Sezon żużlowy zbliża się wielkimi krokami, dlatego chcielibyśmy Państwu przybliżyć najgłośniejsze i najbardziej ryzykowne transfery według naszego portalu. Wielu z nas zastanawia się jak spiszą się poszczególni zawodnicy. Właśnie dlatego postanowiliśmy wyjść z inicjatywą i przedstawić ich szanse na podstawie statystyk jak i naszych przypuszczeń.
Przez najbliższe dwa tygodnie przedstawimy pięć najgłośniejszych, ale również pięć najbardziej ryzykownych transferów PGE Ekstraligi. Naszą zabawę rozpoczniemy od zawodnika podziwianego przez wielu sympatyków czarnego sportu, Petera Kildemanda. Postawa tego sympatycznego Duńczyka budzi jednak wiele kontrowersji. Niejednokrotnie był on oskarżany o zbyt agresywny styl jazdy. Nie da się ukryć, że jest typem walczaka, który nie składa broni do końca.
Szansę startów w najwyższej klasie rozgrywek dostał w 2014 roku w wyniku podpisania kontraktu z Włókniarzem Częstochowa. Pozyskanie tego zawodnika budziło w częstochowskim środowisku wiele emocji, bowiem w pierwszoligowym Orle Łódź prezentował się fenomenalnie. Swój ekstraligowy debiut zdecydowanie może zaliczyć do udanych. Ze średnią 1,822 zajął 21 miejsce w rankingu zawodników najlepszej ligi światowej. W sporej ilości spotkań był jednym z liderów zespołu, a jego widowiskowa jazda cieszyła częstochowskich kibiców.
Po sezonie spędzonym w Częstochowie zdecydował się na starty w barwach Stali Rzeszów. W tamtejszym zespole prezentował się równie dobrze nadal pełniąc rolę lidera drużyny. Na żużlowych torach zdołał wykręcić średnią 2,000 na bieg , co dało mu 15 miejsce w ogólnej klasyfikacji. Pod tym względem był drugi w drużynie Żurawi, lepszy był jedynie trzykrotny Mistrz Świata, Greg Hancock. Pomyślnie również radził sobie w cyklu Grand Prix, zastępując kontuzjowanego Jarosława Hampela.
Jego tegoroczna przynależność klubowa stała pod znakiem zapytania. Wiadomo było jednak, że nie przedłuży kontraktu ze Stalą Rzeszów, gdyż tamtejsi działacze klubu zdecydowali się zrezygnować ze startów w najwyższej klasie rozgrywek ze względu na kłopoty finansowe. Ostatecznie swoje miejsce znalazł w drużynie Mistrza Polski, Unii Leszno. W sezonie 2014 leszczyński klub również żywo interesował się tym zawodnikiem, jednak wtedy zawodnik postawił na klub z Częstochowy.
Popularny “Pająk” na Smoczyku radził sobie do tej pory bardzo przyzwoicie. Jazda na tamtejszym owalu nie sprawiała mu problemów. Jeżdżąc dla częstochowskiego zespołu przeciwko Unii Leszno zdobył 9 punktów. Tyle samo udało mu się wywalczyć w poprzednim sezonie dla rzeszowskiej drużyny.
Pozyskanie Kildemanda przez Unię może być strzałem w dziesiątkę. Duńczyk prezentuje naprawdę wysoką postawę sportową i zakontraktowanie go jest niewątpliwie silnym wzmocnieniem formacji seniorskiej. Może zapewnić on pewną równowagę. Tym bardziej, że po przejściu w wiek seniora Piotra Pawlickiego leszczyński zespół nie będzie mógł zbytnio liczyć na swoich juniorów, bowiem dopiero zaczynają oni swoją przygodę w najlepszej lidze świata. W drużynie z Leszna również trzech zawodników będzie startowało w cyklu Grand Prix, między innymi właśnie Peter Kildemand. Posiadanie tylu zawodników w tych zawodach może przysporzyć dużo stresu leszczyńskim działaczom, gdyż wiadomo z czym się to wiąże.
Jak spisze się Peter Kildemand w Unii Leszno? Czy będzie jednym z liderów “Byków”? Odpowiedź na te pytania na pewno poznamy po zakończeniu sezonu.