Spotkania o trzecie miejsce przez większość są zawsze uznawane jako mecze na otarcie łez. Przy okazji starcia Anwilu z Energą można powiedzieć tak samo, ale o brak emocji martwić się nie powinniśmy. Przez ostatnie dwa lata zawsze mieliśmy trzy spotkania i tym razem liczymy na to samo.
Anwil Włocławek
W trakcie spotkań półfinałowych drużyna Anwilu przeszła drogę z nieba do piekła. Po zwycięstwie pierwszego spotkania, wielu kibiców i ekspertów widziało włocławian w finale. Zyskali przecież przewagę własnego parkietu, a na nim nie zwykli przegrywać. Stało się jednak zupełnie inaczej. Można powiedzieć, że to spotkanie to był taki typowy falstart. W każdym następnym przewaga Rosy była coraz bardziej widoczna. Własna hala również nie pomogła. Po całym sezonie bez porażki na tym obiekcie, teraz coś się zmieniło. Co prawda Rosa zagrała fenomenalnie, ale nie ma co ukrywać. Widzieliśmy inny Anwil niż w sezonie zasadniczym, czy w meczach z Wilkami Morskimi. Posypała się przede wszystkim obrona. Dotychczas największy atut „Rottweilerów” był przez graczy Rosy znakomicie wyeliminowany. Nie chcę tutaj jednak tylko krytykować Anwilu, ponieważ trzeba pamiętać też o jednym: gra się tak, jak pozwala rywal. Mimo nie najlepszej gry, były przecież pozytywy. W półfinałowych meczach doskonale spisał się Robert Tomaszek. Środkowy drużyny Anwilu dwukrotnie zaliczył double-double, a raz do tego wyczynu zabrakło mu jednego punktu. Tomaszek był przede wszystkim liderem w zbiórkach ofensywnych i pozwalał swojej drużynie na zdobywanie punktów z ponowienia. Największym kłopotem włocławian wydają się jednak kontuzje. Po trzecim półfinale kontuzję, która wyklucza do końca sezonu, złapał Robert Skibniewski. Dodatkowo z urazem zmaga się Michał Chyliński oraz Bartosz Diduszko. Tego drugiego widzieliśmy na parkiecie w spotkaniach z Rosą Radom, ale była to decyzja zawodnika, ponieważ klubowi lekarze stwierdzili, że Diduszko w tym sezonie grać już nie powinien.
Energa Czarni Słupsk
Stelmet okazał się dla Energi zbyt silnym rywalem i słupszczanie nie zdołali ani razu zwyciężyć. Nie można jednak powiedzieć, by grali bardzo słabo. Trafili po prostu na zdecydowanie silniejszego rywala, z którym nie byli sobie w stanie poradzić. Taktyka słupszczan była bardzo prosta do zauważenia i zdecydowana większość akcji była przeprowadzana tak samo. Jerel Blassingame wjeżdżał w strefę podkoszową i odgrywał do niepilnowanych graczy na obwodzie, którzy próbowali szczęścia w rzutach za trzy. Stąd też prowadzenie Energi w drużynowej statystyce oddanych rzutów zza łuku. Było ich 31.7, a wpadło 34.7% tych prób. Jednak o dziwo to nie lider i dyrygent gry, czyli Jerel Blassingame, był najlepszym graczem Czarnych w spotkaniach półfinałowych. Co prawda nie schodził poniżej pewnego poziomu, ale w każdym spotkaniu (mimo, że na parkiecie był najaktywniejszy i najbardziej widoczny), w pomeczowych statystykach był ktoś lepszy od niego. Wyróżniał się głównie Demonte Harper i Justin Jackson. Dla tego pierwszego szczególne znaczenie miało ostatnie starcie w Słupsku. Na mecz przyjechał przyjaciel Harpera z czasów uczelnianych, gwiazda NBA Kenneth Faried. W trakcie spotkań z Anwilem Blassingame może ponownie wyróżniającą się postacią. Łączyński nie jest tak silnym defensorem jak Koszarek, czy Bost. Jeżeli uda się jeszcze zatrzymać Davida Jelinka na zdobyciu maksymalnie 10 punktów, Anwil wcale nie musi być faworytem. Uważam nawet, że jest to kolejna para w tegorocznych playoffach, w której faworyta po prostu nie ma.
