do wirtuozów nie należy i tylko szczęśliwy splot okoliczności pozwolił mu unieść ręce w geście triumfu. 1:0

Górnik Łęczna- Piast Gliwice Chyba największa niespodzianka tej kolejki. Choć z przebiegu meczu niech gliwiczanie się cieszą, że nie przegrali, a obrońcy powinni zaprosić Szmatułę na piwo, bo wybronił im mecz. Kiedy defensorzy Piasta liczyli kibiców na trybunach, Grzegorz Bonin wykorzystywał sytuację i straszył bramkarza Piastunek, jednak ten pozostawał niepokonany. Piast dalej na wakacjach, natomiast Górnik przy większej skuteczności nie powinien mieć problemów z utrzymaniem. 0:0

Cracovia Kraków- Górnik Zabrze Wszyscy, którzy naocznie widzieli ten mecz muszą niezwłocznie udać się do prokuratury. Dlaczego? Niestety byliśmy świadkami gwałtu. Gwałtu piłkarskiego. Wszyscy, co liczyli, że zabrzanie po beznadziejnej jesieni teraz będą dzielić i rządzić, grubo się pomylili. Pierwsza połowa załatwiła sprawę, a dokładniej pierwsze pół godziny. Cracovia cały mecz grała na pełne… mocy 😉 Górnik został bestialsko sprowadzony na ziemię, a Derby Śląska tuż tuż. Najlepsze jednak było jak trener Cracovii, pan Jacek Zieliński stwierdził, że jego zespół nie jest jeszcze gotowy na ligę. Także tego. 3:0

Lechia Gdańsk- Podbeskidzie Bielsko Biała Górale są zespołem dość przeciętnym. Gdy grają w „9” to są poniżej poziomu przeciętności. Tak samo było i w meczu z Lechią. Łomot, łomot i jeszcze raz łomot. Oglądając mecze naszej ligi rzadko mamy okazję oglądać wyniki 5:0, jednak Podbeskidzie ma już taki rytuał, że czasami lubi masaochistyczne zagrywki i zbiera cięgi. Tym razem Kato stwierdził, że nie warto się przemęczać, bowiem rywale szybcy i nieuchwytni. Więc zamiast poprosić o zmianę to wycinał po drodze kogo napotkał i szczęśliwy zszedł pod prysznic. Sokołowski też niepotrzebnie ujrzał jedną z kartek, ale on w przeciwieństwie do Azjaty kartki dostał za walkę a nie z powodu „widzimisie”. Niestety Podbeskidzie to nie Barcelona i w „9” dali rywalowi okazję do chłosty. 5:0

Lech Poznań- Termalica Bruk Bet Nieciecza Nie było co prawda tak łatwo Lechowi, jak wskazuje na to wynik, ale przy stanie 2:2 chyba nie było kibica, który był przekonany, że Słoniki dowiozą ten remis do końca. Nie ta klasa zespołu z Niecieczy, a Lech wcale nie musi płakać po odejściu Hamalainena, bo dziś bardzo udanie zastąpił go Karol Linetty, który zaliczył 3 asysty przy trafieniach kolegów. 5:2

Legia Warszawa- Jagiellonia Białystok Oj Czerczesow przegonił zimą Legionistów. Było to widać, bowiem na boisko wyszły rządne krwi psy spuszczone z łańcucha. Jagiellonia nie bardzo widziała co się dzieje i gdzie uciekać, bo jak nie piłkarze Wojskowych to dookoła jeszcze fanatyczni kibice w ponad 25 tys. głów. Nie mogło skończyć się inaczej jak zlaniem przyjezdnych. 4:0

Pogoń Szczecin- Korona Kielce Jak widać super atmosfera w szatni, dewiza „jeden za wszyskich…”, dzikie okrzyki wojenne nie potrafią zakamuflować piłkarskich braków. Bo jak inaczej wyjaśnić prowadzenie 2:0 do przerwy, a potem porażkę 2:3. Pogoń nie grała nieziemsko tylko bardzo poprawnie i to wystarczyło na chyba przecenianą w oczach niektórych Koronę Kielce. 3:2

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA