Z pewnością nie tak nasza hokejowa reprezentacja do lat 18 wyobrażała sobie drugie starcie z drużyną Junost Mińsk U-19. Nadzieje, które wczoraj rozpalili w kibicach polscy juniorzy, wygrywając po dogrywce 2:1, zaczęły gasnąć wraz z biegnącym czasem na tablicy wyników.
Spotkanie przy Łazienkowskiej rozpoczęło się o godzinie 13, kiedy to na lodowisku wybrzmiały hymny obu państw. Na pierwszy rzut oka widać było skupienie, które ukazywało się na twarzach zawodników. Zdecydowanie lepszy start zanotowała nasza druga „piątka”, która dobrym wejściem na lód i szybkim formowaniem się pokazała, że jesteśmy w stanie zagrozić rywalom. Akcje, które rozgrywali goście przebiegały jednak w szybszym tempie niż to, do którego przyzwyczajeni są nasi reprezentanci. Doskonałe kontry wyprowadzane z połowy gości kończyły się ostrzałem naszego bramkarza. Golkiper pozostawał jednak w ogromnym skupieniu, co dawało Polakom nadal bezbramkowy remis. Znakomitym rajdem przez taflę lodowiska popisał się też jeden z naszych zawodników – Michał Magiera, który strzałem z dystansu próbował trafić do bramki rywali. Wysoki pressing drużyny z Białorusi opłacił się pierwszy raz w 12. minucie spotkania, kiedy to po asyście Alexandra Patzenkina, jego brat Alexiej Patzenkin otworzył wynik spotkania. Ten gol wyparł z naszych zawodników pewność siebie, którą utrzymywali od początku spotkania i był jednym z wielu, które padły w tym meczu. Bramkarz naszej reprezentacji z pewnością do końca pierwszej tercji nie narzekał na nudę. Dał popis swoich umiejętności niejednokrotnie, gdy Junost napierało na naszą bramkę, aby ostatecznie utrzymać wynik pierwszej tercji jednobramkową stratą.
Wydawać by się mogło, że historia lubi się powtarzać (we wczorajszym starciu Polacy również przegrywali 0:1), lecz niestety nie w tym przypadku. Już minutę po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania karą został ukarany Jan Krzyżek, a korzystająca z przewagi drużyna ze wschodu oddała trafienie na 0:2! Zdobywcą gola był gracz oznaczony numerem 8 – Alexander Patzenkin, asystował mu Stanislav Gerasimov. Po tym trafieniu goście rozpędzili się tak bardzo, że na kolejne trafienie czekaliśmy tylko 2 minuty. Grający z numerem 9 Victor Kucherenko po czystym wystawieniu krążka przez kolegę z drużyny dodał na konto swojego zespołu kolejne trafienie. Później można już tylko mówić o rozpętanym piekle na warszawskim lodowisku. W 26. minucie gola zdobył Aleksander Patzenkin, minutę po nim trafienie dołożył Alexander Shchemel. Grająca w przewadze Polska doświadczyła po tych celnych strzałach niemałego zaskoczenia, kiedy to trener Białorusinów wycofał golkipera z bramki! Mimo osłabienia goście wciąż atakowali. Szybki strzał z prawej strony lodowiska oddany w środek bramki przez Ilya Gurbana zmienił wynik meczu na 0:6. Tym samym trener Jarosław Morawiecki zarządził zmianę naszego bramkarza, która jak się potem okazało, dała niewiele. Przy pierwszym „golu” na 0:7 można mówić o szczęściu Polaków, gdyż razem z krążkiem do bramki wpadł też zawodnik drużyny gości, co uratowało nas przed kolejną stratą – niestety nie na długo. W 35. minucie gry po asyście braci Patzenkinów akcję na gola zamienił Stanislav Gerasimov, co dało przeciwnikom przewagę siedmiu trafień. Przed kolejnymi stratami Polacy ratowali się kładzeniem się przed własną bramką i blokowaniem krążka własnym ciałem, co też na dłuższą metę nie było skuteczne. Ósme trafienie padło w ostatniej minucie drugiej tercji, kiedy to polscy juniorzy zostali „rozklepani” przez rywali. Do szatni schodziliśmy więc z wynikiem 0:8, który ustalił Evgeny Patshenko.