Przewidywane piątki
Rozgrywający: Kamil Łączyński vs Jerel Blassingame
Rzucający: David Jelinek vs Demonte Harper
Niski Skrzydłowy: Danilo Andjusić vs Łukasz Seweryn
Silny Skrzydłowy: Piotr Stelmach vs Grzegorz Surmacz
Środkowy: Kervin Bristol vs Cheikh Mbodj
W tym sezonie w spotkaniach ligowych
Energa Czarni Słupsk 77:71 Anwil Włocławek
Anwil Włocławek 91:83 Energa Czarni Słupsk
Nic dziwnego, że w sezonie zasadniczym był remis 1:1, a drużyny wygrywały u siebie. Do półfinałów były to przecież ekipy, do których strach było przyjeżdżać. Jednak tak jak napisałem. Było to do półfinałów. W minionej rundzie Energa jak i Anwil przegrały u siebie spotkania (słupszczanie jedno, a włocławianie dwa) i wydaje się, że czar własnego obiektu został już zdjęty. Wiem, że to nie była duża ilość meczów, ale pokazują one, że przewaga własnej hali w tej rywalizacji nie musi być kluczowa. Kluczowy natomiast może być David Jelinek. W jednym i drugim spotkaniu, był on najlepszym zawodnikiem na parkiecie zdobywając odpowiednio 21 punktów (skuteczność 53.8%) i 25 punktów (64.3%). W meczu w Słupsku zabrakło mu jednak odpowiedniej pomocy od reszty graczy, a w spotkaniu we Włocławku tym dopełnieniem był Bartosz Diduszko. To powoduje, że nie wiadomo jak teraz będzie Anwil wyglądał, ponieważ Diduszko ma uraz i nie wiadomo czy w ogóle zagra, a jeśli się to stanie, to w jakiej formie będzie. Patrząc na te dwa spotkania, w Energi największym zagrożeniem dla „Rottweilerów” może być Folarin Campbell. Anwil nie ma dla niego dobrej odpowiedzi na swej ławce, co powoduje, że Amerykanin może szaleć na parkiecie. Kluczowe dla końcowego rozrachunku będzie jednak wygranie walki w pomalowanym. Jeśli Justin Jackson i Cheikh Mbodj zatrzymają pod koszem rozpędzonego Roberta Tomaszka, szanse Energi mocno podskoczą. To jednak łatwe nie będzie. Tomaszek preferuje silną i fizyczną grę, czyli taką, której dwaj wysocy ze Słupska nie lubią. Inna ważne rywalizacja? David Jelinek vs Demonte Harper. Dla Czecha to może być idealne zwieńczenie sezonu, ponieważ Harper nie jest znany z silnej defensywy, a już na pewno nie z tak dobrej, jak ta w wykonaniu Michała Sokołowskiego.
Typ redakcji
Anwil Włocławek 1-2 Energa Czarni Słupsk
Plan gier
mecz 1: Anwil Włocławek – Energa Czarni Słupsk, niedziela, 29 maja, godz. 18.00
mecz 2: Energa Czarni Słupsk – Anwil Włocławek, środa, 1 czerwca, godz. 18.15
ew. mecz 3: Anwil Włocławek – Energa Czarni Słupsk, sobota, 4 czerwca, godz. 18.00
Top 5 akcji w akcjach tych drużyn w tym sezonie
5. David Jelinek
4. Anwil Włocławek – cała drużyna
3. David Jelinek
2. Kamil Łączyński & Kervin Bristol
1. Jerel Blassingame & Cheikh Mbodj