W trakcie świątecznej przerwy przypominamy najważniejsze wydarzenia w historii sportu. Trudno o lepszy wybór, niż prawdopodobnie najsłynniejsza walka bokserska w historii, znana jako „Rumble in the jungle”, zorganizowana w 1974 roku w afrykańskim Zairze.
Ali Bomaye!
„Ali bomaye!”, czyli „Ali zabij go!” , krzyczeli w języku lingala fani Muhammada Alego, którzy przeważali wśród 60-tysięcznej widowni. W stolicy ówczesnego Zairu, a dzisiejszej Demokratycznej Republiki Konga, 32-letni Ali mierzył się z Georgem Foremanem. Foreman, siedem lat młodszy od Alego, stoczył do tamtej pory 40 zawodowych walk. Żadnej nie przegrał i w Zairze bronił tytułu mistrza świata.
W świecie boksu wszyscy byli zgodni – od czasu walki Joe Louisa z Maxem Schmelingiem, ulubieńców odpowiednio Ameryki i nazistowskich Niemiec, nie było większego pojedynku.
Don King i jego pakt z dyktatorami – Mobutu Sese Seko i Kaddafim
Wrażenie robiły nie tylko postacie, które o czwartej rano miejscowego czasu miały pojawić się w ringu, ale również sama otoczka. Trudno bowiem o bardziej barwnych, choć niestety w złym tego słowa znaczeniu, organizatorów całego wydarzenia. Z jednej strony Don King. Wielki bokserski promotor, dla którego miało to być przełomowe wydarzenie w karierze.
Wcześniej czerpał zyski z nielegalnego kasyna, a w trakcie swojej podziemnej „kariery” zabił dwie osoby. Jedną strzałem w plecy, drugą poprzez pobicie (za dług wynoszący 600 dolarów). W więzieniu spędził jednak tylko 4 lata, a kiedy wyszedł, okazało się, że świetnie odnajduje się w bardzo specyficznym świecie zawodowego boksu, który przyciąga charyzmatyczne osobistości. Zaczął organizować walki.
Gdy czołowy pięściarz tamtych czasów, Joe Frazier, przegrał najpierw rewanż z Alim (wcześniej zadał mu pierwszą porażkę w karierze), a następnie z młodym mistrzem Georgem Foremanem, wiadomo było, że walka dwóch gigantów jest nieunikniona. Don King wyczuł jej ogromny potencjał marketingowy. Aby zachęcić obu pięściarzy, obiecał im gażę wysokości 5 milionów dolarów. Żaden sportowiec w tamtych czasach nawet nie marzył o takich pieniądzach. Średnie zarobki w lidze NBA wynosiły 100 000 dolarów za sezon. Tygodniówka najlepszych zawodników Premier League była równa około 300 funtów. Ani Alego, ani Foremana, nie trzeba było długo namawiać. Pozostał więc jeden problem – skąd wziąć pieniądze.
Nikt w USA nie chciał nawet słyszeć o płaceniu dwóm czarnoskórym pięściarzom takiej kwoty. Don King szukał więc poza kontynentem, nie patrząc na CV swoich sponsorów.
Okazało się, że pewien afrykański dyktator chciałby podreperować swój międzynarodowy wizerunek. Okazja do tego była idealna. Rządzący twardą ręką Mobutu Sese Seko, który w trakcie 30 lat władania Zairem uzbierał majątek wart 4 miliardy dolarów, głównie okradając własny kraj, zaprosił Kinga do siebie. Obaj uznali, że wydarzenie sportowe na taką skalę zmieni postrzeganie krwawego dyktatora na arenie międzynarodowej i ściągnie masę sponsorów. Panowie dobili targu, a do gaży pięściarzy dorzucił się inny dyktator, libijski Mu’ammar Kaddafi.
Tak oto po raz pierwszy w historii na afrykańskiej ziemi miało dojść do walki o mistrzostwo świata w boksie. Pierwotnie walka miała odbyć się 25 września 1974 roku, jednak tydzień przed planowanym terminem sparingpartner Foremana przypadkowo uderzył go łokciem i przeciął mu łuk brwiowy. Rana wymagała 11 szwów i walkę przełożono na 29 października (30 października czasu amerykańskiego).
Rumble in the jungle
Obaj pięściarze przybyli do Zairu kilka tygodni przed walką, aby zaaklimatyzować się do tropikalnych warunków. Nieograniczony dostęp mieli do nich Norman Mailer, pisarz, oraz Neil Leifer i Howard Bingham, fotografowie. Cała trójka napisała później 234-stronnicową książkę wspominającą całe wydarzenie – The Fight, niestety nie przetłumaczonej na język polski.
