Koszykarze MKS-u Dąbrowa Górnicza w domowym meczu ze Startem Lublin tak naprawdę wystartowali dopiero po przerwie. Ale gdy już wrzucili piąty bieg, przeciwnikom pozostało tylko oglądać ich plecy. Przyśpieszenie i trzecia kwarta wygrana 28:7 doprowadziły do pewnego zwycięstwa w całym spotkaniu 71:49.
Po początkowej przewadze faworyzowanego MKS-u, goście wyrównali obraz gry. Po stronie gospodarzy aktywni byli szczególnie Mateusz Dziemba, Rashaun Broadus i Drago Pasalić. Ich przeciwwagę stanowili Marcin Salamonik, Jarosław Trojan i Marko Popović, a układ sił przełożył się na dwupunktowe prowadzenie przyjezdnych (19:21).
Jan Grzeliński i Marcin Salamonik nawet powiększyli przewagę Startu do sześciu oczek (19:25), lecz później do pracy wzięli się dąbrowianie – zwłaszcza Pasalić dziurawił kosz rywali, rzut zza łuku dołożył Marcin Piechowicz, ale po trafieniu trzypunktowym Bartosza Ciechocińskiego do przerwy lepsi byli goście (29:33).
W trzeciej kwarcie MKS w końcu nie tylko wystartował, ale i porządnie „odpalił”. M.in. trójka Mateusza Dziemby, rajdy Rashauna Broadusa i soczysty wsad Erica Williamsa – lecz także przede wszystkim zespołowa gra – sprawiły, że miejscowi pozostawili lublinian daleko w tyle, praktycznie rozstrzygając losy spotkania dzięki odsłonie wygranej aż 28:7 (56:41).
Ostatnia część meczu była już formalnością, MKS spokojnie dowiózł do końca korzystny rezultat – a nawet postawił jeszcze kropkę nad i – wracając na zwycięską ścieżkę we własnej hali.
Damian Juszczyk
MKS Dąbrowa Górnicza – Start Lublin 71:49 (19:21, 10:12, 27:8, 15:8)
MKS: Pasalić 18, Broadus 14, Williams 11, Dziemba 9, Dłoniak 6, Szymański 6, Pamuła 4, Piechowicz 3, Zieliński 0.
Start: Salamonik 16, Trojan 11, Kellogg 6, Popović 4, Ciechociński 3, Jeftić 3, Grzeliński 2, Małecki 2, Poole 2, Czujkowski 0.