Po 40 minutach spotkania trafne byłoby stwierdzenie, że naszej kadrze krążek dziś bardziej przeszkadzał, niż pomagał w grze. Odważne rozpoczęcie 3. części w wykonaniu Polaków mogło zaskoczyć. Wychodząca z szatni formacją ofensywną reprezentacja kilka razy stworzyła pod bramką gości ciekawe akcje, które w końcu dały owoc! Honorowego gola zdobył grający z numerem 23 Jakub Prokurat. Trafieniem jednak nie cieszyliśmy się zbyt długo. Wynik spotkania ponownie postanowił zmienić zawodnik z Białorusi. Victor Kucherenko dodał na tablicę dziewiąte trafienie dla przyjezdnych. Wynik nadal nie powstrzymywał naszych hokeistów, którzy z uporem napierali na rywali. Większość strzałów nie dochodziła jednak nawet w światło bramki. Doszło nawet do przepychanki pod bramką gości, po której wykluczenie zobaczyli zawodnicy obu drużyn. Po chwili jednak role znów się odwróciły i na 4 minuty do końca wynik na „dwucyfrówkę” zmienił Artem Anosov. 11. trafienie należało do grającego z numerem 12 Alexieja Patzenkina. Po końcowym gwizdku postawę swoich podopiecznych specjalnie dla nas skomentował drugi trener reprezentacji Polski U-18, Artur Ślusarczyk.
Zdecydowanie lepsze wejście w pierwszą tercję spotkania, tylko jeden stracony gol, druga znacznie gorsza, 7 straconych bramek. Czym to było spowodowane?
W pierwszej tercji rzeczywiście byliśmy bardziej skoncentrowani, straciliśmy tylko jedną bramkę. W drugiej jakoś się to posypało. Wiadomo, że chłopcy nie wszyscy grają za granicą, większość występuje w polskich ligach, troszkę to inaczej wygląda. Hokej jest wolniejszy i niestety tutaj nie ma czasu na przyjęcie krążka, czy na podanie, trzeba grać szybkim tempem. Przede wszystkim drużyna z Mińska pokazała nam, co to jest hokej i że trzeba całe 60 minut jeździć. Niestety na stojąco po pierwsze się nie da wygrać, ani rozegrać dobrego meczu, a po drugie jeżeli się nie wywiązuje z założeń taktycznych, które sobie założyliśmy przed meczem, to też jest bardzo ciężko.
Wyszliście w trzecią część spotkania formacją bardziej atakującą. Co zostało powiedziane w szatni podczas przerwy?
Przede wszystkim zostało powiedziane, żeby walczyć o honor i za orzełka na piersi. Aby rozegrać tą tercję „na zero” z tyłu, czyli nie stracić bramki, co się nie udało. Głównie chodziło o to, żeby chłopcy nauczyli się grać o każdą bramkę. Bez względu na wynik, aby wychodzili i oddali serce, żeby uratować honor. Było też założenie, by nie przegrać wynikiem dwucyfrowym, ale to też się nie udało…
Rywalizacja wyniosła 1:1. Wczorajszy mecz bardziej na plus, czy to była dziś zasłużona przegrana?
Zdecydowanie zasłużona przegrana, a jeszcze bardziej zasłużone zwycięstwo drużyny Junost Mińsk. Dzień dniowi nie równy, każdy mecz jest inny. Wczoraj nawiązaliśmy walkę, byliśmy w stanie doprowadzić do bardzo dobrej trzeciej tercji, wygraliśmy w dogrywce. Dziś zupełnie się pogubiliśmy i rozsypaliśmy. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale jadąc później na Mistrzostwa Świata trzeba pamiętać, że tam rozgrywa się 5 meczów, jest jeden pojedynek po drugim. Forma musi być ustabilizowana, jeśli się myśli o awansie do grupy wyżej, musimy zagrać dwa mecze na wysokim poziomie.