MKS Dąbrowa Górnicza kontynuuje swój zwycięski marsz. Dzisiaj udało im się pokonać Śląsk Wrocław 76-61, a najlepszymi zawodnikami na parkiecie byli Drago Pasalić i Eric Williams.
Spotkanie podobnie jak tydzień temu rozpoczęli gracze MKS-u. Tym razem doskonale funkcjonującym fragmentem w grze gospodarzy były rzuty za trzy. Przy pierwszej przerwie na żądanie wziętej przez Śląsk Wrocław w 3 minucie gry wynik brzmiał 11:4. MKS trafiał w tym czasie zza łuku trzykrotnie – dwa razy Piotr Pamuła i raz Drago Pasalić. Goście potrafili w tym czasie odpowiedzieć tylko z linii rzutów osobistych. Po wspomnianej przerwie przewaga MKS-u wciąż rosła. Pod koniec pierwszej części spotkania skuteczność gospodarzy za trzy wynosiła 100% (6/6) natomiast ekipa z Wrocławia w tym aspekcie trafiała 14% rzutów (1/7). Doskonały początek spotkania zaliczył Drago Pasalić, który zdobył 12 punktów. Mimo wysokiego prowadzenia i dobrej gry, trener Drażen Anzulović miał w przerwach wiele do powiedzenia swoim zawodnikom.
Druga kwarta rozpoczęła się od genialnej serii punktowej graczy z Dąbrowy Górniczej. Szybko zdobyli 9 punktów, a ich przewaga wyniosła 19 oczek. Swoją przewagę cech fizycznych wykorzystywał Eric Williams, który bez problemowo przepychał się w pomalowanym. Zaliczył na przestrzeni całego spotkania kilka wsadów, ale szczególnie ten z II kwarty po asyście Patryka Wieczorka jest godny uwagi. Jednak nie wszystko toczyło się po myśli MKS-u. W pierwszej połowie mieli oni kłopoty za faulami. Gracze Śląska Wrocław na linii rzutów osobistych stawali 16 razy.
W przerwie spotkania doszło do standardowej zabawy dla kibiców – rzuty z połowy. Jeden z uczestników odczarował kosz w Dąbrowie i udało mu się wygrać konkurs.
Trzecia kwarta, a szczególnie jej pierwsze fragmenty stały pod znakiem kończenia akcji z góry. Ponownie w strefie 3 sekund drużyny Śląska wsady mimo obrony przeciwników wykonywał Eric Williams, a z drugiej strony parkietu odpowiadał mu Witalij Kowalenko, który w ten sam sposób kończył wejścia pod kosz z obwodu. Im bliżej końca tej kwarty, tym mniejszą przewagę mieli goście. Gdy do końca kwarty pozostało 4:22 minuty wynik wynosił 52-46, a w pewnym momencie tej kwarty strata przyjezdnych została zmniejszona do jedynie 2 punktów. Stało się to wszystko głównie dzięki dwóm czynnikom: prostym błędom i stratom gospodarzy oraz celnym trójkom gości. Nie byłoby ich jednak, gdyby nie genialne rozgrywanie piłki i szybki jej ruch po obwodzie.
Ostatnia ćwiartka spotkania zapowiadała się niezwykle ekscytująco, ponieważ przewaga MKS-u wynosiła tylko 8 punktów, a gracze Śląska byli w gazie. Rzeczywistość zweryfikowała jednak wszystko dość brutalnie dla wrocławskiej drużyny. Śląsk nie był w stanie przeciwstawić się w pomalowanym Williamsowi i Pasaliciowi. Obydwaj zawodnicy bez większych kłopotów pokazywali szeroki wachlarz rzutów często wykorzystując nadarzające się okazje ‘mismatch’. Szczególnie w tej kwarcie widoczny był spory kłopot z grą Dominika Mavry. Oprócz błędów w defensywnym ustawieniu miał kłopoty ze zdobywaniem punktów. Miał ich zaledwie 2, przy 17% skuteczności.
