Nieudanie rozpoczęła się przygoda Marcina Helda z największą organizacją MMA na świecie. Polak w swoim debiucie na gali UFC Fight Night 98 w Meksyku, przegrał przez decyzję sędziowską z Diego Sanchezem.
Walka rozpoczęła bardzo obiecująco, bowiem niespodziewanie Held odważnie radził w sójce i wywierał presję na rywalu, atakując kombinacjami ciosów. Meksykanin odpowiadał w większości kopnięciami, a pod koniec rundy dał się złapać w gilotynę, którą jednak efektownie zerwał:
There is just NO QUIT in @DiegoSanchezUFC!! #UFCMexico https://t.co/nbyUCbcPg7
— UFC (@ufc) November 6, 2016
Na początku drugiej odsłony pojedynku Polak postanowił spróbować pójść po obalenie i poszukać jakiejś techniki kończącej. Niestety ta próba mu się nie udała – Sanchez skutecznie się obronił, a co więcej sam znalazł się w pozycji dominującej w parterze, którą kontrolował aż do zakończenia rundy.
W ostatnim starciu widać było to wyraźne zmęczenie Helda, który po początkowej wymianie ciosów ponownie chciał przenieść walkę do parteru, jednak Meksykanin skutecznie się obronił. Po podniesieniu Tyszanin zaatakował serią podbródkowych, które widocznie naruszyły jego przeciwnika. Zamiast jednak próbować zakończyć walkę nokautem, ponownie poszedł po sprowadzenie, co okazało się błędem. Sanchez znalazł się ponownie z góry skąd obijał naszego rodaka łokciami na tułów.
Ostatecznie to przeważyło szalę zwycięstwa na jego korzyść, przez co sędziowie nie mieli problemów z podjęciem decyzji punktując: 30-27, 29-28, 29-28 na korzyść Meksykanina.
Nie udało się. Była dobra, ciężka walka, ale Marcin Held przegrywa z Diego Sanchezem na UFC Mexico. pic.twitter.com/LxPQ4pc68H
— przemek garczarczyk (@garnekmedia) November 6, 2016