W drugim półfinale Pucharu Polski koszykarzy zmierzyły się drużyny MKS Dąbrowa Górnicza i Arki Gdynia. Faworyzowana Arka długo męczyła się grającą w ośmiu zawodników kolejny mecz ekipą trenera Jacka Winnickiego.
Mecz zaczął się od prowadzenia Arki 7:0 w czwartej minucie. Długo ekipa MKS nie mogła się wstrzelić. Dopiero prawie po pięciu minutach trójkę dla dąbrowian trafił Mateusz Zdębski. I dzięki temu się ruszyło. W siódmej minucie MKS prowadził 7:9. Dalsze minuty to gra kosz za kosz. Tylko przez gdynianie prowadzili trzema oczkami.
Początek drugie kwarty to szukanie przez obie drużyny swoich pozycji do rzutów. Trochę lepiej wychodziło to zawodnikom trenera Jacka Winnickiego. MKS prowadził 22:17, a kilka chwil później nawet 28:19. Zasługa w tym czterem celnym trójkom w pięć minut drugiej kwarty. Gdynianie zatrzymali się sami w zdobywaniu punktów. Ekipa ze Śląska wykorzystywała swoje szanse oraz niską skuteczność Arki. Efektem było prowadzenie dwucyfrowe dla MKS-u. W gdyńskiej ekipie brakowało zaangażowania i punktów Jamesa Florenca oraz Marcusa Ginyarda. Jeszcze przed przerwą przypomniał o sobie dwoma trójkami Jakub Garbacz.
Po zmianie stron, przez pierwsze minuty to gra kosz za kosz. Różnica na korzyść MKS-u oscylowała w przedziale siedmiu do dziesięciu oczek. Gra na dwóch bardziej mobilnych skrzydłowych w przypadku Dąbrowy miało niezłe skutki nawet jak na boisku w Arce był mierzący 217 cm Łapeta. Krótkie epizody nie wiele wnoszące zaliczał Upshaw. Trener Frasunkiewicz kolejny raz w spotkaniu obniżył skład. Najwyższym zawodnikiem był Darek Wyka. W połowie trzeciej kwarty zaczęło to przynosić efekty. Pomogło na pewno to, że drugi mecz dzień po dniu MKS rozgrywa swoje zawody w ósemkę. Zresztą Arka też przystąpiła do turnieju finałowego bez m.in. Bostica i Dylewicza. Na niespełna cztery minuty do końca było 46:44 dla Dąbrowy. Arka na ponad minutę do końca trzeciej kwarty wyszła na prowadzenie, ale dwie trójki Mathieu Wojciechowskiego dały jeszcze trzypunktową zaliczkę MKS-owi przed ostatnią kwartą.
Jeszcze na początku czwartej kwarty MKS prowadził 56:51, ale długo tym prowadzeniem się nie nacieszyli zawodnicy ekipy trenera Winnickiego. Po efektowym zagraniu Florenca do Łapety gdynianie prowadzili. Było widać jak zawodnicy Dąbrowy opadają z sił. To właśnie im zaczęły się częściej zdarzać nie celne rzuty. W odpowiedzi kolejne trafienia zza łuku zaliczył Garbacz i Arka prowadziła nawet pięcioma oczkami na niespełna cztery minuty do końca. W ekipie MKS nie było długie momenty widać kogoś kto by pociągnął wynik. Do czasu… Adris DeLeon trafił w końcówce pięć punktów, dwa dorzucił Kobel. W odpowiedzi gdynianie zdobyli jeszcze dwa, ale na niespełna trzy sekundy do końca trójkę trafił znowu De Leon i było tylko 79:78 dla Arki. Na dwie sekundy do końca wolne trafia Dulkys. Jeszcze na dogrywkę za trzy rzucał De Leon. Niestety nie celnie.
MKS DĄBROWA GÓRNICZA – ARKA GDYNIA 78:81 (16:15, 18:12, 20:24, 24:30)