W czwartej kolejce koszykarskiej I ligi mężczyzn rozgrywanej w środę, 17 października, beniaminek z dziką kartą czyli WKK Wrocław podejmowało u siebie wałbrzyski Górnik. Na trybunach wrocławskiej hali nie zabrakło również kibiców drużyny gości, dało się więc wyczuć atmosferę pierwszoligowych derbów Dolnego Śląska.
Po wywalczeniu piłki WKK rozpoczęło dwoma niecelnymi rzutki za trzy Jakuba Koelnera i Damiana Pielocha. Pierwsze punkty na parkiecie obejrzeliśmy dopiero po minucie i 45 sekundach, kiedy to wałbrzyskiej drużynie trójką prowadzenie zapewnił Glapiński. W pierwszej kwarcie akcje Górnika polegały na jak najszybszym umieszczeniu piłki w koszu, gra gospodarzy wydawała się bardziej przemyślana, którą wykańczał dobrze fruwający Malona. To po jego trafieniach i szarży Jędrzejewskiego wrocławianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Z drugiej strony swoje akcje wykorzystywał Krzywdziński. Po jego ostatnim trafionym rzucie znów obie drużyny przez prawie dwie minuty nie potrafiły zdobyć punktów. Ten dłuższy czas dopiero drugim celnym rzutem wolnym przerwał Jakub Patoka. Ciężko docenić którykolwiek z zespołów, ponieważ rywalizacja była bardzo wyrównana. Zwycięstwo w pierwszej kwarcie WKK dał jednak rzut Damiana Pielocha pół minuty przed jej końcem i na tablicy było 17-15 dla gospodarzy.
Pierwsze minuty drugiej części lepiej grał Górnik. Akcje wykończone celnymi rzutami Niedźwiedzkiego i Ratajczaka pozwoliły cieszyć się kibicom z Wałbrzycha z odrobienia straty i ponownego objęcia prowadzenia. Nie trwało ono zbyt długo, ponieważ goście zaczęli marnować swoje sytuacje. W taki sposób WKK nie dość, że wyszło na prowadzenie, to jeszcze zwiększyło przewagę do sześciu oczek. Stało się to dzięki dobrze grającemu Jędrzejewskiemu i trójce Ciechocińskiego. Utrzymanie różnicy nie było dla gospodarzy większym problemem, a nawet dzięki trójce Pielocha udało się ją minimalnie powiększyć. Po niej jednak koszykarze Górnika lepiej ustawiali się w defensywie, a WKK nie potrafiło wykonać jakiegokolwiek celnego rzutu. Skuteczne akcje wałbrzyszan spowodowały zminimalizowanie straty do jednego punktu. Pierwszą połowę celnym lay-upem zakończył Ciechociński i WKK schodziło na przerwę z prowadzeniem 32-29.
Trzecią odsłonę znów skuteczniej potrafili rozpocząć goście. Cztery punkty Wróbla na sam początek pozwoliły im ponownie wyjść na prowadzenie. Dwa punkty Jędrzejewskiego i trójka Koelnera przywrociły WKK czteropunktowe prowadzenie. Po krótkiej chwili Koelner zanotował na swoim koncie kolejny celny rzut za trzy. Drobne błędy w kryciu zupełnie nie przeszkadzały, ponieważ Górnik stał się na parkiecie kompletnie nieporadny. Gospodarze powiększali przewagę dosyć powoli, marnując sporo stuprocentowych sytuacji. Mimo to różnica głównie dzięki kolejnym punktom Koelnera wzrosła do aż trzynastu oczek. Stratę zdołali zmniejszyć Krzywdziński, Niedźwiedzki i Ratajczak. Kwartę zakończyła celna trójka Jakuba Koelnera, dająca wynik 54-45.
Po wejściu na ostatnie dziesięć minut nic się nie zmieniło. Górnik znów budował swoje akcje dosyć nieudolnie, a WKK nie potrafiło wykorzystywać swoich doskonałych sytuacji. Nawet loty Patoki niewiele wnosiły. Dopiero po dwóch minutach celnie dosyć długą podaniową akcję wykorzystał Malona. Goście odpowiedzieli trafieniami Dera i Wróbla. Punkty Ciechocińskiego i Jędrzejewskiego utrzymały jedenastopunktową przewagę, a zwiększyć ją pozwoliły dwa następne wyśmienite rzuty za trzy Jakuba Koelnera. Tym samym WKK prowadziło aż siedemnastoma oczkami. Dzięki genialnym powrotom do obrony Patoki gospodarze niewiele tracili. Trójka Dominika Rutkowskiego dała aż osiemnaście punktów różnicy. Taka przewaga nie utrzymała się jednak do końca. Goście zdołali ją zmniejszyć do piętnastu oczek. WKK zwyciężyło więc u siebie z Górnikiem Wałbrzych 75-60.