Pomimo zwycięstwa, a wobec innych wyników dzisiejszego wieczoru dalszej szansy na fazę play-off drużyna z Dąbrowy Górniczej nie może być w 100% szczęśliwa. Gdy zegar odmierzał już ostatnie sekundy Rashaun Broadus spokojnie kozłował i czekał do końca spotkania. Został on jednak mocno podwojony przez dwóch graczy Śląska (Maksyma i Norberta Kulonów) i wypadł z piłką poza boisku. Zirytowany takim zachowaniem rywali z Wrocławia Broadus rzucił piłkę w stronę rywala i zaczął się z nim szarpać za co został odesłany na ławkę i zdyskwalifikowany na następne spotkanie. Bez swego czołowego rozgrywającego MKS może mieć większe kłopoty w starciu z drużyną King Wilki Morskie Szczecin.
MKS Dąbrowa Górnicza 76:61 WKS Śląsk Wrocław (26-14, 18-20, 16-18, 16-9)
MKS Dąbrowa Górnicza: Pasalić 22, Williams 18, Pamuła 13, Broadus 11, Dziemba 8, Mavra 2, Szymański 2, Zmarlak 0, Szczypiński 0
WKS Śląsk Wrocław: Ikovlev 15, Kowalenko 14, Jankowski 13, Jarmakowicz 6, Chanas 4, Krakowczyk 4, N. Kulon 3, Pruefer 2, Han 0, Jakubiak 0, M. Kulon 0
Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:
Trener Śląska Wrocław (Emil Rajković): Chcemy na pewno pogratulować Dąbrowie. Zasłużenie wygrali co udało im się głównie dzięki bardzo dobrej skuteczności za trzy, w szczególności w pierwszej kwarcie. Dodatkowo dołożyli do tego zbiórki ofensywne, ponieważ my nie dysponujemy typową 5, a najwyższy jest Jarmakowicz, czyli zawodnik na pozycje 4/5. Do końca sezonu będziemy grać obecnym składem, więc młodzi gracze będą mogli się rozwijać.
Norbert Kulon: Niewątpliwie MKS był lepszy. Pokonali nas na tablicach, głównie w ofensywie. Staraliśmy się jak mogliśmy, doszliśmy przeciwników do dwóch punktów, ale zabrakło nam pod koniec sił i determinacji, by wygrać ten mecz.
O sytuacji z Rashaunem mogę jedynie powiedzieć, że nauczeni jesteśmy z bratem by zawsze grać do końca, więc dość mocno go podwoiliśmy. Nic większego tam się nie stało
Trener MKS-u (Drażen Anzulović): Gratuluję mojemu zespołowi, moim zawodnikom. Będę chciał powiedzieć o dwóch częściach tego spotkania. Pierwsza była dobra, bardzo szybko zyskaliśmy prowadzenie, po czym straciliśmy koncentrację i nagle przestaliśmy bronić. Nasza obrona się posypała, mieliśmy kłopoty z rotacją, głównie przez kontuzje. Drugą połowę zaczęliśmy nerwowo. Graliśmy zbyt statycznie w ataku i rywali dogonili nas do dwóch punktów, ale cieszę się, ponieważ pokazaliśmy wolę walki i po ponownym złapaniu rytmu udało się zwyciężyć.
Co do zawodników kontuzjowanych, to Dower odbył kontrolę medyczną i jest wszystko dobrze, ale potrzebuje jeszcze dwóch tygodni rehabilitacji zanim w pełni wróci do treningów. Zabiegu natomiast będzie wymagał Przemysław Szymański, ale najprawdopodobniej nastąpi to po sezonie.
Eric Williams: Zaczęliśmy z duża energią i bardzo zespołowo. W drugiej połowie zwolniliśmy, ale wykorzystywaliśmy swoje sytuacje. Graliśmy dobrą koszykówkę jako drużyna.