Charyzma Muhammada Alego oraz jego historia walki o prawa czarnych w USA sprawiły, że miejscowa ludność z miejsca go pokochała. Podczas porannych przebieżek towarzyszył mu tłum zafascynowanej nim młodzieży. Zairczycy utożsamiali się z Alim – sami ledwie 12 lat wcześniej uzyskali niepodległość od Belgów, którzy traktowali te ziemie ze szczególnym okrucieństwem. Foreman, wychodząc z samolotu w Kinszasie miał ze sobą dwa owczarki niemieckie. Te same psy towarzyszyły Belgom w czasie kolonizacji. Mistrz, w przeciwieństwie do Alego, był poważny i nie dbał o wizerunek. W swojej karierze nie przegrał żadnej walki i tak miało być tym razem – 29 października wychodził do ringu jako zdecydowany faworyt. Bukmacherzy typowali 4-1 na jego korzyść.
Przed walką miał miejsce 3-dniowy festiwal muzyczny z Jamesem Brownem w głównej roli. Nikt nie miał wątpliwości, że jesteśmy świadkami największego wydarzenia w historii tego sportu. Słynący z tanecznych ruchów w ringu Ali miał jednak powód do zmartwień. Od tropikalnego upału mata ringu zmiękła, co znacznie ograniczało jego możliwości. Później w wywiadzie przyznał, że walcząc w swoim tradycyjnym stylu, nie wytrzymałby kondycyjnie 15 zaplanowanych rund.
The Rumble in the Jungle (littéralement « La baston dans la jungle ») est un combat de boxe qui a opposé les Américains Mohamed Ali et George Foreman au Congo (RDC) en 1974 pour le titre de champion du monde poids lourds de boxe anglaise pic.twitter.com/2YOTTRaZUW
— Kamel Danil OUZERI (@KamelDanil) December 17, 2023
Tak powstała jego nowa technika, polegająca na opieraniu się o liny, także rozciągnięte od upału i unikaniu potężnych ciosów Foremana. W ten sposób to rywal, a nie Ali, męczył się szybciej. Ali zaprezentował tę technikę dopiero w drugiej rundzie. Wcześniej, tuż po rozpoczęciu walki, zaskoczył Foremana gradem ciosów. Publiczność szalała niczym w ekstazie, a mistrz był zaskoczony. W kolejnych rundach próbował znokautować Alego, jednak jego technika unikania ciosów i kontrowania lewym prostym pokrzyżowała mu wszystkie plany.
„Do siódmej rundy byłem przekonany, że to będzie po prostu kolejny rywal, którego znokautuję. Wtedy huknąłem go potwornym prawym na szczękę. „To wszystko co masz, George? Mówili mi, że potrafisz bić tak mocno jak Joe Louis!” – powiedział mi wtedy Ali, a ja zrozumiałem, że ta walka nie jest tym, czego się spodziewałem – wspominał po latach Foreman.
Pod koniec ósmej rundy seria ciosów Alego posłała Foremana na deski. Mistrz wstał tuż po tym, jak sędzia doliczył do 10. Ali zszokował wszystkich. Był to ich pierwszy i ostatni pojedynek.
Rekord za rekordem
Trudno wybrać liczbę, która najlepiej podsumowuje tę walkę. Pod niemal każdym względem było to rekordowe wydarzenie w świecie sportu. Wypunktujmy te niesamowite osiągnięcia, tak jak Ali punktował Foremana:
– 50 milionów widzów wykupiło pay-per-view lub obejrzało walkę w kinach (późniejszą „walkę stulecia”, Mayweather vs Pacquiao, w ppv obejrzało 4,4 miliona telewidzów).
– Całe wydarzenie zarobiło około 100 milionów dolarów. Równowartość dzisiejszych 600 milionów.
– Prawie połowa populacji Wielkiej Brytanii – 26 milionów ludzi, obejrzało walkę w telewizji.
– Szacuje się, że walkę na całym świecie obejrzało około miliarda ludzi. Są to jednak dane szacunkowe, których nie dało się w tamtym czasie udowodnić. Cała światowa populacja wynosiła w 1974 roku około czterech miliardów, dwa razy mniej, niż dzisiaj.
– Film dokumentalny o całym wydarzeniu, When We Were Kings, w 1996 roku zdobył Oscara.
Rok później Muhammad Ali brał udział w kolejnej wielkiej walce na drugim końcu świata, także organizowanej przez Don Kinga. Tym razem w stolicy Filipin, Manili, po raz kolejny pokonał Joe Fraziera. Każdy kibic boksu wie, że walka ta zasługuje na osobny artykuł, jeśli nie całą książkę. Koniec lat 70. był zwieńczeniem jego wielkiej kariery.
Mimo ostrzeżeń lekarzy Ali wchodził na ring jeszcze przez kilka lat, co mocno odbiło się na jego zdrowiu. George Foreman odzyskał mistrzowski tytuł w 1994 roku, w wieku 45 lat, stając się najstarszym mistrzem świata wagi ciężkiej w historii. Obaj panowie przyjaźnili się do końca życia. Kiedy odbierali Oscara za film When We Were Kings, Foreman pomagał schorowanemu Alemu (cierpiał na Parkinsona) wejść po schodach na scenę. Później mówił:
„Po 1981 roku staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. W 1984 roku kochaliśmy się. W tym życiu nikt nie był mi bliższy, niż Muhammad Ali”.