Było jak w koszykarskim ringu! MKS Dąbrowa Górnicza do końca „bił się” z Polfarmexem Kutno o zwycięstwo we własnej hali. Ostatnie sekundy wśród olbrzymich emocji zadecydowały o triumfie gości, ale nie był to nokaut, a raczej wygrana na punkty (76:86).
Od początku energii w Hali Centrum było mnóstwo! Obie drużyny aż rwały się do walki, zdając sobie sprawę, że w końcowym rozrachunku może to być jeden z meczów kluczowych dla losów awansu do fazy play-off. I MKS to pokazał. Trójka Sama Dowera, rajd Mateusza Dziemby, pierwsze punkty w barwach dąbrowskiej ekipy Drago Pasalicia i gospodarze uciekli na 9:2. Później jednak gra się wyrównała, bo goście nie zamierzali odpuszczać. Ale finisz należał do MKS-u. 2+1 Dowera i pierwsze domowe trafienie (i to za trzy) Dominika Mavry wystarczyły, by wypracować niewielką przewagę (23:17).
W drugiej odsłonie Polfarmex był trudny do zatrzymania. Jak nie punkty spod kosza, to trójki. Jeśli nie trójki to z kolei oczka z rzutów wolnych. Akcja za akcję, kosz za kosz. Walki nie brakowało, lecz MKS z trudem przebijał się przez obronę przyjezdnych. Ci ostatni grali zespołowo i próbowali odskoczyć, ale nawet gdy nie szło, zwłaszcza Drago Pasalić i Rashaun Broadus pilnowali wyniku. Na ostatniej prostej wśród gości uaktywnili się szczególnie Michael Fraser i Kevin Johnson, co dało Polfarmexowi symboliczne prowadzenie przed przerwą (40:43).
Po powrocie na parkiet i obiecującym starcie (48:43), rzutem zza łuku odpowiedział Jarosław Zyskowski. To właśnie ten zawodnik sprawiał MKS-owi największe problemy, choć najefektowniej prezentował się Kevin Johnson. Po dąbrowskiej stronie, wbrew wszelkim przeciwnościom, grę ciągnął Rashaun Broadus. W wysiłkach nie ustawał też Drago Pasalić. Przed czwartą kwartą MKS miał o odrobienia cztery oczka (58:62).
Bartłomiej Wołoszyn pomógł Polfarmexowi odskoczyć na dziesięć punktów po zaledwie kilkudziesięciu sekundach (58:68), a chwilę później po trójce tego gracza już na jedenaście (60:71). To jednak miał być… dopiero początek emocji. Do pracy wziął się niezniszczalny Rashaun Broadus, który krok po kroku zmniejszał straty. A gdy za trzy trafił Dominik Mavra, gospodarze tracili tylko 3 oczka (76:79) na 1:05 przed końcem spotkania.
I kiedy wydawało się, że zwycięstwo jest w zasięgu MKS-u, po jednej z kontrowersyjnych decyzji nad nerwami nie zapanował trener Drażen Anzulović, który został zdyskwalifikowany za wejście na boisko. W tych okolicznościach Bartłomiej Wołoszyn trafił dwa z trzech rzutów wolnych i Polfarmex mógł spokojnie dograć mecz. Ambicja dąbrowian nie wystarczyła, po porażce 76:86 dwa punkty pojechały do Kutna.
źródło: Damian Juszczyk